Liga Narodów: Amerykanie rozbici! Polacy ze złotem!

Piękny spektakl w Ergo Arenie! Polscy siatkarze w wielkim finale Ligi Narodów 3:1 pokonali reprezentację Stanów Zjednoczonych, sięgając po zwycięstwo w turnieju.

Obie drużyny już od samego początku nie zwalniały ręki w polu serwisowym. Asem mecz otworzył Matthew Anderson, a chwilę później tym samym odpowiedział mu Mateusz Bieniek. Polacy dobrze wyglądali również w ofensywie i jako pierwsi odskoczyli na kilka „oczek” - 6:3. Amerykanie jednak szybko ocknęli się z chwilowego letargu, doprowadzając do remisu. Po chwili wyrównanej gry Biało-Czerwoni znów wypracowali sobie dwa punkty przewagi, a wszystko za sprawą Wilfredo Leona. Przyjmujący popisywał się na siatce i męczył rywali mocną zagrywką. To właśnie dwa asy z rzędu Leona wyprowadziły polską ekipę na 15:12. Świetna dyspozycja na linii 9. metra pozwalała ekipie Nikoli Grbicia utrzymywać się na prowadzeniu. Amerykanie w końcówce jeszcze próbowali odwrócić losy rywalizacji. Torey DeFalco popisał się kilkoma świetnymi obronami, a blok Maxwella Holta zbliżył Jankesów na 24:23. W decydującym momencie DeFalco jednak nie wytrzymał presji, a jego zepsuta zagrywka dała zwycięstwo Biało-Czerwonym.

Polscy siatkarze poszli za ciosem i kolejną odsłonę rozpoczęli od prowadzenia 3:1. Tę stratę reprezentacja Stanów Zjednoczonych odrobiła bardzo szybko, ale Biało-Czerwoni znów zaczęli kąsać zagrywką i po asie Kuby Kochanowskiego było 8:5. Podopieczni Nikoli Grbicia utrzymywali też jakość w elemencie przyjęcia, a w ofensywie świetną dyspozycją popisywał się Łukasz Kaczmarek. Do stanu 16:11 po polskiej stronie wszystko szło jak z nut. Problemy zaczęły się jednak od dobrych zagrywek DeFalco. Przyjmujący szalał też w obronie, a dobrą zmianę dał Aaron Russel. Amerykanie złapali drugi oddech i wyrównali wynik po uderzeniu Russela z lewego skrzydła - 18:18. Jankesi poszli za ciosem i po chwili wyszli na prowadzenie. Polacy niestety w końcówce nie wykorzystali swoich szans, a Stany Zjednoczone cieszyły się z wygranej po bloku na Tomaszu Fornalu.

W trzecim secie po wyrównanym początku znów przewagę próbowali wypracować sobie Polacy. Biało-Czerwoni popisywali się dobrą pracą w obronie, a Łukasz Kaczmarek błyszczał w ofensywie. Gdy atak ze środka dołożył Norbert Huber, tablica pokazała 10:6 dla Polski. Podopieczni Nikoli Grbcia przejęli stery i nie zamierzali ich oddawać, a Amerykanie zaczęli się gubić. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych mimo świetnych obron nie potrafili skończyć swoich akcji. Problemy miał między innymi Anderson, a kolejny aut w jego wykonaniu dał Polsce prowadzenie 20:13. W końcówce John Speraw licznymi zmianami próbował jeszcze poprawić wynik na korzyść Jankesów, ale Polacy po ataku Tomka Fornala cieszyli się z piłki setowej, a odsłonę zakończył błąd Amerykanów.

Zmotywowana reprezentacja Polski i czwartą partię rozpoczęła z wysokiego „C”. Dobra gra naszej drużyny miała swój początek na zagrywce, a kolejne kontry pewnie kończyli Kaczmarek czy Norbert Huber, który dał dobrą zmianę na środku. Amerykanie zupełnie nie potrafili odnaleźć się w tym secie, a błędy wcale im w tym nie pomagały. Po stronie Biało-Czerwonych działało natomiast wszystko. Koncertowe ataki Aleksandra Śliwki wywindowały podopiecznych Nikoli Grbicia na 13:5. Polacy mieli seta pod kontrolą, ale Amerykanie nie zamierzali składać broni. Krok po kroku Jankesi próbowali odrabiać straty, niwelując je do czterech „oczek” - 18:14. Polacy jednak nie zamierzali oddawać inicjatywy. W końcówce Biało-Czerwoni znów zrobili różnicę zagrywką, a wielki sukces przypieczętował blok Kuby Kochanowskiego.

Polska - Stany Zjednoczone 3:1 (25:23, 24:26, 25:18, 25:18)
Polska: Kaczmarek, Janusz, Bieniek, Kochanowski, Leon, Śliwka, Zatorski (L) oraz Fornal, Semeniuk, Huber
Stany Zjednoczone: Anderson, Christenson, Holt, Smith, Jaeschke, DeFalco, Shoji (L) oraz Rusell, Muagututia, Averill, Hanes, Ma’a