Houston Rockets wyrównują stan rywalizacji na zachodzie.
- Data publikacji: 17.05.2018, 06:03
Houston Rockets wyrównali stan rywalizacji w finale Konferencji Zachodniej z Golden State Warriors. Goście nie wywiozą zatem kompletu zwycięstw z Teksasu. Mecz zakończył się wynikiem 127:105 dla Jamesa Hardena i spółki.
Gracze Golden State Warriors wygrali przed kilkoma dniami inauguracyjne spotkanie finałów Konferencji Zachodniej po dość spokojnym i ułożonym spotkaniu po stronie Warriors. Nic więc nie zapowiadało tego, że w kolejnym meczu finałów zobaczymy deklasację Wojowników, bo tak trzeba nazwać 22 punktową porażkę ekipy Steve'a Kerra.
Houston Rockets od początku meczu starali się wypracować przewagę, a ich równy rytm na przestrzeni całego spotkania pokazuje wygranie przez graczy z Teksasu wszystkich kwart w meczu. Po graczach Rakiet widać było determinację oraz chęć odegrania się za ostatnią porażkę na własnym parkiecie. W połowie spotkania przewaga Houston wynosiła 14 punktów (64:50).
Na nadzwyczajną pochwałę zasługuje wyśmienita gra zespołowa Houston Rockets. Dzisiejszej nocy piłka krążyła na obwodzie Rakiet tak, jak powinna krążyć zawsze w zgranej i zmotywowanej drużynie. Taka postawa zaowocowała świetnymi zdobyczami punktowymi, aż pięciu graczy w szeregach Houston rzuciło powyżej 15 punktów. Najlepsi okazali się James Harden, co nikogo już chyba nie dziwi, a tempa w meczu dotrzymywał mu Eric Gordon, którzy rzuciili po 27 punktów. PJ Tucker rozegrał najlepsze spotkanie w tych playoffach i uzbierał znakomite 22 punkty, świetnie grał też Trevor Ariza, kończąc mecz z 19 "oczkami", a o trzy mniej dorzucił od siebie Chris Paul. W ekipie Teksańczyków jedynym graczem, który zaprezentował się poniżej oczekiwań był Clint Capela, który uzbierał marne 5 punktów, ratując się 10 zbiórkami.
W obozie przeciwnym jedynie Kevin Durant stanął dzisiejszej nocy na wysokości zadania i próbował odwrócić niekorzystny przebieg wydarzeń na parkiecie. Uzbierał 38 punktów, jednak nie otrzymał wystarczającego wsparcia od reszty zawodników. Oprócz Duranta jedynym koszykarzem Warriors, który rzucił powyżej 10 punktów był Steph Curry, autor 16 "oczek". Sam trener gospodarzy "zrzucił" porażkę na świetną grę Rockets mówiąc, że byli oni zdesperowani i musieli wygrać to spotkanie, ponieważ mieli nóż na gardle.
Wyrównanie stanu finałów Konferencji Zachodniej zapowiada nam następne niezwykle zacięte spotkania. Kolejny mecz w tej serii zostanie rozegrany w nocy z niedzieli na poniedziałek o 2:00 czasu polskiego.
Houston Rockets - Golden State Warriors 127:105 (26:21,38:29,31:29,32:26).
Stan rywalizacji: 1-1.