![Dinozaury wymarły i „Jurassic World” też powinien [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.3.1241.613/media/2022/04/40592/jurassic-world-dominion-kadr.png)
Dinozaury wymarły i „Jurassic World” też powinien [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 10.06.2022, 21:14
Po nowej odsłonie Jurassic World nie oczekiwałem absolutnie niczego. Cieszyłem się w miarę na powrót znanych twarzy, ale magia dinozaurów nie działa na mnie już w żadnym stopniu. Nie sądziłem jednak, że ten film pokaże równy poziom co Ambulans Michaela Bay'a (NIE, NIE JEST TO REKOMENDACJA).
Jurassic World: Dominion to kolejna odsłona znanej serii. Tym razem akcja została osadzona kilka lat po wydarzeniach z poprzedniej części, gdzie świat opanowały dinozaury, z którymi ludzie w miarę sobie poradzili. Większość została złapana i przeniesiona do rezerwatów, natomiast teraz pojawiło się nowe zagrożenie w postaci dziwnej szarańczy. Nikt nie wie o co chodzi, poza wszystkimi bohaterami całej sagi Jurassic, co oczywiście zmusi ich do zjednoczenia i wspólnej walki.
Ja nawet nie wiem jak to wszystko skomentować. Zacznę od tego, że film dłuży się niczym klasyczna rozmowa matki z jej koleżanką. Stoisz od godziny, pokazujesz, iż już masz dość, chciałbyś wreszcie iść, ale rodzicielka rzuca jeszcze chwilę i już idziemy, po czym dalej wysłuchujesz, tym razem o losach Bożenki. Tylko tutaj matką jest reżyser, a historie dotyczą ludzi, których znasz, ale po filmie już nic dla Ciebie nie znaczą.
Zresztą, sam koncept zjednoczenia wszystkich postaci był po prostu fatalny. Okej, może na papierze wyglądało (kalkulowało się) to całkiem ładnie, natomiast w filmie nie odczułem jakiejkolwiek radości z widoku znanych twarzy. To bohaterowie z zupełnie innych epok, które nadawały swoim seriom odmiennej tonacji, co w połączeniu zwyczajnie nie działa. Dałoby się to zapewne ograć, zrobić kilka śmiesznych żartów i zostawić publikę z miłym wspomnieniem, ale do tego trzeba by naprawdę udanego pomysłu. A tutaj dostajemy po prostu skok na kasę.
Zresztą ilość postaci też niewiarygodnie przytłacza. Widać, że chciano zrobić tutaj WIELKI FINAŁ, bo przecież to ostatnio modne, a my mamy tego zmęczonego życiem Alana Granta to cyk cyk dajemy mu kapelusz i miłość do odzyskania. Dopchano to postaciami z nowej trylogii, a na to wszystko jeszcze wrzucono zupełnie nowe charaktery. W konsekwencji jest to po prostu trudne w oglądaniu, bo skaczemy po wątkach jakbyśmy obserwowali rozbudowany, wielosezonowy serial albo klasyczną tasiemcową telenowelę. I to właśnie do tej ostatniej bliżej poziomem nowemu Jurassic World.
I ja wiem, że teraz pojawią się głosy Oj tam oj tam, ja tylko dinozaury idę zobaczyć. A idź, obejrzyj, tylko jestem ciekaw co zobaczysz. Bo tak się składa, że albo jest noc (wiadomo, taniej, a trzeba było przyoszczędzić na ściągnięcie znanych twarzy), gdzie nie zobaczymy nic, albo dostajemy małe dinusie w dzień, które spece od efektów robili chyba na tydzień przed wypuszczeniem filmu do kin. No i oczywiście ważniejsze dla scenarzysty są wątki złych korporacji od ukazywania dinozaurów. W filmie o DINOZAURACH.
Akcja też nie jest dobra. Nie ma tu krzty kreatywności, chęci zrobienia ładnego kadru czy po prostu fachowej rzemieślniczej roboty. Kamera trzęsie się w każdym momencie do tego stopnia, że ja już nie wiedziałem kto gdzie się znajdywał ani jak oberwał. Nie żebym oczekiwał czegoś ładnego pokroju Nolana, czy Gunna, ale miło byłoby chociaż rozumieć to, co zostaje nam ukazane na ekranie.
No i na koniec zostawiłem humor, gdzie moje nie mam pojęcia jak to przeszło zostaje podniesione do kwadratu. Większość bohaterów jest tak śmieszna jak pijany wujek na stypie, który postanowił opowiedzieć jak to pies kiedyś postanowił zgwałcić jego nogę. Oczywiście może to kogoś rozbawić i może w innym filmie też bym się zaśmiał, ale jakoś nie umiałem załapać tego luźnego humoru przy sztywnej atmosferze złych korporacji.
Nie będę nikogo nawet próbował szczuć pytaniem Czy polecam?, bo każdy wie jak jest. To po prostu bardzo, bardzo zły film, który nie ma niczego do zaoferowania, ale tym samym chce się jeszcze sprzedawać nostalgią. Nie jest to oczywiście poziom Vegi czy 365 dni, natomiast po tak dużej marce i budżecie oczekiwałbym czegoś więcej. Fani pewnie pójdą, będą bronić, że no nawet przyjemnie się oglądało, a ja po prostu czekam na Złote Maliny, bo właśnie mam kolejnego kandydata do głównej nagrody.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl