NBA: Heat ogrywają Hornets, Blazers lepsi od Clippers
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 30.10.2021, 06:52
Sezon NBA powoli nam się rozpędza, a ostatniej nocy na parkietach najlepszej koszykarskiej ligi świata oglądać mogliśmy czternaście zespołów. Bardzo ciekawie zapowiadało się starcie Miami Heat przeciwko Charlotte Hornets, do którego obie ekipy przystępowały z jedną porażką na koncie. Nie mniej emocji doświadczyli kibice w Portland, gdzie ich drużyna po bardzo dobrej walce pokonała LA Clippers.
Miami Heat — Charlotte Hornets
Na początek odwiedzamy FTX Arena (znaną wcześniej pod nazwą American Airlines Arena), w której Miami Heat gościli Charlotte Hornets. Obie ekipy mogły pochwalić się świetną formą na początku sezonu — Szerszenie przegrały ledwie jedno z pięciu spotkań, natomiast Żary wygrywały trzykrotnie w czterech meczach. W dzisiejszym starciu obu zespołów to jednak Heat wyraźnie dyktowali tempo gry, bardzo wcześnie uciekając rywalom na kilkunastopunktowe prowadzenie, które w połowie drugiej kwarty wzrosło do aż dwudziestu sześciu punktów. Przyjezdni byli świadomi, że wciąż pozostało im dużo czasu do zakończenia rywalizacji i konsekwentnie odrabiali straty do rywali, głównie za sprawą Milesa Bridgesa (22pkt, 8zb) oraz Gordona Haywarda (23pkt, 6zb, 4as). Dzięki nim na początku czwartej kwarty przewaga gospodarzy wynosiła ledwie sześć oczek, ale na kontynuację walki Hornets zabrakło sił. Ostatecznie Miami Heat zwyciężyli 114:99, a kapitalne występy zanotowała trójka liderów zespołu: Jimmy Butler (32pkt, 10zb, 5as), Bam Adebayo (26pkt, 19zb, 2as, 2prz) oraz Tyler Herro (25pkt, 5zb, 6as).
Portland Trail Blazers — Los Angeles Clippers
Interesującego meczu oczekiwali również kibice zgromadzeni w Moda Center, gdzie miejscowi Trail Blazers podejmowali LA Clippers. Goście mają za sobą trudny początek sezonu, a informacje o stanie zdrowia Kawhia Leonarda nie napawają optymizmem. Portland nie znajduje się jednak w dużo lepszej sytuacji, gdyż również mają swoje problemy od startu rozgrywek, jak chociażby fatalna forma ich lidera, Damiana Lillarda. Dzisiejsze starcie od mocnego uderzenia rozpoczęli przyjezdni, którzy już w połowie kwarty prowadzili 20:9, a trzy celne rzuty zza łuku zaaplikował rywalom Paul George. Trail Blazers odpowiedzieli jednak bardzo szybko, ponieważ między końcówką pierwszej a połową drugiej odsłony przeprowadzili serial punktowy 17:2 i to oni znajdowali się na prowadzeniu. Na początku drugiej połowy prowadzenie gospodarzy dobiło nawet do dwudziestu oczek, ale wtedy po raz kolejny przypomniał o sobie fantastyczny tej nocy George — to głównie dzięki niskiemu skrzydłowemu zespół odrobił aż siedemnaście punktów straty w ledwie trzy minuty i mecz raz jeszcze stał się bardzo wyrównany. W czwartej kwarcie podopieczni Chauncey'ego Billupsa wrócili z kolei do świetnej skuteczności rzutów za trzy (19/41 w całym spotkaniu), dzięki czemu bez większych problemów zdołali raz jeszcze uciec przeciwnikom i tym razem doprowadzić prowadzenie do końca meczu. Dla zwycięskiej ekipy w końcu solidne spotkanie rozegrał Lillard (25pkt, 4zb, 6as), a po przeciwnej stronie błyszczał PG13 (42pkt, 8zb, 2as).
Pozostałe mecze
Ważne wygrane po powrotach z kilkunastopunktowych deficytów notowali kandydaci do mistrzowskiego tytułu, czyli Brooklyn Nets (przeciwko Pacers) oraz Los Angeles Lakers (przeciwko Cavaliers). Z kolei emocje do samego końca były w meczu Raptors — Magic, gdzie przyjezdni zakończyli mecz serialem 11:0, ale do zwycięstwa zabrakło im celnego rzutu Cole Anthony'ego. Wyrównana walka była również w Nowym Orleanie, gdzie kolejnej porażki, tym razem po zaciętej końcówce przeciwko Kings, doznali Pelicans. Najbardziej zawiodło z kolei starcie między Nuggets a Mavericks, gdyż przyjezdni wyglądali na zespół całkowicie rozsypany.
Komplet wyników minionej nocy:
Toronto Raptors — Orlando Magic 110:109 (23:20, 31:31, 23:27, 33:31)
Scottie Barnes 21pkt, 9zb, 2prz — Cole Anthony 24pkt, 5zb, 5as
Brooklyn Nets — Indiana Pacers 105:95 (26:38, 32:17, 27:19, 20:24)
James Harden 29pkt, 8zb, 8as, 2blk — Torrey Craig 28pkt, 11zb, 3as
Miami Heat — Charlotte Hornets 114:99 (33:22, 31:24, 20:29, 30:24)
Jimmy Butler 32pkt, 10zb, 5as — Gordon Hayward 23pkt, 6zb, 4as
New Orleans Pelicans — Sacramento Kings 109:113 (26:33, 22:26, 24:18, 37:36)
Jonas Valanciunas 24pkt, 13zb, 2prz, 2blk — De'Aaron Fox 23pkt, 7zb, 5as
Denver Nuggets — Dallas Mavericks 106:75 (29:21, 25:23, 33:12, 19:19)
Nikola Jokic 11pkt, 16zb, 8as — Luka Doncic 16pkt, 6zb, 4as, 2prz
Portland Trail Blazers — Los Angeles Clippers 111:92 (25:24,23:16, 28:27, 35:25)
Damian Lillard 25pkt, 4zb, 6as — Paul George 42pkt, 8zb, 2as
Los Angeles Lakers — Cleveland Cavaliers 113:101 (21:28, 33:26, 34:31, 25:16)
LeBron James 26pkt, 3zb, 8as, 3prz — Evan Mobley 23pkt, 6zb, 3as, 2prz
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.