NBA: kosmiczny mecz Duranta, Spurs pokonują Pelicans
- Dodał: Marcin Weiss
- Data publikacji: 13.12.2021, 10:00
Tylko sześć spotkań rozegrano ostatniej nocy na parkietach NBA. Największe emocje towarzyszy meczom na Brooklynie oraz w San Antonio, gdzie o zwycięstwie decydowały ostatnie kwarty. Ostatecznie Nets pokonali Pistons 116:104, po kapitalnej grze Kevina Duranta, a Spurs wygrali z Pelicans 112:97.
Detroit Pistons - Brooklyn Nets
Przed rozpoczęciem gry raczej nikt nie zakładał wielu emocji w spotkaniu w Little Caesars Arena, gdzie Pistons podejmowali Nets. Przyjezdni to przecież liderzy Konferencji Wschodniej, w której podopieczni Dwane'a Caseya zajmują ostatnie miejsce, a ich poprzednie jedenaście meczów kończyło się porażką. Jedyną pozytywną informacją dla Tłoków był brak Jamesa Hardena w barwach rywali w dzisiejszym starciu.
Mecz od pierwszych minut był bardzo wyrównany - obie ekipy grały na niezłej skuteczności, ale też często gubiły piłkę, przez co nie potrafiły złapać odpowiedniego rytmu w ataku. Bardzo dobrze w spotkanie wszedł Cade Cunningham (26pkt/8zb/6as/3prz), który pierwszą odsłonę zakończył z dziesięcioma oczkami. Goście mieli jednak w swoich szeregach Kevina Duranta (51pkt/7zb/9as), który od pierwszych minut wyglądał bardzo groźnie i można się było spodziewać, że tej nocy jego punkty będą potrzebne zespołowi w walce o wygraną. Druga kwarta dość niespodziewanie należała do gospodarzy, którzy zatrzymali przeciwników na 31% z gry, a świetne wejście z ławki zaliczył Frank Jackson (25pkt), który uzbierał 12 oczek, trafiając 4/5 z gry. W połowie odsłony Pistons zaliczyli serial punktowy 13:0, ale na przerwę schodzili z minimalną stratą, przegrywając 57:60.
Po zmianie stron na jeszcze wyższy poziom wzniósł się Durant, który w ciągu dwunastu minut trafił 7 na 8 prób rzutowych, zdobywając w trzeciej odsłonie aż 16 oczek. Cała drużyna przyjezdnych trafiała z kolei aż 65% swoich rzutów, przy ledwie 46% z gry rywali. To jednak gospodarze wygrali tę kwartę, ponieważ nie popełniali takie wielu strat, jak to miało miejsce w przypadku Nets (2-10). W ostatniej odsłonie nastąpiło z kolei całkowite załamanie gry Pistons, którzy trafili tylko 4/18 rzutów z gry. Goście już na początku kwarty przeprowadzili serial punktowy 19:4 i całkowicie przejęli kontrolę nad meczem. Ostatecznie Brooklyn Nets wygrali 116:104, a bohaterem nocy został Kevin Durant, zdobywca 51 punktów, 7 zbiórek oraz 9 asyst.
"Przed meczem wiedziałem, że będę musiał oddać więcej rzutów. Traciliśmy dzisiaj bardzo dużo piłek, ja również się do tego przyczyniłem. Pomyślałem więc, że zacznę po prostu rzucać." - podsumował swój występ Durant.
San Antonio Spurs - New Orleans Pelicans
Bardzo ciekawie zapowiadało się spotkanie w AT&T Center, gdzie Spurs gościli Pelicans. Po fatalnym początku rozgrywek do zespołu przyjezdnych powrócił Brandon Ingram, a gra drużyn Williego Greena natychmiast się poprawiła, dzięki czemu w ostatnich dziewięciu meczach Pelicans mieli dodatni bilans 5-4. Niewiadomą wciąż pozostaje Zion Williamson, który ponownie został odsunięty od aktywności związanych z koszykówką.
