PKO Ekstraklasa: klęska Legii w Częstochowie
- Dodał: Jan Wagner
- Data publikacji: 11.09.2022, 19:55
Zakończyła się seria pięciu kolejnych meczy ligowych bez porażki Legii Warszawa. Wojskowi ulegli po fatalnej końcówce 4:0 Rakowowi Częstochowa i tym samym spadli na trzecie miejsce w tabeli. Dzięki temu zwycięstwu Medaliki z kolei zbliżyły się na zaledwie punkt do czołowej trójki. Biorąc pod uwagę ich zaległy mecz, może to oznaczać, iż podopieczni Marka Papszuna obejmą niedługo prowadzenie w PKO Ekstraklasie.
W minionym tygodniu Legia Warszawa po raz pierwszy od ponad roku wyszła na czoło ligowej tabeli. Choć pozycję tę dwa dni później odebrała Wojskowym Wisła Płock, wiadomo było, że ewentualne trzy punkty wywiezione z Częstochowy pozwolą podopiecznym Kosty Runjaicia na odskoczenie reszcie stawki. Zespół Marka Papszuna z kolei po odpadnięciu w dramatycznych okolicznościach ze Slavią Praga z Ligi Konferencji Europy grał nierówno. Najpierw bez większych problemów ograł Śląsk Wrocław 4:1 i Pogoń Szczecin 1:0. Później jednak Medaliki w bardzo kiepskim stylu uległy Cracovii 0:3, w związku z czym ciężko było przewidywać, jaką dyspozycję zaprezentują Częstochowianie w starciu z piętnastokrotnymi Mistrzami Polski.
Od początku spotkania Raków starał się prowadzić grę. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, cierpliwie szukając swojej szansy w ataku pozycyjnym. Mimo to jednak to Legia jako pierwsza potrafiła zagrozić bramce Kovacevicia. W dziewiątej minucie Muci miał dużo przestrzeni przed polem karnym Medalików, ale jego strzał okazał się minimalnie niecelny. Chwilę później gorąco zrobiło się pod bramką Kacpra Tobiasza, gdy Wdowiak przewrócił się w polu karnym po kontakcie z jednym z defensorów Wojskowych. Szymon Marciniak nie dopatrzył się w tej sytuacji przewinienia, a sędziowie VAR potwierdzili, że podjął słuszną decyzję. Po pół godzinie gry podopieczni Kosty Runjaicia nie mieli już tyle szczęścia. Johannson nieprzepisowo zatrzymał Lopeza na granicy szesnastki. Choć początkowo arbiter uznał, że Rakowowi należy się w tej sytuacji jedynie rzut wolny, po obejrzeniu powtórek podyktował ostatecznie jedenastkę dla gospodarzy. Sam poszkodowany podszedł do piłki i bardzo pewnie wymierzył sprawiedliwość, dając swojemu zespołowi prowadzenie.
Przez ostatni kwadrans pierwszej połowy byliśmy świadkami istnego festiwalu niewykorzystanych okazji. Najpierw pojedynek sam na sam z Kacprem Tobiaszem przegrał Gutkovskis, a chwilę później po strzale Carlitosa piłkę z linii bramkowej wybił Rundić. W doliczonym czasie gry Legia powinna z kolei stracić bramkę do szatni, ale Vladislavs Gutkovskis fatalnie przestrzelił z czwartego metra. Do przerwy wynik tym samym nie uległ już zmianie.
Pierwsze minuty drugiej części gry jasno sugerowały, że Legii bardzo trudno będzie o wywiezienie z Częstochowy choćby punktu. Raków nieprzerwanie dążył do strzelenia drugiej bramki i tylko dzięki bardzo dobrej dyspozycji Kacpra Tobiasza po godzinie gry Wojskowi nadal przegrywali tylko 1:0. Mimo ofensywnych zmian Kosty Runjaicia piętnastokrotnym Mistrzom Polski nie udawało się przejąć kontroli nad wydarzeniami na boisku. Chcąc walczyć o zdobycie wyrównującej bramki, musieli oni w dodatku coraz bardziej się otwierać, co doprowadziło w końcówce do prawdziwej katastrofy.
W 80. minucie fatalny błąd popełnił Sokołowski, który stracił piłkę przed własnym polem karnym. Częstochowianie bezwzględnie wykorzystali tę pomyłkę i po przepięknej podcince wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Nowaka wyszli na prowadzenie 2:0, odbierając Legionistom nadzieję na odwrócenie losów meczu. Wojskowi dążyli jeszcze wprawdzie do zdobycia kontaktowej bramki i mieli nawet ku temu swoje okazje, jednak cały czas bramkowało im skuteczności.
O ostatnich minutach meczu podopieczni Kosty Runjaicia z pewnością będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. W doliczonym czasie gry Kacper Tobiasz aż trzykrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. Najpierw w 90. minucie gola strzelił Piasecki, a po kolejnych 120 sekundach wynik na 4:0 ustalił Nowak. Legia przegrałaby jeszcze wyżej, ale sędziowie przy bramce na 5:0 słusznie dopatrzyli się pozycji spalonej Musiolika.
Przed przerwą reprezentacyjną Raków czeka jeszcze mecz z Radomiakiem Radom. Z kolei Legia podejmie u siebie Miedź Legnicę. Ci pierwsi z pewnością dążyć będą do utrzymania znakomitej dyspozycji i ataku w najbliższym czasie na fotel lidera. Wojskowi tymczasem muszą solidnie popracować w czasie wolnym od ligowych spotkań, aby w drugiej części rundy jesiennej wrócić do dyspozycji, która pozwoliła im po ponad rocznej objąć na moment prowadzenie w PKO Ekstraklasie.
Raków Częstochowa - Legia Warszawa 4:0 (1:0)
Gole: 30’ Lopez, 79’ Nowak, 90’ Piasecki, 90+2’ Nowak
Raków: Kovacević - Svarnas, Arsenić Rundić - Tudor, Czyż (65’ Kochergin), Papanikolau, Kun - Wdowiak (76’ Nowak), Lopez (76’ Musiolik) - Gutkovskis (62’ Piasecki)
Legia: Tobiasz - Mladenović, Nawrocki, Augustyniak, Johansson - Slisz (84’ Kapustka), Muci (84’ Kramer) - Baku (46’ Sokołowski), Josue, Wszołek (61’ Rosołek) - Carlitos (76’ Pich)
Żółte kartki: 47’ Tudor, 52’ Svarnas, 83’ Papszun - 38’ Johansson, 68’ Slisz
Sędzia: Szymon Marciniak