Gwatemalski folklor w Chichicastenango
- Data publikacji: 26.05.2018, 16:34
Chichicastenango to malutkie, senne miasteczko w departamencie Quiche w południowo-zachodniej części Gwatemali. Położone jest w górach na wysokości prawie 2000 m i przez większość czasu otulone jest mgłą. Jednak w każdy czwartek i niedzielę Chichi (jak pieszczotliwie mawiają miejscowi) wybucha feerią barw, zapachów i dźwięków. Kolorowe stragany pełne misternie zdobionych tkanin, masek, biżuterii i pamiątek wyrastają wzdłuż ulic obok Kościoła św. Tomasza i zapełniają się równie barwnie ubranymi ludźmi którzy przyjechali na targ z okolicznych wiosek.
Pomiędzy kramami z koralikami stoją kobiety sprzedające warzywa i świeżo upieczoną tortillę. Akwizytorzy wykrzykują magiczne właściwości tabletek na ból głowy, objuczone tkaninami kobiety targują się z turystami, a wokół schodów prowadzących do kościoła rozkładają się sprzedawcy kwiatów. Panuje ogólny gwar i harmider, przez który czasem przebijają się odgłosy wydawane przez przeznaczone na sprzedaż kury, gęsi i indyki. Wokół unosi się woń kwiatów, palonego ognia i kościelnego kadzidła, połączona z zapachem surowego mięsa i smażonej tortilli. Zaczyna się targ.
Lokalne wyroby tekstylne (Fot. Magdalena Chmura).
Ludność zamieszkała wokół Chichicastenango to głównie Indianie Quiché (czyt. K’iche’), mówiący w języku o tej samej nazwie. W Chichi częściej niż hiszpański usłyszymy właśnie ten język oraz kilka innych majańskich dialektów lub zupełnie innych języków. Sama nazwa miasta – jak i całej Gwatemali – pochodzi natomiast z uto-azteckiego języka Nahuatl „Tzitzicaztenanco”, co znaczy „miejsce gdzie rosną wiązy”. Nazwa ta była używana przez azteckich żołnierzy będących w hiszpańskiej służbie i przyjęła się także wśród konkwistadorów, wypierając oryginalną majańską nazwę „Chaviar”. Dzisiaj pełna nazwa to Santo Tomás Chichicastenango, a kościół św. Tomasza, będącego patronem miasta, wznosi się na ruinach dawnej majańskiej świątyni.
Uliczki na targu w Chichicastenango (Fot. Magdalena Chmura).
Stragany w sekcji tekstylnianej na targu w Chichi (Fot. Magdalena Chmura).
Kobieta przed kościołem Santo Tomás (Fot. Magdalena Chmura).
Fakt, iż majańska świątynia została zburzona nie oznacza, że dawne wierzenia odeszły w niepamięć. W Gwatemali, jak i niektórych regionach Meksyku, bardzo często dochodzi do tzw. synkretyzmu religijnego, w którym pierwotne wierzenia majańskie łączą się z chrześcijaństwem, tworząc zupełnie nowy twór. Ten sam proces zaszedł w Chichi. To właśnie tutaj w 1702 roku dominikanin o. Francisco Ximénez natrafił w kościele św. Tomasz na „Popol Vuh”, księge zwaną też majańską biblią. Opisuje ona kosmologię majańską, zasady medycyny naturalnej, a także historię i obraz kultury majów do X wieku. Do dzisiaj księga uważana jest za jeden z najważniejszych zabytków kultury pre-hiszpańskiej i cenne źródło wiedzy o cywilizacjach mezoamerykańskich sprzed konkwisty. Dzisiaj kościół św. Tomasz jest mozaiką chrześcijaństwa i majańskich wierzeń. Wiedzie do niego 18 schodów, co odpowiada 18 miesiącom w kalendarzu majańskim. Na stopniach wiodących do świątyni w dni targowe rozkładają się sprzedawcy kwiatów, a wyżej, przy wejściu, kapłani modlą się machając powoli kadzidłami. Dym unosi się nad wejściem do świątyni, nadając jej prawdziwie magiczny charakter. W kulturze majańskiej zarówno kobiety, jak i mężczyźni mogą zostać kapłanami, dlatego przed kościołem widzę kobiety z kadzidłami, mamroczące niezrozumiałe dla mnie słowa lub dokładające drewna do płonącego na niewielkim ołtarzyku ognia.
Wierni przed wejściem do kościoła Św. Tomasza (Fot. Magdalena Chmura).
Jedna z kapłanek dokłada do ognia na schodach przed kościołem Św. Tomasza (Fot. Magdalena Chmura).
W samym kościele nie można robić zdjęć z uwagi na szacunek dla miejsca i wiernych. Sama świątynia posiada główny ołtarz oraz kilka mniejszych, znajdujących się po drodze do głównej kondygnacji. Każdy z mniejszych ołtarzy poświęcony jest konkretnemu świętemu, będącemu jednocześnie patronem ważnych w codziennym życiu materiałów, takich jak kukurydza czy fasola. Przed ołtarzami na posadzce płoną dziesiątki świec – coś, co już wcześniej widziałam w meksykańskim stanie Chiapas. Pomiędzy ołtarzami podłoga wyłożona jest igliwiem, co nadaje kościołowi osobliwej woni dymu i sosny. Nieopodal miasta, na wzgórzu Pascual Abaj, znajdują się także ołtarze, na których odprawiane są majańskie obrzędy. Jednym z nich jest składanie w ofierze koguta podczas ceremonii zawarcia małżeństwa.
Restauracja na targu (Fot. Magdalena Chmura).
Kobiety sprzedające wyroby tekstylne (Fot. Magdalena Chmura).
Na targ w Chichi zjeżdżają się sprzedawcy z okolicznych wiosek, a czasem nawet z innych departamentów Gwatemali. Oprócz miejscowych majów Quiché pełno tutaj ludności z nad jeziora Atitlan – Kaqchikel oraz okolicznych majów Mam i Ixil. Obeznani z gwatemalskim folklorem będą w stanie rozpoznać przedstawicieli tych grup po noszonych przez nich strojach. Spotkałam się z twierdzeniem, że targ w Chichi jest największym tego typu bazarem w Ameryce Środkowej, ale nie wiem czy jest to prawda. Nie ważne czy największy, czy nie - na pewno jest to cudowne miejsce, zdecydowanie warte odwiedzenia podczas pobytu w Gwatemali.
Zamknięty bazar warzywny w Chichicastenango (Fot. Magdalena Chmura)
Suszone rybki na sprzedaż (Fot. Magdalena Chmura).
Oprócz bazaru oraz kościoła w Chichi warto też odwiedzić cmentarz, który znajduje się bardzo blisko targu. Po drodze przechodzi się przez część targu przeznaczoną do sprzedaży zwierząt hodowlanych, gdzie można zobaczyć siedzące w klatkach indyki, a czasem nawet kozy i świnie. Cmentarz bardzo różni się od tego, co na co dzień można zobaczyć w Polsce. Nagrobki mienią się dziesiątkami barw, w tym turkusowym, żółtym i różowym. Obok wielkich grobów z ziemi sterczą nieporadne, kolorowe krzyże, a w bardziej odległych częściach cmentarza odbywają się rytuały z udziałem ognia. Często wokół biegają bezpańskie psy, a małymi chodnikami krążą sprzedawcy lodów.
Jednym słowem – Gwatemala. Kolor, hałas, gwar, a tuż obok skupienie, modlitwa i przemijanie.
Kolorowy cmentarz w Chichi (Fot. Magdalena Chmura).