"Toksyczna przyjaźń" - recenzja
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 28.09.2021, 10:25
Tydzień temu miała miejsce premiera Toksycznej przyjaźni autorstwa Polly Phillips. Należy ona do cyklu wydawniczego Muzy, który ja nazywam roboczo "Z życia londyńskiego establishmentu". Przyznam, że choć lubię te klimaty, to ta książka nie wywołała mojego zachwytu.
Literacki debiut Polly Phillips to bardziej powieść obyczajowa niż thriller, choć mamy tu mocny wątek kryminalny. Jest też trochę elementów psychologicznych, więc można się pokusić o zakwalifikowanie tej powieści jako obyczajowy thriller psychologiczny. Nie ma takiego gatunku, przynajmniej dotychczas zdefiniowanego. Wydaje się, że autorka też nie bardzo wiedziała, do jakiego czytelnika przede wszystkim chce się zwrócić. Do fana mrocznych i mocnych powieści sensacyjnych - raczej nie, do wielbicieli romansów i romansideł - też nie, do lubiących skomplikowane relacje psychologiczne - również nie. Wyszło Phillips coś, przez co brnie się z pewnymi kłopotami. Na szczęście autorka nie rozpisała się jakoś nadmiarowo, swoją opowieść zmieściła w 350 stronach. Nawet tytuł książki pokazuje pewne gatunkowe niezdecydowanie. Oryginalne My best friend's murder zmieniono na Toksyczną przyjaźń - pomysłodawca polskiej wersji najwyraźniej też miał mętlik w głowie.
Bohaterowie książki są bardzo szablonowi, jednostronni. Postaci są raczej wyrąbywane charakterologiczną siekierą, aniżeli kreślone piórem. Nie ma tu niuansów. Wredna małpa jest wredną małpą w każdym calu, nie ma w niej odrobiny przyzwoitych ludzkich odruchów. Naiwna idiotka nawet opluta doszukuje się dobrych stron w plującym. Nie ma tu miejsca na niuanse i wielowarstwowość postaci. Charaktery mają bić po oczach, są sztampowe i nikogo nie są w stanie zaskoczyć ich zachowania i reakcje. Relacje między nimi też do skomplikowanych nie należą, przyświecają im jednoznaczne cele. W tej warstwie Toksyczną przyjaźń zaliczyć należy raczej do literatury niskiej, bliskiej powieściom z cyklu harlequin.
Mocnymi stronami powieści Phillips są język i narracja. Widać, że dla autorki pisanie nie jest problemem, książkę czyta się gładko, bez językowych, stylistycznych zgrzytów, co jest też zapewne zasługą tłumaczki. Narracja też jest prosta, logiczna, linijna. Mamy jednego narratora, piszącego w pierwszej osobie, bez retrospekcji czasowych, zmian przestrzeni - lubię tak właśnie prezentowaną historię, kiedy nie muszę się zastanawiać, kto mówi, w jakim miejscu historii jestem. Miło, że autorka nie poddała się modzie na narracje wieloosobowe, pisane w różnym czasie i przestrzeni. Gdyby ta prosta historia została przedstawiona jeszcze z różnych perspektyw, stałaby się niezjadliwa.
No cóż, po raz pierwszy od dawna propozycja wydawnictwa Muza nie przypadła mi do gustu, mam nadzieję, że autorka w kolejnych powieściach, którymi się zajmuje, pokaże większe zdecydowanie gatunkowe i wprowadzi nieco różnorodności w swoje postaci. Przecież rzadko kiedy ludzie są tylko źli albo tylko głupi.
Polly Phillips – brytyjska pisarka mieszkająca obecnie w Australii. W przeszłości pracowała jako dziennikarka dla magazynów z Australii, Danii, Dubaju i Wielkiej Brytanii. Książka „Toksyczna przyjaźń” to jej literacki debiut. Za inspirację do jej napisania posłużyły autorce jej własne doświadczenia z czasów szkolnych. Obecnie pracuje nad kolejnymi powieściami.
Tytuł: „Toksyczna przyjaźń”
Autorka: Polly Phillips
Premiera: 22.09.2021 r.
Przekład: Aldona Możdżyńska
Cena: 39,90 zł
Liczba stron: 352
Wydawnictwo MUZA SA
Ocena: 4/10
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.