Więcej tego samego - „Minionki: Wejście Gru” [RECENZJA]
Illumination/YouTube

Więcej tego samego - „Minionki: Wejście Gru” [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 04.07.2022, 09:11

Minionki to niezaprzeczalny fenomen dzisiejszych czasów i właściwie największy sukces marketingowy studia Illumination. Kolejne części ich przygód to również pewne wydarzenie w kinie (dla niektórych większe niż premiera Morbiusa), a zatem należy się przyjrzeć, jak prezentuje się najnowsza odsłona.

 

Minionki: Wejście Gru opowiadają o wydarzeniach pomiędzy pierwszą odsłoną Minionków, a rozpoczęciem głównej serii. Protagoniści są już pod opieką Gru, który jest dopiero młodym chłopakiem marzącym o wielkiej karierze złoczyńcy. Jego marzenie może się spełnić za sprawą rozpoczęcia rekrutacji do najlepszej organizacji czarnych charakterów.

 

Na wstępie chcę zaznaczyć, że nowe Minionki to dokładna kopia tego, co już widzieliśmy wcześniej, tylko podana w nowej panierce (czy nowej skórce od banana). W dalszej części recenzji chcę się skupić na szczególnych (ale bezspoilerowych) wadach, natomiast nie powinno to wpływać na potencjalnych odbiorców, którzy po prostu chcą zobaczyć te śmieszne żółte stwory, co sobie pyski o wszystko rozwalają. Jeśli ktoś należy do tego grona, gdyż czerpał z tego frajdę dotychczas, to tutaj nic nie powinno ulec zmianie.

 

No dobra, to co to za wady? Przede wszystkim fakt, iż mamy do czynienia z prequelem. Trudno mi się zaangażować w historię, kiedy wiem, że całość musi się skończyć w jednym konkretnym miejscu, a droga do niego jest właściwie zerowa. Bo oto nasz Gru chce być wielkim złolem, co to kręci wąsem i ma swojego kota na kolanach, czyli dokładnie to samo, co mogliśmy zobaczyć w ramach Jak ukraść księżyc. Jaką więc będzie miał drogę do przejścia? A no żadną.

 

Inna kwestia to fakt, że Minionki najlepiej sprawdzają się jako tło dla głównych wątków. Ich zadanie to rozbawianie widowni w czasie, gdy bohaterowie muszą gdzieś iść albo coś zrobić. To potrafiło bawić na etapie każdej części głównej serii, kiedy to Gru miał ważną misję, a te fajtłapy nieudolnie próbowały mu pomóc. Niestety, gdy już wystawimy ich na pierwszy plan, to właściwie nie mają one nic do zaoferowania.

 

I szczególnie widać to w tej odsłonie, gdy z jednej strony obserwujemy poważne (no dobra, wyglądające na poważne) wątki Gru, a potem wchodzą Miniony ze swoimi głupkowatymi żartami. Przez pierwsze 5 minut potrafi to nawet człowieka bawić, a już szczególnie dzieciaki będą miały radochę, jednakże dalsze oglądanie tego, szczególnie na etapie 20-25 minut, naprawdę męczy.

 

Zresztą podczas seansu miałem wrażenie, że wolałbym obejrzeć całą tę historię w ramach serialowej antologii krótkich odcinków, bo to właściwie tak jest tworzone. Związek przyczynowo-skutkowy jest tutaj maksymalnie na ślinę, a nasi żółci bohaterowie odbijają się od jednej krótkiej misji, do drugiej. Mam świadomość, iż kasa musi się zgadzać, więc dalej będzie to dystrybuowane w kinie, ale pomarzyć można i może kiedyś się tego doczekamy.

 

Żeby jednak nie było, że tylko marudzę, to ma ten film kilka udanych żartów i ogólnie może się ludziom podobać. To taka luźna, niezobowiązująca rozrywka, która jest wielu potrzebna i na tym etapie potrafię to już zrozumieć. Minionki obrały bardzo prostą drogę pod kątem humoru, ale popyt na ostatnie odsłony pokazuje, iż to się ludziom podoba. A skoro są zadowoleni, to warto im tego dawać więcej.

 

Czy więc polecam seans? Wszystko zależy od preferencji. Na tym etapie Minionki to już marka, która ma pewne określone standardy, a ta odsłona w żaden sposób nie próbuje od nich uciec. Starszych fanów zachwyci, ale wrogów utwierdzi w przekonaniu, że to nie dla nich. Ja stoję gdzieś pośrodku, gdyż nie bawiłem się wybitnie, a jedynie kilka razy zaśmiałem bardziej rozmyślając nad fenomenem tej marki, aniżeli nad samą jakością filmu.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl