PKO Ekstraklasa: Raków pierwszym liderem, mimo początkowych problemów
- Dodał: Kacper Adamczyk
- Data publikacji: 15.07.2022, 20:00
Raków Częstochowa pokonał Wartę Poznań w spotkaniu inaugurującym nowy sezon PKO BP Ekstraklasy i został pierwszym liderem, chociaż forma Częstochowian mistrzowska jeszcze nie jest.
Sezon 2022/2023 PKO BP Ekstraklasy rozpoczęliśmy w Częstochowie, gdzie wicemistrz Polski, Raków Częstochowa podejmował jedenastą drużynę poprzedniej kampanii, czyli Wartę Poznań. Podopieczni Marka Papszuna byli wyraźnym faworytem tego starcia. Nie mogło być inaczej, skoro mowa o jednym z głównych kandydatów do mistrzowskiego tytułu oraz zespole, który dopiero, co drugi raz z rzędu zdobył Superpuchar Polski. Szkoleniowiec Rakowa postanowił posłać do dzisiejszego boju wszystko, to co ma najlepsze. Zaskoczeniem był jedynie brak w kadrze meczowej Patryka Kuna, ponieważ o urazach Marcina Cebuli, Tomasa Petraska, Andrzeja Niewulisa i Waleriana Gwilii było wiadomo już od dłuższego czasu. Warta za to przystępowała do tego spotkania bez swojego najlepszego snajpera, Adama Zrelaka, który stracił całe przygotowania z powodu kontuzji. Ta sytuacja wymusiła na trenerze Dawidzie Szulczku wystawienie na pozycji numer dziewięć nominalnej "dziesiątki", czyli Milana Corryna. W "jedenastce" Zielonych znalazł się jeden debiutant, Dimitrios Stavropoulos. Ma on wejść w buty Łukasza Trałki, który zakończył po ubiegłym sezonie piłkarską karierę.
Warta Poznań wbrew oczekiwaniom podopiecznych Marka Papszuna nie zamierzała okopać się we własnym polu karnym i czekać na rywala. Zieloni od samego początku starali się zakładać pressing, na rozgrywających futbolówkę obrońców Rakowa. Dzięki takiemu zachowaniu Warta w ósmej minucie po niecelnym podaniu Frana Tudora miała pierwszą okazję do zdobycia gola. Piłkę w polu karnym otrzymał Milan Corryn, który strzelił w środek bramki z około dziesięciu metrów. Mimo niepewnej interwencji Vladana Kovačevicia, który "wypluł" przed siebie futbolówkę, defensorzy Rakowa zażegnali niebezpieczeństwo.
Przez całą pierwszą połowę gra toczyła się w dobrym tempie, ale po obu stronach brakowało konkretów. Zawodził zwłaszcza Raków, który miał problemy z pressingiem przeciwnika i w ogóle nie kreował sytuacji podbramkowych. Za to Warta dłużej utrzymywała się przy piłce i próbowała grać kombinacyjnie. Gdy wydawało się, że do przerwy już nic ciekawego się nie wydarzy, to w doliczonym czasie gry groźnie zrobiło się pod bramką Rakowa. Po dośrodkowaniu piłki z lewej strony akcję na drugim słupku zamknął Miłosz Szczepański. Ten niewysoki zawodnik wygrał walkę o górną piłkę z Franem Tudorem i skierował futbolówkę na poprzeczkę. Po tym strzale sędzia zaprosił oba zespoły na przerwę, zwłaszcza piłkarze Marka Papszuna mieli o czym myśleć.
Drugą część spotkania również od konkretu rozpoczęli Zieloni, którzy nie zmienili swojego sposobu gry. W 50 minucie groźnie z woleja, sprzed "szesnastki" uderzył Robert Ivanov, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Dwie minuty później z lewego narożnika pola karnego niebezpiecznie przymierzył Miłosz Szczepański, ale i tym razem zawodnikowi Warty zabrakło trochę celności. Na pierwszą niezłą próbę Rakowa trzeba było poczekać do 59 minuty, kiedy to strzałem przy bliższym słupku Adriana Lisa chciał zaskoczyć Ivi Lopez. Bramkarz Zielonych skutecznie jednak interweniował. Minutę później goalkeeper z problemami bronił strzał z dystansu Deiana Sorescu. Ewidentnie gospodarze złapali wiatr i po chwili stanęli przed kolejną szansą. W 63 minucie po prostopadłym podaniu Sorescu sam na sam z Lisem znalazł się Vladislavs Gutkovskis, ale ponownie dobrze interweniował bramkarz Warty. W 71 minucie kibice w Częstochowie byli świadkami nieprzyjemnych obrazków, kiedy to na noszach boisko opuścił dzisiejszy kapitan Zielonych Mateusz Kupczak. W 77 minucie kolejną świetną szansę miał Raków, ale Lopez przegrał pojedynek oko w oko z Lisem. Kilkadziesiąt sekund później Fabio Sturgeon przeniósł piłkę nad poprzeczką po uderzeniu z około dziesięciu metrów. W 80 minucie Częstochowianie dopięli w końcu swego. Gutkovskis otrzymał podanie kilka metrów przed bramką Lisa i tym razem w doskonałej sytuacji nie dał szans goalkeeperowi gości. Po tym trafieniu już nic w tym spotkaniu ciekawego się nie wydarzyło. Raków po serii zmian kontrolował przebieg gry i nie dopuszczał rywali w okolice swojego pola karnego, a Zieloni byli wobec postawy Rakowa w końcówce już bezradni.
Raków Częstochowa rozpoczął sezon 2022/2023 od wygranej na własnym stadionie, jednocześnie udowadniając, że zdecydowanie lepiej gra mu się z zespołami z góry tabeli. Wtedy motywacja i ich koncentracja są ewidentnie na wyższym poziomie. Dzisiaj jednak, mimo nie najlepszej gry Częstochowianie pokonali Poznaniaków i zostali pierwszym liderem tabeli. W kontekście czwartkowego meczu z Astaną i dalszych spotkań zespół Marka Papszuna musi prezentować się dużo lepiej, by myśleć o awansie do fazy grupowej LKE, a także mistrzostwie Polski. Za to Warcie ewidentnie zabrakło dzisiaj większej jakości z przodu oraz rezerwowych na odpowiednim poziomie. Gdy pierwsza "jedenastka" opadała z sił trener Szulczek nie miał za bardzo kim ją wesprzeć. Dlatego, by skutecznie walczyć o ligowy byt Zieloni potrzebują wzmocnień, zwłaszcza tych ofensywnych.
Raków Częstochowa - Warta Poznań: 1:0 (0:0)
Bramka: 80' Gutkovskis
Raków: Kovačević - Racovitan, Arsenić, Rundić - Sorescu (82' Długosz), Lederman, Papanikolaou, Tudor (67' Sturgeon)- Wdowiak (82' Koczergin), Lopez (85' Musiolik)- Gutkovskis (85' Piasecki)
Warta: Lis - Ivanov, Szymonowicz, Stavropoulos - Grzesik, Kopczyński, Kupczak (71' Kiełb), Matuszewski (90+1' Jakóbowski)- Szczepański (56' Papeau), Mäenpää - Corryn
Żółte kartki: 65' Fran Tudor - 76' Kiełb
Sędzia: Jarosław Przybył