- Przybór Wisły spowodowany jest zatorem lodowym, który utworzył się na rzece w okolicach Popłacina, a więc poniżej Płocka. Mamy już wodę na bulwarach. Powoli woda zbliża się do ulicy Gmury. Mieszkańcy zaczynają zabezpieczać tam domy workami z piaskiem, które wcześniej dostarczyliśmy – przekazał prezydent Płocka.
Według Nowakowskiego najlepszym sposobem na poprawienie sytuacji jest wprowadzenie lodołamaczy, które rozbiją zator i umożliwią swobodny przepływ wzbierającej rzeki. Na ten krok jednak nie przystają władze Wód Polskich.
- Nie bez znaczenia są ujemnie temperatury, które powodują ponowne zamarzanie rynny spływowej, wiatr utrudniający spływ kry w kierunku zapory, stany wód, przepływy przez stopnia wodnego czy opady - przekazały władze Wód Polskich we wtorkowej informacji.
W podobnym tonie wypowiedział się wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł, który również zapewnia, że użycie lodołamaczy może wywołać poważne następstwa tej decyzji.
- Jestem w porozumieniu ze wszystkimi resortami, które mogą być w sytuacji takiego kryzysu właściwe do tego, żeby wesprzeć nas w walce z tym żywiołem. Na dzisiaj sytuacja wygląda tak, że nie jest aż tak dramatyczna, jak to się jeszcze zdawało wczoraj wieczorem, czy dzisiaj rano – poinformował po posiedzeniu sztabu kryzysowego.
Prezydent Płocka podjął decyzję o ewakuacji 115 mieszkańców osiedla Borowiczki przy ul. Gmury, która jest bezpośrednio narażona na podtopienie. Mieszkańcy zatrzymają się w specjalnie przygotowanym internacie w Bursie Płockiej. Dodatkowo Nowakowski zaapelował do mieszkańców i pracodawców na terenie miasta do zabezpieczenia przed zatopieniem lub usunięcia ze stref bezpośredniego zagrożenia powodzią substancji zagrażających środowisku.
W odpowiedzi na zarządzenia prezydenta Państwowa Straż Pożarna natychmiast zwiększyła obsady jednostek ratowniczo-gaśniczych odpowiedzialnych za zabezpieczenie przeciwpowodziowe oraz specjalistyczny sprzęt. Straż we współpracy z żołnierzami WOT zabezpieczyła budynki przy bulwarach im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki oraz portu jachtowego klubu Morka, gdzie we wtorek rano wylała już Wisła. Ze względów bezpieczeństwa ulice te zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu.
Radziwiłł tłumaczy, że według prowadzonych obserwacji Wisły w rejonie Płocka, woda znajduje tam przejście pod zatorem lodowym i w ciągu najbliższych godzin można się spodziewać, że poziom rzeki będzie się stabilizował, a nawet opadał.
- W zarządzaniu kryzysowym, jak w każdym innym działaniu, które dotyczy rzeczy ważnych, należy brać pod uwagę przede wszystkim wiedzę naukową, doświadczenie. Eksperci mówią, że to, co niektórym zdawało się najlepszym rozwiązaniem już w tej chwili, jak łamanie lodu, w tym momencie nie byłoby najwłaściwszym działaniem i mogłyby doprowadzić nie tylko do pogorszenia sytuacji teraz, ale przede wszystkim w ciągu najbliższych kilku, kilkunastu dni, wtedy, kiedy lód zacznie topnieć – powiedział wojewoda mazowiecki.
Źródło: PAP