Hokej: startuje NHL – zapowiedź nowego sezonu
- Data publikacji: 13.01.2021, 10:45
We wtorek rusza 103. sezon NHL. Rywalizacja rozpocznie się z 3-miesięcznym opóźnieniem, a każda drużyna podczas rundy zasadniczej rozegra jedynie 56 meczów.
Powodem okrojenia rywalizacji jest pandemia koronawirusa oraz związany z nią napięty terminarz. Poprzedni sezon zakończył się dopiero 28 września, gdy Puchar Stanleya zdobyła drużyna Tampa Bay Lightning, która w serii do czterech zwycięstw (na neutralnym lodowisku w Edmonton) pokonała Dallas Stars 4:2. Wraz z ustalonym na styczeń początkiem rozgrywek 2020/21, drużyny uzyskały czas niezbędny dla solidnych przygotowań przedsezonowych. Z praktycznych powodów zrezygnowano ze zmagań w "bańce", czemu sprzeciwiali się również sami zawodnicy. Dodatkowo, nie odbędzie się Weekend Gwiazd, a z uwagi na Zimowe Igrzyska Olimpijskie w 2022 roku, w których spodziewany jest występ zawodników z NHL, może on nie zostać przeprowadzony aż do sezonu 2022/23.
Nadchodzące rozgrywki będą wyjątkowe pod wieloma względami. Po raz pierwszy od 1923 roku jedna z dywizji będzie rywalizować wyłącznie w Kanadzie, z uwagi na ograniczenia w przemieszczaniu się pomiędzy państwami wchodzącymi w skład NHL. Zmiany te spowodują też przesunięcia w przynależności do pozostałych dywizji, a mecze będą rozgrywane jedynie pomiędzy ekipami w nich się znajdującymi. Wskutek tego niektóre drużyny nie będą grać ze swoimi tradycyjnymi konkurentami. Nie oznacza to jednak mniejszych emocji; nowy podział NHL oznacza też powrót do dawnych rywalizacji.
Zmianie ulegnie jeden przepis. Usunięto kontrowersyjny zapis z przepisu o spalonym - od teraz zawodnik nie musi już dotykać łyżwą niebieskiej linii, by być uznanym za znajdującego się na przepisowej pozycji. W powszechnej opinii zmiana ta skutkować będzie większą liczbą goli.
Trwająca pandemia wpłynie na formę organizacji zawodów. W zależności od miejsca rozgrywania meczu różnić będzie się możliwość dopuszczenia kibiców na trybuny. Przykładowo, obecne regulacje uniemożliwiają wpuszczenie fanów na lodowiska w kanadyjskiej Dywizji Północnej. Z kolei sympatycy Dallas Stars mogą liczyć na 5000 biletów na każde spotkanie. Oprócz standardowego reżimu sanitarnego ustalono, że zawodnicy z negatywnym wynikiem testu na Covid-19 lub tacy, którzy mieli kontakt z zarażonym lecz nie wykazują symptomów choroby, nie będą kierowani na kwarantannę. Hokeiści, którzy chorobę mają już za sobą, przed przystąpieniem do rywalizacji zostaną zobligowani do uzyskania pozytywnej opinii kardiologa oraz lekarza klubowego. Obowiązkowe będzie także używanie masek na ławkach rezerwowych przez członków sztabów szkoleniowych.
Zmianie ulegnie także formuła play-off, które rozpoczną się prawdopodobnie 11 maja. Drużyny będą rywalizować między sobą w tej fazie sezonu w dywizjach, do momentu wyłonienia zwycięzcy w każdej z nich. Następnie triumfatorzy przystąpią do zmagań w półfinałach Pucharu Stanleya.
Jak już wspomniano, tytułu bronić będzie drużyna Tampa Bay Lightning. Zdobycie Pucharu Stanleya w dwóch sezonach z rzędu jest niezwykle trudnym zadaniem. Do tej pory tym osiągnięciem mogą pochwalić się jedynie Pittsburgh Penguins, którzy zdobyli to trofeum w 2016 i 2017 roku. Obserwowanie obecnych mistrzów NHL powinno być szczególnie interesujące zwłaszcza z uwagi na przesunięcie ich do Dywizji Centralnej, gdzie spotkają się z rywalem z finałów sezonu 2019/20 - Dallas Stars. Oznacza to, że tylko jedna z tych drużyn znajdzie się w półfinale Pucharu Stanleya.
Fani NHL z dużą ciekawością będą też przyglądać się rywalizacji w kanadyjskiej Dywizji Północnej. W poprzednim sezonie do drugiej rundy play-off zakwalifikowała się jedynie drużyna Vancouver Canucks, co złożyło się na tradycyjne już poczucie zawodu wśród fanów z Kanady - ostatnią ekipą z tego kraju, która zdobyła Puchar Stanleya byli Montreal Canadiens w 1993 roku. Mimo niezłego wyniku "Orek" w poprzednich rozgrywkach, faworyta rywalizacji w tej dywizji upatruje się przede wszystkim w Toronto Maple Leafs, których głównym rywalem powinni być Edmonton Oilers.
Obok Tampy Bay za najsilniejszą ekipę ligi uchodzi drużyna Colorado Avalanche, która grać będzie w Dywizji Zachodniej. "Lawiny" zostały przesunięte na zachód wraz ze zwycięzcami z sezonu 2018/19 - St. Louis Blues. Mimo to ich największym rywalem powinna być ekipa Vegas Golden Knights, która o tytuł otarła się w 2018 roku, gdy poległa 1:4 w finale z Washington Capitals.
Ciekawie powinno być również w Dywizji Wschodniej, w której zagrają takie ekipy, jak Boston Bruins, Philadelphia Flyers, czy Pittsburgh Penguins. Za najsilniejszą ekipę uchodzą "Miśki", lecz pozostałe drużyny z pewnością nie pozostaną bez szans w tej rywalizacji. Sezon rozpocznie się meczem ekip właśnie z tej dywizji - o 23.30 czasu polskiego Penguins zagrają w Filadelfii z miejscowymi Flyers.