Ni hao Pekin (3) - Skoki narciarskie
Rainer Lippert, Wikimedia Commons

Ni hao Pekin (3) - Skoki narciarskie

  • Data publikacji: 25.01.2022, 16:00

Od 1924 roku skoki narciarskie znajdują się w programie igrzysk olimpijskich. W Pekinie po raz kolejny najlepsi zawodnicy i zawodniczki staną do olimpijskiej rywalizacji na skoczniach. Niestety, wiele wskazuje na to, że w tym roku reprezentanci Polski nie będą odgrywać istotnych roli w walce o medale.

 

Garść historii:

 

Skoki narciarskie są obecne w programie igrzysk olimpijskich od samego początku, a więc od 1924 roku i rywalizacji w Chamonix. Od tego czasu walka o medale odbywa się nieprzerwanie do dziś. Nie znaczy to jednak, że w tym czasie nie modyfikowano olimpijskiego programu.

 

W trakcie pierwszych ośmiu Zimowych Igrzysk Olimpijskich zawodnicy rywalizowali wyłącznie na skoczni dużej, a pierwszym medalistą został pochodzący z Norwegii Jacob Tullin Thams. Dopiero od 1964 roku i igrzysk olimpijskich w Innsbrucku światowa federacja zadecydowała o dołożeniu do programu drugiego konkursu, tym razem odbywającego się na skoczni normalnej. Pierwszym mistrzem olimpijskim w takim konkursie został Fin Veikko Kankkonen. Konkurs drużynowy odbył się po raz pierwszy na igrzyskach olimpijskich w Calgary w 1988, gdzie najlepsi okazali się reprezentanci Finlandii, którzy na podium wyprzedzili Jugosławian oraz Norwegów.

 

Od 2014 roku na skoczniach olimpijskich rywalizują również panie. Dotychczas z ich udziałem odbyły się w sumie trzy konkursy, w których skoczkinie zdobyły olimpijskie medale - po jednym konkursie indywidualnym na igrzyskach w Soczi oraz Pjongczangu oraz konkurs mikstów sprzed czterech lat. Igrzyska w Pekinie będą trzecią rywalizacją zawodniczek w imprezie czterolecia, jednak na pewno nie ostatnią.

 

Ogółem, w trakcie dotychczas rozegranych 23. Zimowych Igrzysk Olimpijskich (w czasie II wojny światowej igrzyska nie odbyły się dwukrotnie), dotychczas rozegrano 50 konkursów olimpijskich w skokach narciarskich. W tabeli wszechczasów prowadzą Norwegowie, którzy cieszyli się z 35. krążków (11 złotych medali, 10 srebrnych oraz 14 brązowych). Polska, mająca na koncie 9 medali olimpijskich (4 złote, 3 srebrne i 2 brązowe), plasuje się w tej klasyfikacji na bardzo dobrym, piątym miejscu.

 

Opracował: Rafał Kozieł

 

Polskie medale

 

Pierwszym polskim medalistą olimpijskim w skokach narciarskich został Wojciech Fortuna, który po złoto sięgnął 11 lutego 1972 roku. Do Sapporo nie jechał w roli faworyta. Mógł tam bowiem w ogóle nie wystąpić. - Nie liczyłem na wyjazd na igrzyska do Japonii. Jednak trenerzy - klubowy Jan Gąsiorowski i reprezentacji Janusz Fortecki, a także zakopiańscy dziennikarze sportowi Wojciech Jarzębowski oraz Marian Matzenauer, walczyli o mnie i dołączyłem do ekipy jako rezerwowy - czytamy wypowiedź Fortuny cytowanego przez dzieje.pl. 

 

Faworytem miejscowych był Yukio Kasaya. Japończyk zdobył złoto na normalnej skoczni, zaś dwa lata wcześniej został wicemistrzem świata. Na dużej skoczni błysnął jednak Polak. Skoczył 111 metrów, po czym zastanawiano się czy kontynuować zawody. Ostatecznie zdecydowano o dokończeniu rywalizacji. Fortuna w drugiej serii skoczył tylko 87,5 metra, co wystarczyło do zwycięstwa. - Drugi skok był nerwowy, chociaż przeciwnicy też nie wytrzymali nerwowo i tak samo jak ja zawalili - cytuje go polskieradio.pl.

