![Twierdza: Oblężenie Runedar [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.83.2467.1219/media/2022/02/36979/twierdza-oblezenie-runedar.jpg)
Twierdza: Oblężenie Runedar [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 02.02.2022, 09:45
Choć zabrzmię teraz jak typowy 60-latek wspominający swoje dzieciństwo i słynną kontuzję w 81', burzącą wszelkie możliwości światowej kariery, to za moich czasów gry planszowe kojarzyłem wyłącznie z rywalizacją. Miło jednak widzieć, że kooperacyjne tytuły pojawiają się na rynku coraz częściej, a przy tym, cieszy mnie ich dobra jakość, tak jak w przypadku Twierdzy: Oblężenie Runedar.
Twierdza: Oblężenia Runedar to gra kooperacyjna dla 1-4 graczy, gdzie główną misją jest opuszczenie tytułowej Twierdzy. Zadanie nie jest łatwe, gdyż znajdujemy się właściwie w pułapce, a jedyną opcją ucieczki jest przekopanie się przez pewne tunele, strzeżone przez Gobliny. Na dodatek ciągle atakują nas hordy orków, łaknące złota, z którym chcemy uciec, a my musimy ciągle zbierać różne surówce, aby tworzyć narzędzia umożliwiające nam stworzenie owej drogi powrotu.
Jak już wspomniałem, na rynku pojawia się coraz więcej tytułów kooperacyjnych, co zarazem oznacza, iż my, jako konsumenci, stajemy się bardziej wybredni. Zwyczajnie oczekujemy czegoś, co naprawdę będzie dobre, a mniej przymykamy oko na pewne mniejsze czy większe błędy. I doskonale uwypukla to właśnie ta pozycja, która choć generalnie mi się podobała, to mam co do niej pewne zastrzeżenia.
Przede wszystkim muszę przyznać, że główne mechaniki gry są naprawdę fajnie przemyślane. Trzonem rozgrywki jest zagrywanie kart, które akurat posiadamy w ręce - może być to przywołanie Orków, ale też zbieranie zasobów czy poruszanie się i walka. Najbardziej zależy nam na zbieractwie, gdyż to funduje nam specjalne przedmioty niszczące kamień, a ten niszczyć należy, gdyż trzeba się z Twierdzy wydostać. Jeśli jednak zaniedbamy pozostałe czynności, jak np. walkę, to Orki nas okradną i gra się kończy (bo tak, jak nie masz pieniędzy, to nie ma sensu grać). I naprawdę sprawdza się to świetnie, gdyż właściwie cały czas musimy kombinować jak możemy najefektywniej wykorzystać to co mamy.
Powiązane są z tym moje wrażenia o planszy, gdyż tutaj jest równie dobrze. Lokacje są fajnie przemyślane, bardzo intuicyjne i z łatwością idzie się tutaj odnaleźć. Przemieszczanie się jest bardzo dynamiczne, ponieważ jedna karta daje nam możliwość przesunięcia się o dwa pomieszczenia, więc zazwyczaj uda nam się zrobić wszystko co chcemy, nie tracąc przy tym zbyt wielu innych opcji, jakie dają nam pozostałe karty.
Zresztą plansza wraz ze wszystkimi dodatkami wygląda po prostu świetnie. Ma fajny, lekko kreskówkowy klimat, który idealnie pasuje do całej narracji gry. W końcu jesteśmy jedynie krasnoludami, cieszącymi się na złoto niczym każdy człowiek na dzień wypłaty i chcącymi bezpiecznie wrócić z nim do swojej wioski, aby stać się bohaterami krainy (w prawdziwym świecie raczej wystąpiłby płacz spowodowany jakością wynagrodzenia względem poczynionej pracy). Dlatego cieszę się, że twórcy oddali tę atmosferę w ramach oprawy graficznej.
I teraz niestety muszę spełnić swoją obietnicę, zamieniając się w przysłowiowego Pana Marudę, aby trochę ponarzekać. Bo niestety, choć widzę w tej grze zalety, to dostrzegam również wady, a jedną z nich jest brak jakiegoś większego urozmaicenia w fabule. Dla wielu nie będzie to zbyt dużym problemem, lecz miałem wrażenie, iż rozgrywce brakuje pewnego podbicia stawki na zakończenie. Zazwyczaj, tego typu gry starają się wrzucać jakiegoś wielkiego, złego przeciwnika, abyśmy musieli się długo męczyć i wykazać zdobytym ekwipunkiem, ale tutaj tak nie jest. Niby tę rolę miały spełnić Gobliny, ale jakoś nie czułem, że to ten WIELKI ZŁY BOSS KOŃCOWY.
Pozostałe wady są już znacznie mniejsze i nie uważam, że znacznie wpłynęły na moją ocenę. Do takich rzeczy należy m. in. fakt, iż złożenie planszy wymaga pewnej ilości pracy, a bardziej umiejętności manualnych, więc niektórym może się to nie podobać. Mi osobiście jakoś bardzo to nie przeszkadzało, ale rozumiem, jeśli ktoś był niezadowolony (choć warto dopowiedzieć, iż instrukcja bardzo fajnie tłumaczy jak to zrobić). To, co jednak bardziej mnie kłuje, to brak elementów zapasowych. Szczególnie uderza to przy surowcach, których musi być określona ilość (nie mniej, nie więcej, jak u Sithów), więc ich brak może być szkodliwy i mam nadzieję, że takie sytuacje będą się zdarzać rzadko.
Mimo wszystko bawiłem się przy tym tytule dobrze, a nawet bardzo dobrze. Ma on swoje wady, ale nie sądzę, aby były podyktowane moją nienawiścią, a zwyczajnie większym oczekiwaniem, po pograniu w inne pozycje. Jeśli jednak ktoś czuje potrzebę sprawdzenia czegoś nowego z gatunku gier kooperacyjnych, to powinien bawić się naprawdę przyzwoicie, gdyż wybijanie Orków czy Goblinów da zabawę na wiele godzin. Mnie ten kreskówkowy klimat urzekł, także i pozostałym graczom tego życzę.
Grę otrzymałem do testów dzięki uprzejmości wydawnictwa Lucrum Games.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl