Piłka ręczna - ME mężczyzn: poniedziałkowe rozstrzygnięcia zgodnie z planem
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 24.01.2022, 22:30
W poniedziałek kolejne drużyny grupy I rozegrały swoje przedostatnie spotkania w fazie zasadniczej. Nie było większych zaskoczeń w wynikach, a mecze padły łupem faworytów. W gronie zwycięzców znaleźli się Chorwaci, Duńczycy oraz Francuzi.
Choć wicemistrzowie Starego Kontynentu z 2020 roku wypełnili dzisiejsze zadanie, to okazało się ono dość trudne to realizacji. Reprezentantów Islandii, którzy byli dziś rywalami Chorwatów zdecydowanie można określić czarnymi koniami tej edycji czempionatu. Faworyci tego meczu nie rozpoczęli zbyt dobrze, bo przez pierwsze siedem minut zdobyli tylko jedno trafienie przy trzech bramkach Skandynawów. Swoją pracę na boisku wykonywali Magnusson i Gudjonsson, co w efekcie przełożyło się na prowadzenie 9:4. Przez większość pierwszej połowy Islandczycy utrzymywali wynik, ale w ostatnich minutach ze świetnej strony w ataku pokazał się Cupic i na przerwę drużyny schodziły z dwupunktową różnicą. Po powrocie z kolei nastąpił szybki zwrot akcji - Chorwaci zanotowali serię trafień o wyrównali wynik na 13:13, by później cały czas mieć w zapasie jedną bramkę. Dużo pomogły im celne rzuty z linii siódmego metra, ale i rzadziej tracili piłkę. Mecz zakończył się niewielką przewagą, choć ze stratą cennych punktów dla Islandii.
Islandia - Chorwacja 22:23 (12:10)
Kolejną drużyna znad Półwyspu Skandynawskiego ze swojego pojedynku wyszła już zwycięsko. Duńczycy postawili pod ścianą holenderską ekipę, gdy Gidsel zanotował trzy pewne trafienia i wyprowadził drużynę na 6:3. To był jednak dopiero początek zabawy podopiecznych Nikolaja Jacobsena. Oranje nie mieli żadnych argumentów już od początku tego meczu, a więc ani razu nie udało im się objąć prowadzenia. Pierwsza partia zakończyła się wynikiem dziewięciobramkowej przewagi Danii. Później ten wynik praktycznie się nie zmieniał - Matthias Gidsel grał jak natchniony, kończąc to spotkanie ze stuprocentową skutecznością, a Holendrzy zbyt często oddawali piłki przez niepotrzebne straty. Ekipa ze Skandynawii bez problemu wygrała to spotkanie.
Dania - Holandia 35:23 (21:12)
Trójkolorowi również zaliczą ten dzień do udanych. Choć pierwsze minuty spotkania dawały złudne nadzieje na przynajmniej w połowie wyrównane spotkanie to faworyci szybko zaczęli udowadniać, po co na ten turniej przyjechali. Jeden z weteranów francuskiej ofensywy, Dika Mem rzucał do bramki bez zawahania i wkrótce Francuzi mieli przewagę 10:7. Reprezentanci Czarnogóry tak łatwo nie odpuszczali - zdołali wyrównać na 11:11, ale później i tak swoje zrobili rywale. Koniec pierwszej połowy był tak naprawdę ostatnim momentem, w którym Czarnogórzanie grali jak równy z równym. Potem zaczęli już mieć spore problemy z pokonaniem francuskich obrońców i notowali częste straty piłek. Zaskoczenia nie było więc również i w tym meczu, bo Francuzi dość wysoko wygrali to spotkanie.
Czarnogóra - Francja 27:36 (12:16)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.