PKO Ekstraklasa: Legia Warszawa liderem!

  • Dodał: Jan Wagner
  • Data publikacji: 02.09.2022, 22:47

Na ten moment kibice Legii Warszawa czekali od ponad roku! Po raz pierwszy od zdobycia mistrzowskiego tytułu w sezonie 2020/2021 stołeczny zespół awansował na pozycję lidera Ekstraklasy. Wojskowym ta sztuka udała się dzięki wygranej 1:0 przed własną publicznością z Radomiakiem Radom.

 

Po porażkach w poprzedniej kolejce Wisły Płock i Pogoni Szczecin wiadomo było, że wygrana w piątek w starciu z Radomiakiem pozwoli Legii przynajmniej na dwa dni znaleźć się na fotelu lidera Ekstraklasy. Taką szansę klub z Łazienkowskiej miał po raz pierwszy od ponad roku, dlatego też kibice liczyli, że w „meczu przyjaźni” sympatii na boisku nie będzie i Wojskowym uda się powrócić na szczyt.

 

Pierwszy gwizdek sędziego rozbrzmiał z kilkuminutowym opóźnieniem w związku z racami odpalonymi przez zaprzyjaźnionych kibiców obu drużyn. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na koncentrację zawodników. Od początku spotkania widać było ogromną motywację piłkarzy Legii, którzy starali się naciskać rywali wysokim pressingiem i szukać swoich szans w ataku pozycyjnym. Zaowocowało to niezłą okazją Carlitosa. Niestety, nie dał on rady obrócić się z piłką w polu karnym, przez co cała akcja nie doczekała się finalizacji. Wojskowym przebijanie się przez szczelną defensywę rywali sprawiało poważne problemy i w konsekwencji mimo ich optycznej przewagi, to Radomiak był konkretniejszy. Groźnie pod bramką Kacpra Tobiasza zrobiło się już w 12. minucie, kiedy błąd Jędrzejczyka w ostatniej chwili naprawił Slisz. Młody golkiper stołecznego zespołu chwilę później został już zmuszony do interwencji, kiedy z bliskiej odległości uderzył Maurides. Na szczęście dla Legii, młody bramkarz popisał się fantastycznym refleksem i na tablicy wyników nadal widniał remis.

 

Dalsza część pierwszej połowy miała bardzo podobny przebieg. Legia dłużej utrzymywała się przy piłce, wymieniała więcej podań, ale nie była w stanie realnie zagrozić bramce Kobylaka. Defensywa Radomiaka bezbłędnie radziła sobie z licznymi próbami dośrodkowań czy strzałów z dystansu Wojskowych. Zespół z Radomia potrafił również groźnie zaatakować. Najbliżej szczęścia goście byli w 26. minucie, ale strzał z linii pola karnego Nascimento nie bez problemów wybronił Tobiasz. W końcówce tempo gry nieco zwolniło i do przerwy żadnej z drużyn nie udało się wyjść na prowadzenie.

 

Gra na początku drugiej części spotkania prowadzona była w bardzo wolnym tempie. Obie drużyny nie miały pomysłu na sforsowanie defensywy rywali i mecz stał się zwyczajnie nudny do oglądania. Gorąco na boisku zrobiło się dopiero po agresywnym ataku Mladenovicia, który w walce o piłkę wpadł w Kobylaka. Na to zachowanie bardzo impulsywnie zareagowali koledzy poszkodowanego, przez co doszło do przepychanek, za które żółte kartki obejrzało aż trzech graczy Radomiaka.

 

Te pozasportowe emocje nie ożywiły jednak samej gry i przez pierwsze pół godziny nie oglądaliśmy w drugiej połowie ani jednego celnego strzału. To zmieniło się dopiero w 83. minucie, kiedy to do wybitej z pola karnego piłki dopadł Augustyniak i fantastycznym strzałem zza pola karnego dał Legii prowadzenie. Wojskowi bez większych problemów utrzymali je do końcowego gwizdka, wracając tym samym po ponad roku przerwy na pierwsze miejsce w ligowej tabeli.

 

Mamy lidera, w Warszawie mamy lidera – poniosło się z trybun po zakończeniu spotkania. Kibice Wojskowych niewątpliwie mogą się cieszyć, gdyż ich zespół bardzo dobrze wszedł w sezon i w pierwszych ośmiu meczach zdobył aż 17 punktów. Za tydzień Legię czeka jednak niezwykle trudny test – mecz w Częstochowie z Rakowem. Jeżeli podopiecznym Kosty Runjaicia uda się go wygrać, jednoznacznie udowodnią oni, że będą w tym sezonie liczyć się w walce o mistrzowski tytuł.

 

Legia Warszawa – Radomiak Radom 1:0 (0:0)

Bramki: 83’ Augustyniak

Legia: Tobiasz – Johansson (90’ Nawrocki), Augustyniak, Jędrzejczyk, Mladenovic – Slisz – Wszołek (82’ Rosołek), Josue, Kapustka (66’ Muci), Pich (66’ Baku) – Carlitos (82’ Sokołowski)

Radomiak: Kobylak – Grzybek, Rossi, Pedro Justiniano, Abramowicz – Alves (90’ Matos), Nascimento, Cele – Pik (67’ Leandro), Maurides (79’ Feliks), Machado (90’ Semedo)

Żółte kartki: 35’ Jędrzejczyk, 56’ Mladenovic, 62’ Kapustka – 56’ Abramowicz, 56’ Pedro Justiniano, 56’ Maurides

Sędzia: Piotr Lasyk