Australian Open: Świątek kolejny raz pokazała charakter, Polka półfinalistką turnieju
- Dodał: Mateusz Czuchra
- Data publikacji: 26.01.2022, 06:17
Iga Świątek półfinalistką tegorocznego Australian Open. Polka w ćwierćfinałowym pojedynku pokonała po zaciętej batalii Kaie Kanepi 4:6, 7:6(2), 6:3. Kluczowa w awansie do najlepszej czwórki okazała się druga część spotkania, w której tenisistki spędziły na korcie 70 minut. Świątek w meczu o finał zmierzy się z Amerykanką Danielle Collns.
Mimo, że Kaia Kanepi do pojedynku z Igą Świątek przystąpiła jako 115. rakieta WTA, to udowodniła już w tym turnieju, że nie można jej lekceważyć. Estonka wyeliminowała w poprzedniej rundzie światową "dwójkę" Arynę Sabalenkę. Z kolei Polka spisywała się wyśmienicie od samego początku zawodów w Melbourne, lecz pierwsze kłopoty pojawiły się w czwartej fazie, kiedy ciężkie warunki na korcie postawiła Sorana Cirstea. Wówczas Świątek odwróciła losy spotkania po nieudanym pierwszym secie, a sam awans do ćwierćfinału okazał się jej najlepszym wynikiem w historii Australian Open.
Raszynianka od serwisu rozpoczęła mecz, w którym stawką był awans do półfinału. Sama inauguracja z jej strony była nieco chaotyczna, bo dwa niewymuszone błędy mogły wskazywać na pewną nerwowość, ale już kolejne punkty uspokoiły polskich kibiców. Świątek niemal od początku grała tak, jak w poprzednich spotkaniach. Starała się dyktować tempo tego meczu, lecz często sporo ryzykownych zagrań kończyło się punktami dla rywalki. Po pierwszych sześciu gemach widniał rezultat remisowy, ale to Polka była stroną wiodącą i kilkukrotnie stawiała Kaie Kanepi pod ścianą.
Siódma rozgrywka okazała się jednak przychylna dla Estonki. Świątek popełniła w niej dwa podwójne błędy, a pierwszą okazję na przełamanie wykorzystała 36-latka, która gema zakończyła wygrywającym returnem. Po tym, jak Kanepi doprowadziła do prowadzenia 5:3, nadszedł czas na zaciętą końcówkę. Najpierw, przy serwisie Świątek, tenisistki grały łącznie 16 minut, a gem zakończył się korzystnie dla biało-czerwonej. Chwilę później równie wyrównana rozgrywka towarzyszyła przy podaniu Estonki, która ostatecznie wykorzystała dziewiątą piłkę setową.
Kanepi z gema na gem potwierdzała, że znakomicie odrobiła pracę domową. Estonka grała w podobny sposób do Sorany Cirstei, starała się przejmować inicjatywę, nawet kosztem większej ilości błędów. Była mistrzyni Rolanda Garrosa momentami była bezradna, a drugą partię rozpoczęła od utraty swojego podania. Od stanu 40:15 dla Kanepi w drugim gemie, Iga Świątek przeżyła pewnego rodzaju odrodzenie. Najpierw odwróciła losy rozgrywki serwisowej Estonki, a chwilę później zanotowała serię wygranych gemów. Łącznie cztery oczka z rzędu zapisane na konto Polki nie dały jednak gwarancji powrotu do tego meczu.
Solidna gra Estonki, a do tego liczne błędy 20-latki doprowadziły do bardzo szybkiego wyrównania w tej odsłonie. Losy seta rozstrzygała końcówka, w której pewnie swoje podania wygrywały na przemian obie tenisistki. Na finałowe rozstrzygnięcia kibice musieli poczekać do rozgrywki tiebreakowej, którą po mistrzowsku rozegrała Polka. Świątek prowadziła w niej od pierwszej do ostatniej piłki, a swojej rywalce oddała tylko dwa punkty w tym fragmencie spotkania.
Wyraźnie rozochocona Polka rozpoczęła trzeciego seta od dwóch wygranych gemów, co postawiło już na samym początku w trudnej sytuacji Kaie Kanepi. Gdy podmęczona Estonka wydawała się być jedną nogą poza turniejem, ekspresowo odrobiła straty. W trzeciej partii walka nie toczyła się o to, która z pań zwycięży większą ilość piłek, a o to, która popełni mniej błędów. 36-latka po rozegraniu sześciu gemów decydującego seta miała na koncie ich 15, a prowadzenie 4:2 Świątek było najmniejszym możliwym rozmiarem. Polka starała się wystrzygać błędów, co zaowocowało podwyższeniem prowadzenia do 5:2, jednak pierwsze piłki meczowe pojawiły się dopiero w kolejnym gemie. Iga Świątek po upływie trzech godzin i jednej minuty wykorzystała drugą okazję na zamknięcie meczu.
Iga Świątek (POL)[7] - Kaia Kanepi (EST) 4:6, 7:6(2), 6:3