!["Ghost of Yōtei" [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/116.0.1367.676/media/2025/11/57180/ghost-of-yotei-4.jpg)
"Ghost of Yōtei" [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 09.11.2025, 11:01
Na wstępie przyznam, że nigdy nie grałem w Ghost of Tsushima. Wiem, że dla wielu będzie to pewnie niemały szok, ale jakoś zawsze było mi z tą grą nie po drodze - wiedziałem, że klimat i rozrywka powinny mi pasować, ale wiecznie miałem do ogrywania coś innego. Jednak teraz postanowiłem dać tej serii szansę, bo Ghost of Yōtei miało być bardzo lekką kontynuacją, która nadal zostanie osadzona w tym samym świecie, lecz można ją chwytać bez znajomości poprzednika. I teraz wiem tylko, jakim błędem było pomijanie tej serii...
Zemsta, zemsta i wycinanie przeciwników
Fabularnie mamy tutaj do czynienia z typową historią o zemście. Oto nasza bohaterka straciła całą rodzinę w wyniku ataku klanu Saito i teraz musi się zemścić na zabójcach swojej rodziny. Po latach przygotowań wreszcie staje się na tyle silna, aby stawić czoła Szóstce Saito i dlatego będziemy przemierzać całą krainę, aby znaleźć wszystkich odpowiedzialnych. To trochę nam zajmie, bo gierka przewiduje granie 20-30 godzin (w zależności od aktywności pobocznych).
I choć historia jest nieco klasyczna, to nadal bardzo dobrze się przy niej bawiłem. Odkrywanie kolejnych postaci odpowiedzialnych za wspomniany akt agresji było naprawdę świetne. Każdy z antagonistów posługuje się innymi broniami, ma nieco inną historię i inną armię, którą steruje. Całość przybiera dość prostą formułę - odkrywamy rejon, na którym dany antagonista działa, następnie dzieje się wiele wydarzeń walki o ten region, a na końcu czeka nas bezpośrednie zestawienie. Czy to problem? Nie, bo wszystkiemu towarzyszą aktywności poboczne.
To właśnie te aktywności poboczne są zdecydowanie najlepsze w grze. Przemierzacie sobie niziny i wyżyny, aby odkrywać kolejne lokacje. A to nagle okaże się, że pewien Pan wychowuje niedźwiedzia. A to szykuje się na nas zasadzka, bo cena za naszą głowę właśnie urosła. A to kowal został pojmany i trzeba go wyzwolić. Jest tego pełno, ale całość składa nam się na pełen obraz życia takiego Ronina, przemierzającego wszystko w ramach zemsty.

Charakteru tutaj brak.
Nasza bohaterka też jest napisana świetnie i wobec niej trudno mi się czepiać. Mam tylko wrażenie, że w ramach głównej fabuły trudno poznać jej prawdziwy charakter i trochę brakowało mi w niej pazura. Pazura, którego widzę w niektórych momentach i co mogłoby zostać podkręcone jeszcze bardziej. Szkoda, bo czuję drzemiący w niej potencjał, ale finalnie został przykryty nieco bladym charakterem. Mogło być cudownie, a to element, który pozostawia trochę do życzenia.
Pozostałe postaci też są napisane po prostu "okej", aczkolwiek znając możliwości ludzi z Sony, trochę mi tutaj brakuje. Wiadomo, że to nie te same studia, ale ostatni Ragnarok czy Spider-Man miały trochę lepiej rozpisane postaci poboczne. Choć to pierdoły w kontekście systemu walki.

Ależ tu się bije
I o ile zwiedza się to przyjemnie, bohaterowie mogliby być napisani trochę lepiej, tak najlepsze jest granie i walka z przeciwnikami. Na przestrzeni rozgrywki dostajemy kolejne bronie, a każdą kolejną gra się zupełnie inaczej niż poprzednio. Bronie się kontrują, blokują i trzeba używać różnego uzbrojenia na różnych przeciwników. Daje to ogromną różnorodność i przez całą rozgrywkę będzie Wam się chciało w to bawić.
Do tego starcia są efektowne, a klimat Kurosawy nadal jest tutaj silnie obecny (czego sam wcześniej nie widziałem, ale słyszałem, że było tego sporo w Tsushimie). Szczególnie klimat robi się dzięki ciągłym zmianom lokacji (każdy boss to nieco inny fragment terenu), a także starcia z bossami to istne cudo. Naprawdę nie potrafię być krytyczny wobec tych elementów i trochę też nie chcę. To kolejna świetna gra, która ma swoje mankamenty, ale rozgrywkę robi pierwszorzędną.

Podsumowanie
Dajcie szansę Ghost of Yōtei, bo nie pożałujecie. To kolejny bardzo dobry, duży tytuł od Sony. Jak oni coś wypuszczają w końcówce roku, to zawsze macie gwarancję jakości i tak było i tym razem. Bierzcie, sprawdzajcie i bawcie się dobrze czyszcząc wioski ze złych ludzi. A tym na Ezo znajdziecie masę.
Grę otrzymałem od polskiego dystrybutora na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl
