Łyżwiarstwo figurowe – Jekatierina Kurakowa: „Jesteście moją rodziną” [wywiad, część 1]
- Dodał: Emilia Sokolik
- Data publikacji: 05.01.2024, 19:34
W listopadzie 2023 roku Jekatierina „Katia” Kurakowa zdobyła kolejny złoty medal na międzynarodowych zawodach Warsaw Cup. Reprezentantka Polski zgodziła się opowiedzieć redakcji Poinformowani.pl o tegorocznych występach w seriach Grand Prix i Challenger, a także o swoich fanach, nowych łyżwach oraz planach na przyszłość.
W tym sezonie dwa razy wystąpiłaś na prestiżowych zawodach z serii Grand Prix. Pierwsze to Skate America, gdzie zajęłaś siódme miejsce. Jak oceniasz swój występ i jak wpłynęło na niego uszkodzenie buta łyżwiarskiego przed programem dowolnym?
Musiałam zmienić buty już dwa tygodnie przed Skate America, ale niestety pojawiły się problemy. Pan, który się tym zajmuje, najpierw zachorował, a później nie zabrał ze sobą specjalnego aparatu, w którym profiluje się łyżwy. A zawsze trzeba wycisnąć kostkę, inaczej mam problemy z nogą. Trzy dni później wyjeżdżałam do Kanady, więc nie było już sensu zmieniać butów. Cały czas używałam bardzo dużo taśmy i jeździłam tak przez tydzień. Podczas programu krótkiego w USA w pewnym momencie poczułam, że coś jest nie tak, dlatego skoczyłam kombinację potrójnego flipa z podwójnym toe-loopem, a nie z potrójnym. Następnego dnia na treningu do programu dowolnego czułam, że niestety nie jest dobrze. Na rozgrzewce było już naprawdę ciężko, ale nie jestem osobą, która się poddaje. Musiałoby się stać coś naprawdę katastroficznego, żebym się wycofała. Chciałam walczyć do końca, nawet jeśli miałam problemy. Dlatego po tym występie byłam zadowolona, że pierwszą połowę pojechałam czysto, przejazd był dosyć mocny i dałam z siebie wszystko, co mogłam, na tamten moment.
Następnie miałaś okazję uczestniczyć w Grand Prix Cup of China. Zaproszenie otrzymałaś w ostatniej chwili.
Po powrocie ze Skate America zmieniłam łyżwy, a trzy dni później dostałam wiadomość, że jadę do Chin! Miałam cztery godziny, żeby wyrobić wizę. Musiałam pojechać po paszport, zrobić nowe zdjęcie, wypełnić dziesięć stron dokumentów – było bardzo dużo stresu. Leciałam do Chin i myślałam: „Mam zupełnie nowe łyżwy. Nie jestem przygotowana, bo się tego nie spodziewałam”.
W programie krótkim odczuwałam ten brak przygotowania i przez to pojawił się błąd. Byłam za to bardzo zadowolona z programu dowolnego, ale szczerze mówiąc, oczekiwałam, że dostanę więcej punktów, bo był naprawdę dobry. Jednak jeżdżę nie tylko dla punktów, ale też dla przyjemności, dla kibiców. Cieszę się, że Polski Związek Łyżwiarstwa Figurowego również docenił te przejazdy. Mój trener Brian Orser był bardzo zadowolony, choć ogólnie nie jest osobą, która często chwali zawodników – trzeba zrobić coś naprawdę wyjątkowego. Podszedł do mnie po programie dowolnym specjalnie jeszcze raz, żeby powiedzieć, że widział wielki postęp nawet od Skate America do Cup of China: w kondycji, w sposobie jazdy i prezentacji. Następnego dnia miałam pokaz na gali, a głową już byłam przy programie krótkim na Warsaw Cup, który miał odbyć się dwa dni później.
Z Chin przyjechałaś prosto do Warszawy. Podróż na pewno była męcząca.
Z miejsca, gdzie występowałam, wróciliśmy do Pekinu, a potem leciałam do Wiednia – prawie dziesięć i pół godziny lotu. Tam była przesiadka na samolot do Warszawy, potem taksówką do hotelu, zostawiłam walizkę i od razu poszłam na trening. Następnego dnia miałam oficjalny trening i program krótki, więc było ciężko.
Jak to wpłynęło na twój występ w programie krótkim?
Mimo zmęczenia chciałam wykonać trudniejszą kombinację dwóch potrójnych skoków, bo wiem, że jej potrzebuję. Brian jednak postawił przede mną inne zadanie. Celem był czysty przejazd z dobrą jakością elementów, więc zaplanowaliśmy łatwiejszą kombinację. Czułam, że to faktycznie jeden z najlepszych programów krótkich w tym sezonie, pojechałam bez błędów i lepiej wykonałam choreografię. Odczuwałam zmęczenie i jet lag, było ciężko, ale miałam wrażenie, że dobrze sobie poradziłam.
Potem pojawiły się noty i byłam bardzo rozczarowana, ale nie dlatego, że źle mnie oceniono, tylko nie do końca rozumiałam, z czego wynikała tak mała liczba punktów. Tak się starałam, dlaczego nie wyszło, czego zabrakło? Spodziewałam się, że będę w pierwszej trójce po programie krótkim. Takie miałam przeczucie po tym, jak pojechałam. Okazało się inaczej. Starałam się myśleć pozytywnie, po prostu odpuścić, ale w tym sezonie cały czas troszeczkę mi brakowało do podium. Na przykład na Nepela Memorial w Bratysławie pojechałam bardzo dobrze, a i tak zabrakło mi kilku punktów. Jestem sportowcem, który dąży do osiągania swoich celów, więc bolało mnie to, a tym bardziej tu w Warszawie.