Na kolejne polskie medale w skokach narciarskich trzeba było czekać do XXI wieku. Sukcesu udało się dokonać Adamowi Małyszowi, który w Salt Lake City znalazł się w zupełnie innej sytuacji. Małysz był zdecydowanym faworytem. Rok wcześniej sięgnął po Kryształową Kulę, wygrał TCS, a do tego dorzucił złoto na MŚ w Lahti. - Do Salt Lake City jechałem jako jeden z głównych faworytów. Z jednej strony byłem pewny siebie, bo skakałem wtedy bardzo dobrze, z drugiej - czułem na sobie ciężar odpowiedzialności przed rodakami. Nie było łatwo - mówi Małysz cytowany przez skokinarciarskie.pl. 

 

W Salt Lake City z kapelusza wyskoczył jednak Simon Ammann, który kilka tygodni przed igrzyskami upadł w Willingen. Małysz dał jednak radę. Na skoczni normalnej zdobył brąz. Skakał podobnie jak wspomniany Szwajcar, ale przegrał z nim notami. Po złoto sięgnął więc Ammann, zaś na 2. miejsce wskoczył Sven Hannawald. Złe lądowanie Polaka wynikało z kiepsko wyrównanego zeskoku. - Na średniej skoczni skakałem bardzo dobrze. Przede mną był Japończyk - Noriaki Kasai. Upadł i po jego wywrotce zeskok został kiepsko wyrównany. Przy lądowaniu narta wpadła mi w rowek wyżłobiony przez Kasaiego. Cudem uratowałem się przed upadkiem - wspomina w książce "Moje życie - Adam Małysz" sam zainteresowany.

 

Na dużej skoczni ponownie bezkonkurencyjnym okazał się Ammann, choć po pierwszej serii 1. miejsce zajmował też Hannwald. W drugiej serii jednak upadł i spadł poza podium. Wicemistrzem został natomiast Adam Małysz, zaś czołową trójkę uzupełnił Matti Hautamaeki. - Ammann wygrał zasłużenie. Cieszę się ze srebrnego medalu - mówił bezpośrednio po zawodach trener Adama Małysza, Apoloniusz Tajner.

 

Historia z Salt Lake City powtórzyła się w 2010 roku. Ponownie dwa złote medale wywalczył Simon Ammann, który zabłysnął innowacyjnymi wiązaniami. Duże nadzieje wiązaliśmy z osobą Adama Małysza, który powrócił do pracy z trenerem Hannu Lepistoe. To pod wodzą Fina sięgnął w 2007 roku po czwartą w karierze Kryształową Kulę, a także czwarty tytuł mistrza świata. W Vancovuer Małysz dominował na treningach, pobił nawet nieoficjalny rekord skoczni, zaś w samych konkursach dwukrotnie zajmował 2. miejsce. Podium konkursu z normalnej i dużej skoczni powtórzyło się w pełni, gdyż dwukrotnie na najniższym stopniu znajdował się Gregor Schlierenzauer. 

 

W 2014 roku rolę lidera polskiej kadry pełnił już Kamil Stoch. Początek olimpijskiej przygody w Soczi nie układał się najlepiej. Stoch nie radził sobie na treningach, a skocznię nazywał francą. W zawodach lider PŚ zdominował konkurencję. Na normalnej skoczni wygrał z przewagą 12,7 pkt nad Peterem Prevcem, czym spełnił swoje marzenia. - Chciałbym pojechać na igrzyska. Zdobyć złoty medal, ale na razie to ja mam jeszcze czas - mówił jako dziecko w rozmowie z Telewizją Polską. 

 

Swój sukces powtórzył na dużej skoczni. Stoch prowadził po pierwszej serii, ale w drugiej serii oddał znacznie krótszy skok i wygrał z Kasaim o zaledwie 1,3 pkt. - Przy tych skokach, które oddałem, to jest dla mnie szok, że udało mi się wygrać te zawody, Popełniłem kilka błędów, ale zwyciężyłem - mówił bezpośrednio po konkursie Stoch, którego słowa usłyszeliśmy na antenie TVP. 

 

Kolejne dwa krążki biało-czerwoni dorzucili w Pjongczangu. Tym razem Stoch zdobył tylko jedno olimpijskie złoto broniąc tym samym tytuł sprzed czterech lat. Tej sztuki udało mu się dokonać na dużym obiekcie, na którym wraz z kolegami sięgnął po brąz w drużynie. 

