,,Listy do M. Pożegnania i powroty'' - najnowsza część kultowej serii
- Data publikacji: 18.11.2024, 15:42
Dzięki wielu ekranizacjom mamy okazję doświadczyć przeróżnych przygód, a także przenieść się w bardziej niesamowite miejsca. Szczególną uwagę powinny przykuwać filmy świąteczne. Nie chodzi tu o fakt, że Boże Narodzenie będziemy obchodzić za prawie miesiąc. W każdej tego typu projekcji jest coś naprawdę magicznego. Wysłaliście już swój list do M?
Widzowie go kochają lub nienawidzą
Nie da się wszystkim dogodzić i przypaść do gustu. Jednak ,,Listy do M’’ są tym filmem, który podbija serca wielu widzów. Ludzie uwielbiają realistyczność ukazaną w poprzednich częściach tej projekcji. Przedświąteczne kłótnie, a później godzenie się w miłości, znalezienie drugiej połówki na święta, ciepło rodzinne, magia, ozdobione miasto i sklepy, wigilijne cuda, komplikacje. To tylko garść z tych rzeczy, które zapadły w pamięci widzów ,,Listów do M’’. Mieliśmy okazję zobaczyć tutaj singli, starsze małżeństwa, wdowców, parę po rozwodzie, dzieci, nastolatków. Zdawać się może, że tak jest u każdej, polskiej, obchodzącej święta rodziny.
Można się także upierać i powiedzieć, że nie. Pesymiści stwierdzą, że nie ma tej całej magii świąt, a akcja jest przerysowana. W ,,Listach do M’’ zwykle wszystko dobrze się kończy dla każdego z bohaterów. Zagubieni w życiu odnajdują właściwego człowieka, który ich poprowadzi dobrą drogą lub nagle wszystko zaczyna się układać w Wigilię jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To nie tak, że wyjdziemy na ulicę i ktoś, kto trafi nas śnieżką zostanie naszą miłością do końca życia. Pokłócone ze sobą osoby nie godzą się nagle na święta i żyją długo i szczęśliwie jak w bajce. Widzowie, którym film nie przypadł do gustu narzekają również na wyolbrzymienie tych miłosnych sytuacji, albo że momenty, które miały być zabawne są jednak bardziej żenujące.
Bohaterowie jak malowani
Jedna z cech ,,Listów do M’’ to stałość bohaterów. Wiadomo, że nie w każdej części mamy okazję spotkać wszystkich, lecz większość z nich pojawia się i nawiązuje do swoich życiowych historii, które wydarzyły się wcześniej, przed innymi świętami. Ten kto nie oglądał poprzednich przygód, z pewnością i tak zrozumie fabułę tej najnowszej. Znajdziemy tutaj niezmiennie Tomasza Karolaka, wcielającego się w rolę Melchiora – mężczyznę, który pracuje jako Święty Mikołaj. Ma on nie do końca poukładane życie oraz nietuzinkowe podejście co do niego. Nie może oczywiście zabraknąć Agnieszki Dygant jako Kariny i Piotra Adamczyka w roli Szczepana, którzy razem tworzą parę nie do podrobienia. Ich życiowe zagwozdki oraz ,,problemy rodzinne’’ rozśmieszą niejednego widza. U Wojtka, którego odgrywa Wojciech Malajkat też pozmieniało się w życiu, a to tylko 6 części! Można tu naprawdę rozpisać się o każdym z bohaterów, który przechodzi z jednej odsłony do drugiej, lecz lepiej zakończyć to słowami i inni, aby samemu poznać filmowe postaci.
Co nas czeka w 6 części?
Nie można pominąć oczywiście Melchiora z szalonymi pomysłami. Będą nowi goście oraz stare miejsca. Historia wzruszy widzów lub rozśmieszy ich (albo jedno i drugie?) Zobaczymy jak bohaterowie dorośli lub zestarzeli się. Pojawi się magia i zakończenie podczas kolacji wigilijnej. Bardzo podobnie jak w poprzednich częściach, jednak to zupełnie inna bajka!