Już wcześniej podkreślałaś, że Challenger Warsaw Cup na hali Torwar ma dla Ciebie szczególne znaczenie.
Tak, to naprawdę moje ulubione zawody. Oczywiście zawsze chcę zaprezentować się na wysokim poziomie, pobić rekord, zdobyć medal, ale Warsaw Cup to coś wyjątkowego. Dlaczego? Ze względu na moich fanów, którzy często nie mogą jechać do innych krajów, a do Warszawy jest im łatwiej dotrzeć. Zawsze jest tu bardzo dużo osób. I te wszystkie banery, prezenty, maskotki… To jest przemiłe, jestem tak wdzięczna. Widzę polskie flagi na trybunach, słyszę to wsparcie, wiem, jak wielu kibiców przychodzi. To niesamowite przeżycie, zawsze czekam na ten moment, to dla mnie najlepsza chwila sezonu. Wiem, że ten medal nie będzie tylko mój, ale będzie nasz wspólny, dlatego to zawsze jest takie wyjątkowe, gdy staję tutaj na podium.
W programie dowolnym pobiłaś swój rekord sezonu i z szóstego miejsca po programie krótkim, ze stratą ośmiu punktów, wskoczyłaś na najwyższy stopień podium. Powiedz, jak udało ci się tego dokonać.
Szczerze mówiąc.. Nie wiem! Kiedy wróciłam do hotelu po programie krótkim, popłakałam się. Dużo myślałam o tym, że jestem szósta i widziałam, że do podium brakowało tak wielu punktów. Niby nie miałam powodu do wstydu, bo dałam z siebie wszystko. A nawet gdybym popełniła błąd, to przecież nie jestem maszyną, tylko człowiekiem. Staram się być dla siebie dobra, miła, wyrozumiała. Moja trenerka, Angelina Turenko, długo ze mną rozmawiała, potem nie mogłam zasnąć, a kiedy się obudziłam, miałam bardzo kiepski humor. Zazwyczaj od rana jestem gotowa do walki, a tym razem było inaczej.
Przyszłam na trening za wcześnie, bo już nie mogłam wytrzymać w hotelu. Bardzo dobrze, że na lodowisku był Andrzej [Gawarkiewicz, z Polskiego Związku Łyżwiarstwa Figurowego – przyp. red.]. Zobaczył mnie na trybunie, jak siedziałam i słuchałam smutnych piosenek. Przyszedł do mnie i zaczął ze mną rozmawiać na różne tematy. To mi bardzo pomogło, bo w pewnym momencie zaczęłam się uśmiechać i myśleć o czymś innym. Program dowolny pojechałam dla kibiców, żeby podziękować za ich wsparcie, ale moje nastawienie zawdzięczam również Andrzejowi. Miał chyba największy wpływ na mnie w tym dniu, dlatego bardzo mi zależało, żeby był ze mną w Kiss&Cry i dlatego go tam zaprosiłam.
Czy zdążyłaś się już przyzwyczaić do nowych łyżew?
Tak, jest o wiele lepiej. Dla mnie zawody to najlepszy moment, żeby rozjeździć łyżwy. Kiedy jestem już na starcie, to nie myślę, że bolą mnie plecy, że boli mnie noga, że mam nowe łyżwy, tylko że muszę w tym momencie dać z siebie wszystko. Po prostu mam cel i do niego dążę.
Na zawodach otrzymałaś wiele prezentów od swoich fanów, w tym specjalny album z propozycjami muzycznymi.
Zawsze mnie ciekawiło, jakich programów fani ode mnie oczekują, co chcieliby zobaczyć. Teraz mam już odpowiedź na to pytanie, konkretne propozycje programów. Bardzo doceniam takie prezenty „hand made”. To niesamowite, gdy ktoś kupuje coś specjalnie dla mnie, ale własnoręcznie przygotowane podarunki są jeszcze bardziej wyjątkowe. Nie można ich nigdzie kupić, są tylko u mnie – to prawdziwe skarby.
Po programie dowolnym na Warsaw Cup byłam bardzo długo na Torwarze, miałam dużo wywiadów, nagrań, spotkałam się też z fanami, żeby z każdym porozmawiać, zrobić zdjęcie. Czasami ktoś mówi: „Katia, musisz uważać, musisz być ostrożna, nie podchodź…”. Pff! Jesteście moją rodziną! Jesteście ludźmi, dla których jeżdżę, dzięki którym jeżdżę. Zawsze będę podchodziła do swoich kibiców. To jest dla mnie najważniejsze, najlepsze. Myślę, że również za to jestem lubiana, za moją otwartość.
Jakie są twoje plany na dalszą część sezonu? Kiedy i gdzie będzie można cię oglądać?
W styczniu wystąpię na mistrzostwach Europy w Kownie, a w marcu na mistrzostwach świata w Montrealu. Bardzo bym chciała dojść do swojej idealnej formy, na przykład takiej jak w sezonie olimpijskim 2021/2022. Chciałabym być rzeczywiście taka leciutka, pewna siebie i pokazać dwa czyste programy, w których dałam z siebie wszystko, i mieć z tego satysfakcję. Na razie jest trudniej, odczuwam różnicę tych dwóch lat, ale teraz to jest mój cel – dojść do tej idealnej formy.
Dziękuję za rozmowę
Drugą część wywiadu z Katią: o sytuacji trenerskiej, nowym wizerunku i podniesieniu wieku seniorskiego, a także o dramatycznych okolicznościach kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Pekinie, można przeczytać tutaj.
Rozmawiała Emilia Sokolik
Emilia Sokolik
Dziennikarka i od lat fanka łyżwiarstwa figurowego. Oglądałam tak długo aż sama postanowiłam spróbować.