ORLEN Superliga mężczyzn: dwa zespoły bez straty punktów, Legionowo "pod kreską"
Paweł Franzke/PGNiG Superliga mężczyzn

ORLEN Superliga mężczyzn: dwa zespoły bez straty punktów, Legionowo "pod kreską"

  • Dodał: Aleksandra Suszek
  • Data publikacji: 12.09.2023, 21:04

Czwarta seria gier sprawiła, że górna część tabeli została podzielona dość wyraźnie. Na ten moment niepokonane pozostają już tylko ekipy z Płocka i Kielc. Bardzo ciekawy mecz rozegrany został w Gdańsku. Na wybrzeżu potrzeba było rzutów karnych, by wyłonić zwycięzcę.

 

W sobotę płocczanie zmierzyli się z Chrobrym Głogów i bez zaskoczeń, to wicemistrzowie Polski pokazali się z roli faworyta. Spotkanie rozpoczął rzut karny w wykonaniu Lucina, co powtórzyło się pięć minut później, również z sukcesem. Gospodarze szybko wypracowali sobie prowadzenie 5:2 i mimo, że przez pierwszy kwadrans Głogów konsekwentnie odpowiadał na ataki rywali to ta gra punkt za punkt zakończyła się w 14. minucie. Później już głównie płocczanie meldowali się w bramce – 21:13. Druga połowa była podobna, choć zakończona mniejszą różnicą punktową. Niemniej, „Nafciarze” zapewnili sobie wysoką wygraną 37:24, a stuprocentową skutecznością popisali się Przemysław Krajewski oraz Tomas Piroch.

 

Orlen Wisła Płock – KGHM Chrobry Głogów 37:24 (21:13)

 

Długo nie trzeba było czekać na kolejny pojedynek czołówki z poprzedniego sezonu – kielczanie grali na wyjeździe w Zabrzu, a tamtejszy Górnik nieźle postraszył obrońców tytułu. Pierwsza partia poszła po myśli przyjezdnych, którzy dzięki Arkadiuszowi Moryto od początku ustawili sobie wynik na 8:3. Zabrzanie mieli momentami problemy z wykończeniem swoich akcji, ale strata pięciu „oczek” nie była jeszcze aż tak drastyczna. Podopieczni Tomasza Strząbały udowodnili to w drugiej połowie, gdzie mocno postawili się rywalom. Świetną dyspozycję prezentował w bramce Piotr Wyszomirski. Ten zawodnik zdecydowanie utrudnił kielczanom zdobywanie kolejnych trafień, a Górnik zdobył w tej części meczu o gola więcej. Ostatecznie goście jednak wygrali z zapasem czterech „oczek”.

 

Górnik Zabrze – Barlinek Industria Kielce 32:36 (13:18)

 

Fenomenalne obrony prezentował także bramkarz Unii Tarnów, która grała z MMTS-em Kwidzyn. Zespół gości nie był jednak w nie wiadomo jak pozytywnej dyspozycji. Tylko pierwsze 30 minut wyglądało w ich przypadku całkiem nieźle, ale kolejna część spotkania całkowicie wymknęła im się spod kontroli i z jednej bramki różnicy zrobiło się ostatecznie osiem.

 

GA Unia Tarnów – MMTS Kwidzyn 34:26 (15:14)

 

Trochę nerwów pojawiło się w spotkaniu między Piotrkowianinem, a Gwardią. Od pierwszego do ostatniego gwizdka rywalizacja toczyła się na bardzo wyrównanym poziomie i tak naprawdę niuanse zadecydowały o zwycięzcy. Być może gdyby nie rzuty niecelne, piłkarze z Piotrkowa Trybunalskiego miieli by bezpieczniejszą sytuację. Udało im się jednak wygrać jedną bramką – 27:26.

 

Piotrkowianin Piotrków Trybunalski – Gwardia Opole 27:26 (15:13)

 

Zespół z Wybrzeża, który w poprzednim sezonie pozytywnie zaskoczył, tym razem nie zaczyna zbyt dobrze. Na ten moment gdańszczanie mają jedno zwycięstwo, a mecz z Lubinem nie zmienił tej sytuacji. Bardzo nierówne było to spotkanie w Trójmieście. Najpierw gospodarze z Jakubem Będzikowskim na czele zbudowali sobie pięciopunktowe prowadzenie, by w drugiej połowie całkowicie je stracić. I gdyby nie Będzikowski, ten mecz zakończyłby się w podstawowym czasie, bo ostatniego gola zdobył w 58. minucie i doprowadził do karnych. Z tym że rzuty z siódmego metra pogrążyły Gdańsk jeszcze bardziej – zaledwie jedno trafienie na cztery Zagłębia.

 

ENERGA Wybrzeże Gdańsk – MKS Zagłębie Lubin 27:27 (14:9, 18:13, 1:4 k.)

 

Pojedynek z dołu tabeli okazał się zwycięski dla Kalisza, a beniaminek pozostaje bez punktów. Tutaj także początek był wyrównany, nawet odrobinę lepszy dla Legionowa, ale dyspozycja na bramce zdecydowanie uratowała ten mecz Kaliszowi.

 

Energa MKS Kalisz – KPR Legionowo 30:28 (15:16)

 

„Wisienką na torcie” mógł być mecz puławian z Ostrovią i trzeba przyznać, że sporo się na tym meczu działo. Trochę był to pojedynek Zivkovica z Marciniakiem w ofensywie, ale z jakimi skutkami. Przez większość czasu zespoły wymieniały się akcjami i pierwsza połowa nie dała prowadzenia nikomu. Dopiero tak naprawdę w końcówce spotkania zespół z Puław wrzucił piąty bieg i zdobył cztery bramki pod rząd, które przesądziły o wyniku.

 

Azoty-Puławy – Arged Rebud KPR Ostrovia 30:28 (14:14)

Aleksandra Suszek – Poinformowani.pl

Aleksandra Suszek

Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.