Premier League: Liverpool wraca na miejsce premiujące Ligą Mistrzów!
- Dodał: Kacper Lewandowski
- Data publikacji: 19.05.2021, 23:08
W środę na Turf Moor w ramach 37. kolejki Premier League Burnley FC zmierzyło się z Liverpoolem FC. Goście tym spotkaniem zapewnili sobie, po raz pierwszy od lutego bieżącego roku, miejsce premiujące występem w Lidze Mistrzów. Po bardzo intensywnym spotkaniu padł odwrotny wynik do spotkania tych drużyn na Anfield, 0:3.
Punktualnie o 21:15 na stadionie w hrabstwie Lanceshire rozbrzmiał pierwszy gwizdek sędziego Chrisa Kavanagha. Zgodnie z oczekiwaniami spotkanie rozpoczęło się od przewagi gości, dla których było to decydujące starcie w grze o przyszłoroczną Ligę Mistrzów. W ciągu pierwszych trzech minut dogodne sytuacje zdążyli sobie wypracować obaj liverpoolscy skrzydłowi. Za obydwoma razy zabrakło im jednak koncentracji. W następnych minutach kibice byli świadkami prawdziwego widowiska box-to-box. Taka intensywność nie mogła trwać wiecznie i po około 20 minutach wyraźną przewagę w posiadaniu, nabijaną oblężeniem pola karnego rywali, wypracował sobie Liverpool. Gospodarze wyraźnie nastawili się na grę z kontry, co zaowocowało fenomenalną okazją w 26. minucie, do której doszedł Chris Wood. Mimo dogodnej szansy w sytuacji sam na sam z Alissonem Nowozelandczyk nie trafił nawet w światło bramki. Już w przeciągu dwóch następnych minut w analogicznych sytuacjach znaleźli się Thiago Alcantara i Mohamed Salah, jednak ich próby również były niecelne. Nie były to jedyne akcje w pierwszej połowie. Co kilka minut wydarzenia boiskowe zmuszały komentatorów do podniesienia głosu. Zawodnikom obydwu drużyn za każdym razem czegoś brakowało do postawienia kropki nad i. Sytuację dopiero tuż przed przerwą odmienił Roberto Firmino. Najpierw na lewej stronie fenomenalną współpracą popisali się Andrew Robertson i Sadio Mane, by po wycofaniu piłki w polu karnym ta trafiła prosto pod nogę Brazylijczyka. Wykończenie w tej sytuacji było już tylko formalnością. Do gwizdka kończącego pierwszą połowę status quo nie uległo już odmianie.
Po wznowieniu wyraźnie gracze Burnley chcieli jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Po początkowym zrywie ofensywnym wróciła przewaga Liverpoolu. Już w 52. minucie Liverpool powiększył prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Andrew Robertsona pierwszą swoją bramkę w karierze zdobył środkowy obrońca, Nat Phillips. Wyraźnie utrata drugiej bramki zasiała niepewność w drużynie gospodarzy. Co jakiś czas zdarzały się emocjonalne zrywy, pokroju sytuacji z 64. minuty. Wtedy to Josh Brownhill oddał niezły, techniczny strzał, którym zmusił Alissona Beckera do efektownej parady. Pięć minut później swój zespół od utraty bramki uratował Nathaniel Phillips. Młody angielski zawodnik wybił głową strzał Jamesa Tarkowskiego prosto z linii bramkowej. Pod koniec meczu Liverpoolczycy wyraźnie oddali inicjatywę swoim przeciwnikom. Podopieczni Seana Dyche'a znani są jednak z tego, że gdy zmuszeni są do prowadzenia gry nie są w stanie strzelać goli. Przyjęcie takiej taktyki przez Jurgena Kloppa opłaciło się. Nie dość, że Alisson kończył to spotkanie z czystym kontem, to jeszcze w 89. minucie wynik spotkania ustali Alex Oxlade-Chamberlain. Były piłkarz Arsenalu po otrzymaniu piłki z rzutu rożnego okiwał obrońcę gospodarzy, a następnie bardzo mocnym strzałem pokonał Willa Norrisa.
Burnley FC – Liverpool FC 0:3
Bramki: 43' Firmino, 52' Phillips, 89' Oxlade-Chamberlain
Burnley: Norris – Lowton, Tarkowski, Mee, Taylor – Brownhill, Westwood, Cork (76' Vydra), Gudmundsson – McNeil - Wood
Liverpool: Alisson – Alexander-Arnold, Phillips, Williams, Robertson – Thiago, Fabinho, Wijnaldum (87' Milner) – Salah, Firmino (81' Oxlade-Chamberlain), Mane (90+2 Tsimikas)
Sędziował: Chris Kavanagh