 

Polskie medale ZIO w skokach narciarskich: 

 

  1. Wojciech Fortuna - Sapporo 1972 (Złoto - skocznia duża)
  2. Adam Małysz - Salt Lake City 2002 (Brąz - skocznia normalna)
  3. Adam Małysz - Salt Lake City 2002 (Srebro - skocznia duża)
  4. Adam Małysz - Vancouver 2010 (Srebro - skocznia normalna)
  5. Adam Małysz - Vanvoucer 2010 (Srebro - skocznia duża)
  6. Kamil Stoch - Soczi 2014 (Złoto - skocznia normalna)
  7. Kamil Stoch - Soczi 2014 (Złoto - skocznia duża)
  8. Kamil Stoch - Pjongczang 2018 (Złoto - skocznia duża) 
  9. POLSKA (Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki, Kamil Stoch) - Pjongczang 2018 (Brąz - skocznia duża, konkurs drużynowy)

Opracował: Paweł Stańczyk

 

Zasady:

 

Zasady rywalizacji olimpijskiej nie odbiegają od tych, które znamy z Pucharu Świata. Konkursy indywidualne poprzedzone są kwalifikacjami, w których awans do właściwej części rywalizacji uzyska 50 zawodników. Różnicą jest fakt, że najmocniejsze nacje mogą wystawić nie 7, a tylko 4 reprezentantów. 

 

Lista startowa ustalana jest na podstawie klasyfikacji generalnej PŚ 2021/2022. 

 

Opracował: Paweł Stańczyk

 

Faworyci:

 

Nie ma co się okłamywać, że wśród mocnych kandydatów do medalu olimpijskiego nie znajdziemy Polaków. Forma Piotra Żyły jest w tym sezonie niezwykle niepewna. Kamil Stoch wróci do skakania po kontuzji, której nabawił się trenując indywidualnie w związku z dramatycznymi wynikami w Pucharze Świata. Dawid Kubacki zawodzi przez cały sezon. Stefan Hula dostał się do "piątki" głównie dzięki słabej dyspozycji reszty Polaków. Paradoksalnie, najpewniejszym elementem tej kadry wydaje się być Paweł Wąsek, który jednak jakiekolwiek szanse na "pudło" ma raczej znikome. 

 

Kto więc przyleci do Pekinu w roli faworytów? Jest kilka nazwisk, które z pewnością namieszają na olimpijskich skoczniach. Jednym z nich jest oczywiście reprezentant "Kraju Kwitnącej Wiśni" - Ryoyu Kobayashi. Japończyk był obecnej zimy bliski ponownego zdobycia "wielkiego szlema Turnieju Czterech Skoczni", jednak po trzech wygranych konkursach, w ostatnim zajął dopiero piąte miejsce, co i tak nie przeszkodziło mu w triumfie w końcowej klasyfikacji. Ostatnio jednak Ryoyu obniżył trochę loty i nie dominuje już tak bardzo nad resztą stawki. Po pierwszych zawodach w Titisee-Neustadt stracił nawet prowadzenie w Pucharze Świata na rzecz kolejnego z kandydatów.

 

Karl Geiger, bo o nim mowa, miał w tym sezonie lekki kryzys - wtedy to spadł na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej. Wydaje się jednak, że od jakiegoś czasu jego forma tylko rośnie, co udowodnił chociażby we wcześniej wspomnianym konkursie, wygrywając ze sporą przewagą nad resztą stawki i odzyskując liderowanie w Pucharze Świata. Jeśli tylko Niemiec utrzyma taką formę do olimpijskich turniejów, wydaje się być sporym faworytem do złota. 

 

Rodak Karla - Markus Eisenbichler - również może co nieco namieszać w czołówce. Jego forma nie jest jednak tak równa jak wcześniejszej dwójki. Bardzo dobre skoki potrafi przeplatać słabymi, przez co nie wiadomo, czy w którymś z głównych turniejów nie przydarzy mu się taki właśnie "wypadek przy pracy", który przekreśli jego szanse na medal olimpijski. 

 

W niezwykle równiej i wysokiej formie są też ostatnio Słoweńcy. Anze Lanisek, Lovro Kos, czy nawet bracia Prevcowie to nazwiska, które trzeba wziąć pod uwagę wybierając kandydatów na miejsca na podium w Pekinie. Nie można też zapomnieć również o Timim Zajcu, który ostatnie weekendy może zaliczyć do bardzo udanych.

 

Poza tym, spore szanse na medal mają chociażby Marius Lindvik, Halvor Egner Granerud, czy Jan Hoerl. Dużo zależy od warunków panujących na pekińskich skoczniach. Jeśli będą one w miarę sprawiedliwe, to pewnym będzie, że najwyższe lokaty zajmą właśnie ci zawodnicy. Jeżeli natomiast to wiatr będzie rozdawał karty podczas tych zawodów, możemy spodziewać się ciekawych rozstrzygnięć. 

 

Wśród kobiet głównymi faworytkami do medalu są Sara Takanashi z Japonii, Marita Kramer z Austrii, czy Katharina Althaus z Niemiec. Tak samo jak u mężczyzn, u pań dużo namieszać mogą reprezentantki Słowenii, które prezentują stabilną i przyzwoitą formę przez cały sezon. Trudno jednak prognozować w jakich dyspozycjach są poszczególne zawodniczki aktualnie, gdyż zawody Pucharu Świata, które miały odbywać się przez ostatnie dwa weekendy w Japonii, zostały odwołane. Przedolimpijski sprawdzian w Willingen pozwoli lepiej ocenić formy zawodniczek i dokładniej wytypować kandydatki do medalu. 

 

Co do konkursów drużynowych, to w męskiej rywalizacji na głównych faworytów do końcowego zwycięstwa wyrastają Słoweńcy. Podopieczni Roberta Hrgoty są  ostatnio w wysokiej, równiej formie. Udowodnili to chociażby w Zakopanem, gdzie wygrali z prawie 70-punktową przewagą nad drugimi Niemcami. Nasi zachodni sąsiedzi również figurują na liście faworytów w drużynowych zmaganiach. Może brak im na tyle pewnej czwórki, żeby zagrozić Słoweńcom, jednak z pewnością są w stanie powalczyć o miejsce na podium. To samo można powiedzieć o Norwegach, Austriakach, czy JapończykachPolacy niestety większych szans na medal nie mają. Wydaje się, że będzie nam dane walczyć jedynie o szóste miejsce razem ze Szwajcarami, czy Rosjanami.

 

Jeśli chodzi o konkurs drużyn mieszanych, to tutaj sytuacja wygląda nieco inaczej. Sama rywalizacja o czołowe lokaty wydaje się zapowiadać ciekawiej niż przy zwykłych "drużynówkach". Większość narodowości jest w stanie wystawić w konkursie mieszanym naprawdę potężną czwórkę. Zapowiada się więc wiele emocji.

 

Opracował: Paweł Klecha

 

Polacy:

 

Na igrzyskach olimpijskich w Pekinie zaprezentuje się siedmioro reprezentantów Polski w skokach narciarskich. Wśród panów „żelazna czwórka” – Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła oraz Paweł Wąsek mogli czuć się nieco pewniej jeśli chodzi o wyjazd. O ostatnie, piąte miejsce w kadrze męskiej walka trwała do ostatniego skoku w pucharowym weekendzie w Zakopanem. Ostatecznie piątym uczestnikiem igrzysk olimpijskich będzie doświadczony Stefan Hula. Patrząc na formę naszych zawodników w tym sezonie oraz ostatnie perturbacje w przygotowaniach (kontuzja Stocha oraz przerwa w treningach spowodowana zakażeniem koronawirusem Kubackiego i Żyły) powodują, że ciężko stwierdzić, na co stać Polaków w Pekinie. Ciężko wskazać ich jako faworytów do medalu, zarówno w konkursach indywidualnych, jak i drużynowych, bowiem wielu zawodników na ten moment prezentuje się lepiej. Mimo to znając wolę walki naszych skoczków nie należy przekreślać całkowicie ich szans, bowiem dzięki doświadczeniu oraz umiejętnemu radzeniu sobie ze stresem związanym z występem na olimpijskiej skoczni, mogą „odpalić” w każdej chwili. Znacznie mniejsze oczekiwania mamy w stosunku do dwóch polskich skoczkiń, które wystąpią w Pekinie. Za duży sukces uznamy, jeśli Kinga Rajda lub Nicole Konderla wystąpią w drugiej serii olimpijskiego konkursu. - Marzenia chcą więcej, ale nie mam żadnego celu wynikowego na te Igrzyska. Nie skupiam się w ogóle na miejscu. Szczerze mało radości na razie z tych igrzysk… bo nawet nie wiadomo czy się tam dotrze. Bardzo to jest stresujące, uważamy ekstremalnie, od kilku tygodni naprawdę jesteśmy w bardzo ograniczonym gronie, a i tak nie ma się pewności co do wyników - powiedziała Konderla w rozmowie z Pawłem Stańczykiem. 

 

Opracował: Rafał Kozieł

 

Typy portalu Poinformowani.pl

 

POLACY

W obecnej dyspozycji każdy medal bierzemy w ciemno.

 

SKOCZNIA NORMALNA

Rywalizacja indywidualna kobiet: Marita Kramer (Austria)

Rywalizacja indywidualna mężczyzn: Ryoyu Kobayashi (Japonia)

Rywalizacja mikstów: Słowenia

 

SKOCZNIA DUŻA

Rywalizacja indywidualna mężczyzn: Karl Geiger (Niemcy)

Rywalizacja drużynowa mężczyzn: Słowenia