Największe dzieło wykorzystujące assety „TF2” - recenzja „EMESIS BLUE”
YouTube Screenshot/Fortress Films

Największe dzieło wykorzystujące assety „TF2” - recenzja „EMESIS BLUE”

  • Dodał: Karol Truszkowski
  • Data publikacji: 04.03.2023, 15:40

Zdarzyło mi się obejrzeć mnóstwo najróżniejszych filmików stworzonych w Garry's Mod czy Source Filmaker, w których występują postacie z gry komputerowej Team Fortress 2. Są to przede wszystkim dank memy, ale można też natrafić na krótsze czy dłuższe produkcje, które przyciągają czymś innym, np. urokiem lub głębszym przesłaniem. Do tej pory myślałem, że najlepszym twórcą w tym środowisku jest The Winglet, który odpowiada za Live and Let Spy i inne projekcje, które tworzą spójną historię sensacyjną. Okazuje się jednak, że SFM to studnia bez dna i poprzeczkę podniósł opublikowany w zeszłym tygodniu film EMESIS BLUE od Fortress Films.

 

W Halloweenową noc 1968 roku kierownik Builders League United Corporation w tajemniczy sposób znika w Mortem, w stanie Nowy Meksyk. Prywatny detektyw i weteran wojenny łączą siły, by go odnaleźć, jednak człowiek, na którego polują, jest bardziej niebezpieczny, niż mogą sobie wyobrazić - czytamy w oficjalnym opisie filmu.

 

Czegoś takiego jak EMESIS BLUE jeszcze na YouTube nie widziałem. Dla mnie ten tytuł pojawił się znikąd, nie byłem świadomy jego niedawnej premiery. Po prostu został mi polecony przez znajomego na prywatnym czacie tekstowym. Niedługo potem zaczęliśmy seans i nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi. EMESIS BLUE to prawie dwugodzinny horror, który swoją jakością wyprzedza o wiele długości wszystkie inne filmy i filmiki z udziałem postaci z TF2. A różnice są widoczne już na samym początku.

 

Zarówno postacie, jak i obiekty oraz tła, nie przypominają mi żadnej obejrzanej wcześniej animacji, która powstała w SFM, nie mówiąc już o tym, jak to się ma do Team Fortress 2 - choć wykorzystane zostały jej assety. Cała akcja toczy się w mrocznej scenerii, a dużą rolę odgrywa stosunkowo niewielka ilość światła. Ta zaś swoim blaskiem ujawnia wiele detali i skupia uwagę widza na poszczególnych punktach. Z jednej strony takie rozwiązanie to trochę prowadzenie za rączkę, ale z drugiej tworzy odpowiednią dla fabuły atmosferę tajemniczości. Animacje postaci stoją kilka poziomów wyżej, niż w innych filmach dostępnych na YouTube, są bardziej naturalne i po prostu lepsze. Na wyróżnienie zasługuje mimika twarzy. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, to chyba tylko do jednej sceny, w której pojawia się w dość umowny sposób plama krwi, niczym w grze pokroju GTA III - jeśli zwłoki już leżą na ziemi, to ma się z niej szybko wyłonić ogromna czerwona kałuża. Myślę, że to można było zrealizować lepiej, ale to i tak jest niezbyt istotny dla całości odbioru szczegół.

 

Przejdźmy zatem do mięska, czyli historii. Ta jest jednym słowem mistrzowska. Film przez cały czas jest niepokojący. Jest to m.in. zasługa scen, które zmuszają do przypomnienia sobie, co miało miejsce kilka lub nawet kilkadziesiąt minut temu. Zarazem wyjaśnienie poszczególnych wątków wywołuje swego rodzaju ogłupienie. Wydaje się, że pewne dziwne rzeczy można łatwo wyjaśnić lub chce się je zignorować i uznać jako jednorazowe nieistotne przypadki. Potem jednak wychodzi na jaw, że niemal każdy szczegół jest ważny, a całość jest o wiele bardziej złożona, niż można przypuszczać. Drugą ważną dla mnie rzeczą jest brak jump scare'ów. Zaliczam się do tych osób, które mają tę technikę straszenia za mało kreatywną, a stosowanie jej w horrorze uważają za odpowiednik łaskotania widza oglądającego komedię. Bardzo dobrze, że tutaj ich nie wykorzystano. Bohaterowie są równie złożeni, co znaczenie wątków, a ich losy nie toczą się w jednoznacznie oczywisty sposób. Zawsze można liczyć na pewne zwroty akcji. Fabuła to na pewno największy atut EMESIS BLUE - jest wciągająca, niepokojąca i świetnie dopasowano do niej muzykę oraz wcześniej wspomnianą mroczną scenerię. Oczywiście też nie ma co idealizować - nie jest to tytuł, który mnie przeraził i wywołał uczucie, że gdzieś w pobliżu czai się na mnie coś złego, ale przez cały seans byłem trzymany w napięciu i z ogromnym zaangażowaniem brnąłem dalej, aby odkryć kolejne sekrety.

 

Obsada głosowa również wypadła dobrze, ale jako osoba, która spędziła w Team Fortress 2 setki godzin, chyba wolałbym, aby do pracy zaangażowano Robina Atkina Downesa, Dennisa Batemana i innych aktorów z oryginału. Jestem po prostu przyzwyczajony do ich głosów, zatem ocenianie dubbingu przeze mnie chyba nie będzie wiarygodne. Na pewno nie kłuł w uszy.

 

Uważam, że EMESIS BLUE to szczytowe osiągnięcie środowiska twórców posługujących się programem SFM. Zaczęło się od krótkich i niekiedy bezsensownych filmików, a dzisiaj dostajemy wysokiej jakości pełnometrażową produkcję, która mogłaby konkurować z filmami znanymi z ekranów kin lub telewizorów. Oczywiście nie jest to przyszłość kinematografii, ale bez wątpienia EMESIS BLUE zasługuje na wyróżnienie i liczę, że na YouTube wkrótce pojawią się kolejne w taki sposób zrealizowane pozycje. Na koniec zaznaczę tylko, że w filmie pojawia się kilka elementów pochodzących z lore oryginału, ale ich znajomość nie jest wymagana do seansu. Polecam każdemu, kto ma dość sztampowych horrorów. Z kolei dla graczy TF2 to lektura obowiązkowa.

 

Karol Truszkowski – Poinformowani.pl

Karol Truszkowski

Miłośnik geografii, historii XX wieku, ciężkiej muzyki i japońskiej popkultury. Absolwent Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego.