PGE IMME: Zmarzlik z kapitalną formą i drugim zwycięstwem z rzędu
- Dodał: Liwia Waszkowiak
- Data publikacji: 01.04.2023, 19:28
Dziesiąta edycja PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi im. Zenona Plecha za nami. Zeszłoroczny triumfator - Bartosz Zmarzlik, zdołał powtórzyć sukces i zwyciężył, tym razem na Motoarenie w Toruniu.
Początkowo było dość spokojnie, choć głód jazdy bił od zawodników bardzo wyraźnie. W pierwszym biegu emocji na wodzy nie potrafił utrzymać Kacper Pludra, który został wykluczony z powodu wjechania w taśmę. Zastąpił go Krzysztof Lewandowski, który świetnie wyszedł spod taśmy i przez półtora okrążenia dzielnie bronił się przed atakami jadącego za nim Bartosza Zmarzlika. Ostatecznie trzykrotny mistrz świata poradził sobie z toruńskim juniorem, podobnie jak Patryk Dudek oraz Leon Madsen. W kolejnych dwóch biegach bez większej historii zwyciężyli Martin Vaculik oraz Fredrik Lindgren. Ciekawy finisz miał miejsce w ostatniej odsłonie pierwszej serii – fenomenalny start Dominika Kubery zapewnił mu pierwszą pozycję, którą pewnie utrzymywał. Jednakże na ostatnim łuku odjechał zdecydowanie za szeroko, co błyskawicznie wykorzystał Anders Thomsen i jako pierwszy przekroczył linię mety.
Tor nie pozwalał na agresywne i ciekawe mijanki, próżno było szukać prędkości przy bandzie, pewniejszą opcją był krawężnik. To właśnie tam można było powalczyć o pozycję. W piątym wyścigu próbował tego Kubera w starciu ze Zmarzlikiem, jednakże ten nie pozwolił się wywieźć. Ostatecznie popularny Domin musiał uznać wyższość nie tylko kolegi z Motoru, ale także Martina Vaculika. Ratować się musiał również przed stratą pozycji na rzecz Jakuba Miśkowiaka. Im dalej w las tym bardziej było widać, że najwięcej rozstrzygało się po starcie i to był klucz do sukcesu. Warto pochwalić natomiast Kacpra Worynę, gdyż w szóstym biegu mimo że nie wygrał startu, kapitalnie napędził się przy bandzie i sukcesywnie metr po metrze budował swoją przewagę, dzięki czemu zwyciężył zostawiając swoich rywali daleko w tyle. Z biegu na bieg zawody rozkręcały się, a po dwóch seriach na prowadzeniu z kompletem punktów znaleźli się Bartosz Zmarzlik oraz Anders Thomsen.
Tuż przed rozpoczęciem trzeciej serii z zawodów wycofał się wspomniany wyżej Thomsen. Duńczyka pokonała... jelitówka. Szczęście w nieszczęściu, że nie chodziło o nogę, którą zawodnik Stali Gorzów złamał w zeszłym roku. Kapitalną prędkością popisywali się w kolejnych biegach Bartosz Zmarzlik, a także Martin Vaculik. Problem ze znalezieniem przełożeń bądź problem ze sprzętem miał natomiast Patryk Dudek. Brakowało mu szybkości, przez co ciężko było mu rywalizować z pozostałymi zawodnikami na trasie. Ci z kolei radzili sobie coraz lepiej. Kolejną trójkę przy swoim nazwisku dopisał Kacper Woryna i po trzeciej serii był już trzeci w klasyfikacji generalnej zawodów.
Nieco rozczarowujący występ notował Leon Madsen - brakowało mu prędkości i miał sporo trudności z nawiązaniem walki z rywalami. Ciężka tego dnia szpryca nie ułatwiała mu zadania, przez co po czterech biegach Duńczyk miał zaledwie dwa oczka. W 16. odsłonie bardzo nieprzyjemny upadek zaliczyli Kacper Pludra oraz Krzysztof Lewandowski. Po starciu na pierwszym łuku Pludra wpadł na tylne koło Macieja Janowskiego i dość przytomnie, nie chcąc spowodować upadku Magica, położył swój motocykl. Jadący za nim Krzysztof Lewandowski nie zdołał go ominąć. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a sędzia zadecydował powtórzyć bieg w komplecie.
Pierwszym pogromcą kapitalnego dziś Bartosza Zmarzlina okazał się Mikkel Michelsen. Po starcie zamknął trzykrotnego mistrza świata przy krawężniku i bezbłędnie dojechał do mety. Po tym biegu z zawodów wycofał się Kacper Pludra, któremu dokuczało stłuczenie biodra po upadku. W 19. wyścigu ze świetnej strony zaprezentował się Leon Madsen. Bardzo dobrze poradził sobie na starcie, a następnie wykorzystał tę przewagę i z ogromną przewagą jako pierwszy przekroczył linię mety. Rundę zasadniczą świetnie zakończył Martin Vaculik, który przecisnął się między Fredrikiem Lindgrenem a bandą, choć Szwed nie zostawił mu zbyt wiele miejsca.
W pierwszym półfinale zwyciężył Martin Vaculik, tym samym zgarniając jedno z dwóch wolnych miejsc w finale. Przez cztery kółka atakował go Fredrik Lindgren, ale poza drugim miejscem nic więcej nie udało mu się ugrać. Drugą finałową lokatę w drugim półfinale wywalczył natomiast Dominik Kubera. Dwójka ta dołączyła do finału, w którym czekali już na nich Bartosz Zmarzlik oraz Kacper Woryna. W wielkim finale pecha miał Dominik Kubera, który zanotował defekt po kontakcie z Kacprem Woryną tuż po starcie. Czwarte zwycięstwo w PGE IMME i jednocześnie drugie z rzędu odniósł natomiast Bartosz Zmarzlik.
Klasyfikacja generalna PGE IMME:
Bieg po biegu:
Półfinał nr 1 Vaculik, Lindgren, Miśkowiak, Thomsen (ns)
Półfinał nr 2 Kubera, Michelsen, Lambert, Janowski
Finał Zmarzlik, Vaculik, Woryna, Kubera (d) |
Liwia Waszkowiak
20-letnia studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, aspirująca na dziennikarkę sportową. Od dzieciństwa pasjonatka żużla i piłki nożnej, związana niegdyś z siatkówką, tańcem, a także przez dłuższą chwilę z lekkoatletyką.