NHL: zwycięstwa Panthers i Ducks
- Dodał: Andrzej Kacprzak
- Data publikacji: 11.03.2023, 12:00
Ubiegłej nocy w NHL rozegrano jedynie dwa spotkania, a zwycięsko wyszły z nich ekipy Florida Panthers oraz Anaheim Ducks.
Pierwszym z wczorajszych spotkań był domowy mecz Florida Panthers, którzy podejmowali Chicago Blackhawks. Gospodarze na tle ubiegłych rozgrywek nie plasują się zbyt dobrze, ale wciąż byli zdecydowanymi faworytami starcia z Blackhawks. Miejscowi przed startem gry zajmowali 11. miejsce w konferencji wschodniej, ale mogli przesunąć się na 9. lokatę w przypadku zwycięstwa. Drużyna z Chicago była natomiast w bardzo słabej formie i zajmując 15. miejsce na zachodzie jest już w zasadzie poza walką o awans do fazy play-off.
Mimo to Blackhawks w mecz weszli znakomicie. Na pierwsze trafienie spotkania czekać musieliśmy zaledwie do 7. minuty gry. Wynik spotkania otworzył Caleb Jones i przyjezdni objęli prowadzenie. Kolejne minuty były już znacznie bardziej wyrównane, ale miejscowi regularnie stawiali się w sytuacji zagrożenia, otrzymując dwie dwuminutowe kary w przeciągu kilku chwil. Gospodarze byli jednak w stanie utrzymać wynik podczas gry w osłabieniu. Nie uchroniło ich to jednak przed utratą kolejnej bramki grając w pełnym składzie. W 17. minucie Boris Katchouk podwyższył na 2:0 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza tercja. Niewiele działo się natomiast w drugiej części gry. Optyczną przewagę niemal przez cały czas mieli Panthers, ale nic z tego nie wynikało i przed startem ostatniej partii wynik wciąż wynosił 2:0 dla przyjezdnych. Początek ostatniej partii był kontynuacją zdarzeń z drugiej tercji. Panthers nacierali, ale długo nie przynosiło to oczekiwanych efektów. Przełamanie nastąpiło jednak w 9. minucie, gdy bramkę kontaktową zdobył Sam Bennett. Gospodarze złapali wówczas wiatr w żagle, bo zaledwie 30 sekund później wynik spotkania wyrównał Sam Reinhart. Panthers nie zamierzali jednak na tym poprzestać i po kolejnych czterech minutach gry objęli prowadzenie za sprawą Eetu Luostarinena. Dopiero wówczas obudzili się przyjezdni i znacznie poprawili swoją grę. Efektem tego było trafienie Cola Gutmana, który 45 sekund przed końcem trzeciej tercji dał wyrównanie. Oznaczało to dogrywkę, w której przewagę od początku mieli gospodarze. Florida Panthers zdołali postawić na swoim i za sprawą trafienia Brandona Montoura zwyciężyli po dogrywce 4:3.
Mniej emocji mieliśmy w drugim spotkaniu, w którym Calgary Flames we własnej hali mierzyli się z Anaheim Ducks. W tym przypadku również mieliśmy wyraźnego faworyta, a byli nim gospodarze. Flames w obecnych rozgrywkach zajmują 9. pozycję w tabeli konferencji zachodniej i wciąż są w grze o fazę play-off. Znacznie gorzej wyglądała sytuacja ich rywali, którzy byli dopiero 14. na zachodzie i nie mieli już w zasadzie szans na zakończenie sezonu zasadniczego w "pierwszej ósemce". Początek meczu nie przyniósł żadnych trafień. Zauważyć można było przewagę miejscowych, którzy nie byli jednak w stanie udokumentować swojej wyższości. Trafienia zobaczyć mogliśmy więc dopiero w drugiej partii. Flames zgodnie z oczekiwaniami objęli prowadzenie. W 7. minucie meczu trafienie zanotował Mickael Backlund. Radość miejscowych nie trwała jednak długo, bowiem już minutę później mieliśmy wyrównanie. Ku zaskoczeniu wszystkich kilka minut później Ducks objęli prowadzenie i to oni znajdowali się w lepszej pozycji przed rozpoczęciem trzeciej tercji. W niej gospodarze raz po raz nacierali na bramkę rywali, ale nie byli w stanie skruszyć ich defensywy. W ostatnich minutach drużyna z Calgary postawiła wszystko na jedną kartę i wycofała bramkarza. Niestety dla nich nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów. Goście w ostatnich sekundach zdołali trafić do pustej bramki i przypieczętowali tym samym zwycięstwo 3:1.
Wyniki:
Florida Panthers - Chicago Blackhawks 4:3 (0:2, 0:0, 3:1, 1:0.d)
Calgary Flames - Anaheim Ducks 1:3 (0:0, 1:2, 0:1)
Andrzej Kacprzak
Pasjonat sportu i rocka. Piszę głównie o piłce nożnej, koszykówce, tenisie oraz Formule 1.