Dzisiejsze starcie od samego początku było bardzo wyrównane. Wystarczy powiedzieć, że przez pierwsze trzy kwarty żadna z ekip nie była w stanie wypracować dwucyfrowej przewagi. W pierwszej połowie oba zespoły grały na dość niskich skutecznościach z gry, a wyróżniającymi się zawodnikami byli środkowi swoich drużyn. W pierwszych dwóch kwartach Jonas Valanciuas (17pkt/12zb/4as) zapisał na koncie 12 punktów oraz 7 zbiórek, na co Jakob Poeltl (24pkt/12zb/3as/2blk) odpowiedział, zdobywając 13 punktów oraz 4 zbiórki, cały czas nękając rywali na atakowanej tablicy. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 54:52 dla Spurs, a do rozstrzygnięcia było bardzo daleko.
Po przerwie obie ekipy weszły na zdecydowanie wyższy poziom, jeśli chodzi o grę w ataku. Gospodarze przekroczyli próg 50% z gry, natomiast Pelicans trafiali na świetnych 61%. Wyraźny sygnał do ataku dał Brandon Ingram (27pkt/7zb/9as), który w dwanaście minut uzbierał 8pkt/3zb/4as. Goście wygrali trzecią odsłonę jednym punktem i przed decydującą kwartą przegrywali ledwie 82:83. W niej Spurs nie pozostawili rywalom najmniejszych szans. Dwa szybkie seriale punktowe - 7:0 oraz 11:4 - sprawiły, że na sześć minut przed końcem spotkania podopieczni Gregga Popovicha prowadzili 101:89. W końcówce ta różnica zwiększyła się jeszcze bardziej i ostatecznie Spurs mogli cieszyć się z wygranej 112:97. Triple-double dla gospodarzy zaliczył Dejoutne Murray - 10pkt/12zb/10as/3prz.
"Derrick White jest teraz w kapitalnej formie. Kiedy razem z Dejounte oraz Jakobem grają w taki sposób, to mamy szansę wygrywać kolejne mecze. Dzisiaj byli fantastyczni w defensywie, nie odpuszczali." - chwalił swoich podopiecznych Gregg Popovich.
Komplet wyników minionej nocy:
New York Knicks - Milwaukee Bucks 97:112 (16:26, 32:35, 31:32, 18:19)
Quentin Grimes 27pkt/3zb/3as/3prz - Giannis Antetokounmpo 20pkt/10zb/11as
Detroit Pistons - Brooklyn Nets 104:116 (24:31, 33:29, 34:26, 13:30)
Cade Cunningham 26pkt/8zb/6as/3prz - Kevin Durant 51pkt/7zb/9as/2blk
Oklahoma City Thunder - Dallas Mavericks 84:103 (27:28, 19:28, 25:24, 13:23)
Shai Gilgeous-Alexander 18pkt/4zb/5as - Jalen Brunson 18pkt/9zb/3as
San Antonio Spurs - New Orleans Pelicans 112:97 (28:26, 26:26, 29:30, 29:15)
Derrick White 24pkt/8zb/9as/4prz - Brandon Ingram 27pkt/7zb/9as
Portland Trail Blazers - Minnesota Timberwolves 111:116 (26:33, 29:23, 29:33, 27:27)
Damian Lillard 24pkt/11zb/6as - Anthony Edwards 24pkt/4zb/3as
Los Angeles Lakers - Orlando Magic (18:25, 31:27, 36:10, 21:32)
LeBron James 30pkt/11zb/10as/3blk - Cole Anthony 21pkt/6zb/5as
Marcin Weiss
Zarywam noce dla amerykańskiej ligi NBA, ale moje sportowe zainteresowania wykraczają daleko poza koszykówkę. Skoki, żużel, tenis, snooker — zwyczajnie wszystko.