Polska traci ukraińskich pracowników na rzecz Zachodu. Eksperci alarmują o przyszłość rynku pracy
The website or social media of the President of Ukraine/Wikimedia Commons

Polska traci ukraińskich pracowników na rzecz Zachodu. Eksperci alarmują o przyszłość rynku pracy

  • Data publikacji: 25.11.2025, 09:27

Konkurencja o ręce do pracy rośnie w całej Europie. Coraz częściej słychać opinie, że ukraińscy pracownicy w Polsce stają się łakomym kąskiem dla państw takich jak Niemcy czy kraje Beneluksu. Brak długofalowych rozwiązań i niepewność prawna mogą spowodować, że rynek pracy w Polsce odczuje dotkliwy odpływ kadr. A to już dziś jest wyzwaniem w obliczu starzejącego się społeczeństwa i rosnącego zapotrzebowania firm na personel.

Ukraińcy wspierają polską gospodarkę

Od początku wojny do naszego kraju przyjechało setki tysięcy obywateli Ukrainy. Wielu z nich znalazło zatrudnienie niemal od razu. Obecnie aż 69 proc. dorosłych uchodźców pracuje lub szuka pracy. To potężne wsparcie dla gospodarki eksperci wyliczają, że ukraińscy pracownicy w Polsce wygenerowali w 2024 roku nawet 2,7 proc. PKB.

 

Ich praca szczególnie widoczna jest w zawodach, w których brakuje chętnych Polaków mowa tu o sektorach mniej atrakcyjnych, słabiej wynagradzanych i wymagających fizycznie. Dzięki temu rynek pracy w Polsce utrzymuje ciągłość funkcjonowania wielu branż, m.in. logistycznej, produkcyjnej czy usługowej.

Niemcy wygrywają w wyścigu o kadry

Jeszcze niedawno to nasz kraj był pierwszym wyborem dla migrantów zza wschodniej granicy. Teraz proporcje zaczynają się odwracać. Według danych unijnych w Niemczech przebywa już więcej Ukraińców korzystających z ochrony czasowej niż w Polsce. To oznacza, że ukraińscy pracownicy w Polsce coraz częściej wybierają Zachód – lepsze zarobki, bardziej przewidywalne przepisy i szybsze procedury zachęcają do emigracji.

 

Eksperci podkreślają, że rynek pracy w Polsce musi liczyć się z faktem, iż ta rywalizacja nie dotyczy już tylko płac, ale też stabilności zatrudnienia, rozwoju zawodowego oraz jakości życia.

Przepisy a niepewność przyszłości

Kolejnym problemem jest wygasanie w marcu 2026 roku przepisów o ochronie czasowej. Bez nowych regulacji nawet milion osób może stracić legalny dostęp do pracy. To scenariusz ryzykowny, bo ukraińscy pracownicy w Polsce już dziś muszą czekać miesiącami na decyzje urzędów wojewódzkich, co utrudnia im planowanie życia i kariery.

 

Jeśli nie zostanie przygotowana szybka i przejrzysta ścieżka legalizacji pobytu, rynek pracy w Polsce może zostać pozbawiony dużej części kluczowej siły roboczej.

Integracja i motywacja do pozostania

Z badań wynika, że praca jest dla uchodźców najważniejszym elementem integracji. W miejscu zatrudnienia uczą się języka, poznają polskie realia i budują relacje. Dlatego utrzymanie ich aktywności zawodowej jest priorytetem.

 

Aby ukraińscy pracownicy w Polsce chcieli zostać na dłużej, potrzebują stabilnego otoczenia prawnego, dostępu do mieszkań, możliwości rozwoju i uznawania kwalifikacji zawodowych. To realny sposób, aby rynek pracy w Polsce poradził sobie z kurcząca się populacją osób zdolnych do pracy.

 

Zobacz też: Spór o pomnik w Mikolinie. Ruch Narodowy żąda demontażu upamiętnienia Armii Czerwonej

Nowe kierunki migracji jako konieczność

Według prognoz liczba pracowników w Polsce do 2035 roku zmniejszy się o ponad 2 miliony. Zatrzymanie Ukraińców może ograniczyć te straty, ale nie wystarczy. Dlatego eksperci zapowiadają otwarcie się na kolejne kraje m.in. Azję czy Amerykę Południową.

 

To jednak wyzwanie większe kulturowo i organizacyjnie. Mimo tego, jeśli rynek pracy w Polsce ma pozostać konkurencyjny, potrzebne będą zdecydowane kroki państwa i pracodawców.


Polska wciąż ma szansę zatrzymać ukraińskich pracowników w Polsce, ale czas ucieka. Konkurencja ze strony Europy Zachodniej rośnie, a brak stabilnych rozwiązań prawnych może doprowadzić do poważnych braków kadrowych. Aby rynek pracy w Polsce zachował równowagę, niezbędne jest stworzenie przemyślanej strategii migracyjnej, która pozwoli na długofalowe budowanie zasobów ludzkich, zamiast utraty tych, którzy już dziś wspierają naszą gospodarkę.