Zbiorowe samobójstwo w Szwajcarii

Szwajcarskie służby badają okoliczności tragedii, która rozegrała się w zeszłym tygodniu w kurorcie Montreux nad jeziorem Genewskim. Członkowie francuskiej rodziny wyskakiwali jeden po drugim z balkonu na siódmym piętrze apartamentowca przy kasynie.

Do tragedii doszło w zeszły czwartek (24.03), a wszyscy denaci byli członkami jednej rodziny z Francji, która w Szwajcarii mieszkała od trzech lat. Byli to 40-letni mężczyzna, jego 41-letnia żona, jej siostra bliźniaczka oraz 8-letnia córka pary. Upadek przeżył 15-letni syn, który obecnie przebywa w szpitalu w stanie śpiączki. Policja bada motyw zbiorowego samobójstwa. W mieszkaniu nie natrafiono na ślady walki, z kolei sąsiedzi nie słyszeli niczego podejrzanego, a na balkonie znaleziono drabinę.

Śledczy ustalili, że rodzina dystansowała się od społeczeństwa i po wybuchu pandemii COVID-19 zainteresowała się teoriami spiskowymi. Ponadto funkcjonowała samowystarczalnie - w mieszkaniu zgromadzono pożywienie, które zajmowało znaczną część przestrzeni życiowej. Matka i córka nie były zameldowane, dzieci nie chodziły do szkoły, a budynek opuszczała tylko pracująca siostra matki.

Feralnego dnia dwaj funkcjonariusze zapukali do mieszkania, chcąc porozmawiać z ojcem o ustaleniach dotyczących uczenia jego syna. W odpowiedzi usłyszeli pytanie "kto to?", ale drzwi nie zostały otwarte. Tragedia miała miejsce około godzinę później.

Wszystkie te elementy sugerują strach przed władzami ingerującymi w ich życie - napisano w oświadczeniu policji.

Źródło: Al Jazeera