!["1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Czerwona wyspa", Tom 2 [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.43.1280.632/media/2025/10/57147/1629-albo-przerazajaca-historia-rozbitkow-z-dzakarty-czerwona-wyspa-tom-2.png)
"1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Czerwona wyspa", Tom 2 [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 11.10.2025, 21:26
Drugi tom „1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty”, zamyka dramatyczną opowieść, którą rozpoczęliśmy kilka lat temu. Czas się przekonać, czy czas oczekiwania był tego warty i czy komiks okazał się godną kontynuacją, a tym bardziej - czy jest godnym zamknięciem naszej historii.
Fabuła rozpoczyna się tam, gdzie zakończył się pierwszy tom: ocalała załoga statku „Dżakarta” trafia na surową, skalistą wyspę u wybrzeży Australii. Z ograniczonymi zapasami żywności i wody muszą przetrwać, podczas gdy dowódcy wyruszają łodzią w poszukiwaniu pomocy. W tle krąży postać Jeronimusa Corneliusa - charyzmatycznego aptekarza, który stopniowo zyskuje wpływ nad ocalałymi, choć jego intencje stają się coraz bardziej mroczne. Arystokratka Lukrecja Hans i marynarz Wiebbe Hayes dostrzegają prawdziwą reputację Corneliusa i próbują powstrzymać jego rosnącą władzę.
Treść tego tomu uderza swoją surowością i dramatyzmem. Dorison nie ucieka od mrocznych aspektów ludzkiej natury - tutaj w obliczu głodu, strachu i presji hierarchii społecznej cywilizacja zaczyna się rozpadać i choć takich komiksów mamy już wiele, to ten uderza równie mocno co rywale z jego gatunku. Działa to szczególnie dzięki naszemu bohaterowi - początkowo widziany jako zbawca, w miarę rozwoju fabuły jawi się jako manipulant i tyran, którego władza rodzi destrukcję. Kontrast między nim a tymi, którzy opierają się jego wpływom, tworzy świetny konflikt moralny, który do samego końca śledzi się ciekawie. Choć momentami tempo akcji przyspiesza, to autor unika uproszczeń - każde działanie ma swoje konsekwencje, a granica między bohaterem a oprawcą często się zaciera.
Trzeba też podkreślić to, co zacząłem na wstępie - na ten komiks musieliśmy sobie trochę poczekać. Poprzedni tom ukazał się 2 lata temu, więc czas oczekiwanie odrobinę kuł w oczy. Czy to bardzo źle? Moim zdaniem nie, bo najważniejsze, że Egmont postanowił dopiąć tę serię. Jednak przyznaję, że musiałem sobie wrócić do poprzedniego tomu, aby przypomnieć sobie co dokładnie się działo, gdyż część wydarzeń zdążyła mi umknąć. W dobie wielu serii wydawanych regularnie, takie przerwy to ogromny kłopot.
Warstwa graficzna dopełnia moje pozytywne wrażenia. Rysunki Montaigne’a emanują malarską intensywnością i szczegółowością - surowe krajobrazy, morze i skały przytłaczają bohaterów, a kadry pełne kontrastów światła i cienia potęgują uczucie zagrożenia. Kolory budują atmosferę niedostatku, niepokoju i krwawego przemijania. To są te frankofony, po które zdecydowanie warto chwytać.
Podsumowując, 1629 albo przerażająca historia rozbitków z Dżakarty. Tom 2 to mocne zwieńczenie epickiej, brutalnej i głęboko poruszającej historii. To komiks, który dotyka znanych nam motywów, ale robi to w sposób rzetelny i na poziomie nie odstającym od kultowych treści dla gatunku - takich jak Władca Much. Jeśli sprawdziliście tom pierwszy, to koniecznie zajrzyjcie również do niego, bo nie powinien Was zawieść.
Komiks otrzymałem od wydawnictwa Egmont na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl