Basketball chronicles #2 - Warriors reaktywacja
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 19.11.2021, 14:00
Początek nowego sezonu dostarcza nam wiele emocji oraz niespodzianek. Zaskakująco słabo radzą sobie dwaj ostatni mistrzowie NBA — Los Angeles Lakers oraz Milwaukee Bucks — którzy zajmują odpowiednio 10. oraz 9. miejsce w swoich konferencjach. Powyżej przedsezonowych oczekiwań grają natomiast Wizards, Cavaliers czy Clippers, którzy znajdują się aktualnie na miejscach play-offowych. Najbardziej ekscytującą ekipą w lidze są jednak Golden State Warriors, którzy kapitalnie rozpoczęli nowe rozgrywki i przypominają drużynę, która w drugiej połowie ostatniego dziesięciolecia zdominowała NBA. Zapraszam na drugi tekst cyklu „Basketball chronicles”.
Golden State Warriors wyglądali na bardzo mocną ekipę już od pierwszej nocy obecnego sezonu, kiedy to w Staples Center odrobili dziesięciopunktową stratę i pokonali jednego z głównych kandydatów do mistrzostwa NBA — Los Angeles Lakers. Rozgrywki od triple-double rozpoczął lider gości — Stephen Curry — choć jego skuteczność na poziomie 24% z gry nie była zbyt imponująca. W kolejnych meczach Warriors przyszło się mierzyć ze słabszymi zespołami jak Kings, Thunder, Rockets czy Pelicans i choć drużyna wygrywała mecz za meczem, to większość zwracała uwagę właśnie na łatwiejszy terminarz drużyny i nie zamierzała przesadnie wychwalać gry podopiecznych Steve'a Kerra. Z czasem na rozkładzie Golden State pojawiały się jednak coraz większe ekipy, a po wygranych przeciwko Hawks oraz Bulls przyszło wyjazdowe starcie z Brooklyn Nets i Kevinem Durantem. Był to mecz o miano najlepszego obecnie zawodnika w lidze, gdyż Curry oraz Durant zaliczyli fenomenalny start sezonu. Jak się okazało, show w Barclays Center skradł rozgrywający Warriors, który zdobył 37 punktów na świetnej skuteczności 63% z gry, trafiającym przy tym aż dziewięć prób zza łuku, a jego zespół zwyciężył 117:99.
Po piętnastu spotkaniach sezonu Golden State Warriors zajmują pierwsze miejsce w lidze z bilansem 13-2. Teraz już nikt nie umniejsza osiągnięć tego zespołu, który jest stawiany jako jeden z kandydatów do mistrzostwa NBA. Do niesamowitej formy z zeszłego sezonu wrócił Stephen Curry, którego liczby są jeszcze lepsze niż w ubiegłych rozgrywkach — ponad 29 punktów, 6 zbiórek, 6,5 asysty, prawie dwa przechwyty i jeden blok na mecz. Curry ponownie mógłby być jednoosobową armią, ale tym razem ma zdecydowanie większe wsparcie u swoich zespołowych kolegów. Aż trzech innych graczy w drużynie zdobywa średnio ponad 10 punktów na mecz — Andrew Wiggins (17,7), Jordan Poole (16,5) oraz Damion Lee (10,6). Co jednak ważniejsze, do formy ze swoich najlepszych sezonów powrócił jeden z najbardziej wszechstronnych koszykarzy w historii ligi — Draymond Green. Silny skrzydłowy notuje średnio 8 punktów, 7,5 zbiórki oraz 7,6 asysty na spotkanie, trafiając na bardzo wysokiej skuteczności 56% z gry. Co jednak ważniejsze Draymond ponownie wygląda na defensywnego potwora, tak jak było to w sezonie 2016-17, kiedy otrzymał statuetkę najlepszego obrońcy roku. W obecnych rozgrywkach to właśnie gra po bronionej stronie parkietu Greena sprawia, że Warriors znajdują się na szczycie Konferencji Zachodniej. Postęp w grze zawodników Steve'a Kerra możemy zauważyć również w statystykach drużynowych, gdzie Warriors zaliczyli wielką poprawę w porównaniu do poprzednich rozgrywek:
- Ofensywa
- 114,5 punktów na mecz - 1. miejsce (rok temu 12. pozycja)
- 47,4% - skuteczność z gry - 1. miejsce (14. pozycja)
- 47,6 zbiórki na mecz - 3. miejsce (22. pozycja)
- Defensywa
- 10,3 przechwytów na mecz - 1. miejsce (6. pozycja)
- 42,4% - skuteczność z gry rywali - 1. miejsce (3. pozycja)
- 31,6% - skuteczność rywali zza łuku - 4. miejsce (8. pozycja)
- Zaawansowane:
- 112,2 offensive rating - 2. miejsce (20. pozycja)
- 98,8 defensive rating - 1. miejsce (5. pozycja)
- 59,0% true shooting - 1. miejsce (7. pozycja)
W tym momencie Golden State Warriors są najmocniejszym zespołem w lidze i powoli stają się poważnym kandydatem do zdobycia mistrzostwa ligi. Stephen Curry jest liderem w rankingach w walce o nagrodę MVP, natomiast Draymond Green jest głównym faworytem do zdobycia swojej drugiej statuetki najlepszego obrońcy roku. Nie można również nie wspomnieć o kapitalnej robocie Steve'a Kerra, który w idealny sposób wprowadził do zespołu Andrew Wigginsa, a także znalazł minuty dla zaskakujących w tym sezonie Nemanji Bjelicy i Gary'ego Paytona II. Dodatkowo drużyna wciąż czeka na powrót Klaya Thompsona, który ostatni mecz w NBA rozegrał w czerwcu 2019 roku. Od tego czasu zawodnik zmagał się z urazami kolana oraz achillesa, ale jego powrót na parkiety NBA jest bardzo bliski i jest spora szansa, że drugiego ze „Splash Brothers” zobaczymy niedługo po nowym roku.
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.