Brexit a koncerty? Poważne zmiany w organizacji tras koncertowych brytyjskich artystów
- Dodał: Jakub Banaszewski
- Data publikacji: 29.12.2020, 12:55
Koncertowy świat, jaki do tej pory znaliśmy, może zmienić się nie do poznania. A będzie tak na pewno dla muzyków pochodzących z Wielkiej Brytanii. Pandemiczny kryzys jaki zaliczyła branża muzyczna już w tym roku, spowodowany koniecznością przełożenia, czy w najgorszym wypadku odwołania wydarzeń i koncertów, może być dopiero początkiem problemów, jakie zgotował nam 2020 rok.
Bo choć prognozy ekspertów w tej dziedzinie patrzą w niedaleką przyszłość z nadzieją na szybki powrót dużych wydarzeń, być może już w najbliższe lato, to ciągle nie jest pewne czy muzycy będą mogli przemieszczać się i wrócić na duże trasy koncertowe, tak jak było do tej pory. Jak donosi „The Independent”, konsekwencje związane z finalizacją Brexitu mogą dosięgnąć również artystów z Wielkiej Brytanii, którzy nie zostali objęci możliwością pracy bez wizy, przewidzianą w porozumieniu brexitowym.
Od stycznia 2021, kiedy to wejdą w życie nowe przepisy ograniczające swobodne przemieszczanie się między Wielką Brytanią a krajami Unii Europejskiej, zarówno brytyjscy artyści, którzy będą chcieli koncertować w krajach wspólnoty europejskiej, a także muzycy z krajów UE, którzy planują swoje trasy w Zjednoczonym Królestwie, będą musieli przygotować się na poniesienie znacznych kosztów, a także przedstawienia wielu szczegółowych zaświadczeń, w tym wyciągów z konta, czy potwierdzenia finansowania od organizatora wydarzenia. Będzie to mogło powodować znaczne opóźnienia, zwiększenie kosztów organizacji takich wydarzeń, a także to, że prawdopodobnie część artystów zacznie rezygnować z występów na większą skalę, gdyż nie będzie w stanie pokryć takich wydatków.
Na problem, jego skalę i możliwe konsekwencje dla całej branży zwrócił uwagę Jamie Njoku-Goodwin, prezes UK Music, organizacji reprezentującej interesy brytyjskiego przemysłu muzycznego. Ostrzega on, że nowe przepisy nakładają na branże potężną biurokrację, konieczność posiadania wizy do każdego kraju, w którym koncert ma się odbyć oraz dodatkowe koszty, które mogą wpłynąć na trasy koncertowe na całym świecie. Problem jest szeroki, bo dotyczy zarówno wielkich gwiazd, jak i niszowych artystów, dla których występy na żywo to jedyne źródło zarobku. Powstała już nawet wirtualna petycja skierowana do rządu Wielkiej Brytanii, w której zrzeszeni artyści domagają się ponownych negocjacji postanowień porozumienia i przede wszystkim zniesienia wiz.
W środowisku artystów pojawiają się już krytyczne reakcje na tę nową sytuację. Swoje zdanie wyrazili już m.in. muzycy zespołu Skunk Anansie:
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=10158643101842419&id=171527662418
Branża koncertowa jeszcze nie podniosła się z potężnego ciosu, jaki zadała pandemia, przyszłość festiwali i przełożonych koncertów ciągle wisi na włosku, a ograniczenia związane z Brexitem mogą dołożyć kolejną dotkliwą przeszkodę w szybkim powrocie występów naszych ulubionych artystów.
Czy duże trasy koncertowe po całym świecie to już przeszłość, a artyści z Wielkiej Brytanii będą nas odwiedzać coraz rzadziej? Ciężko powiedzieć, jednak już teraz można podejrzewać, że jeżeli sytuacja się nie zmieni, na organizację takich tras będą mogli sobie pozwolić tylko najwięksi gracze. Jedno jest pewne, branża koncertowa jeszcze nigdy wcześniej na taką skalę nie stała przed tak niepewną przyszłością.
Przypomnijmy, że w 2021 roku swoje koncerty w Polsce, bez względu na pandemiczną przyszłość za kilka miesięcy, a także nowe restrykcje związane z Brexitem potwierdzili już tacy brytyjscy artyści jak m.in. Thom Yorke, Deep Purple, FKA Twigs, Skunk Anansie, Judas Priest, alt-J, Passenger czy Hurts.