Piękna, ale za mała - recenzja książki „Zalzala ziemia drży” Elżbiety Lipskiej
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 06.08.2023, 20:35
Zdarza się wam pójść do bardzo dobrej (i drogiej, a jakże) restauracji i zamówić menu degustacyjne? Dostaje się pyszności, ale w małych porcjach. Rozpływa się człowiek wówczas nad wyrafinowaną kompozycją smaków, zapachów, zachwyca wyglądem, ale żeby był nasycony? Co to, to nie. I taka jest właśnie Zalzala ziemia drży Elżbiety Lipskiej. Rozkoszowanie się tą przepyszną lekturą trwa zdecydowanie za krótko, chce się więcej i więcej...
Wiele już książek w tym roku przeczytałem, trochę dobrych, niemało złych, ale to co w wyróżnia ostatnie kilka miesięcy w moich czytelniczych wędrówkach, to częste spotkania z literaturą tworzoną przez moich kolegów po fachu, lekarzy. Zaczęło się od zachwycającej Tarniny Marty Kucharskiej, potem były dwa tomy cyklu karkonoskich thrillerów Sławka Gortycha (niezłe, dobre nawet, ale to zupełnie inna półka), teraz zaś jedno niedzielne popołudnie spędziłem na lekturze mini-powieści Zalzala ziemia drży.
Nie bardzo potrafię zrozumieć czemu książka określana jest mianem zbioru opowiadań. Zbiór to kilka elementów, na ogół odrębnych, które coś łączy, w literaturze zazwyczaj autor, czasami tematyka, czasami czas i miejsce powstania. A Zalzala to tak naprawdę jedno duże opowiadanie podzielone na kilka części, albo też właśnie powieść miniaturowa. Mamy tu początek, wprowadzenie niejako, punkt kulminacyjny, jego konsekwencje i wreszcie finał. Mamy dwoje głównych bohaterów, których losy plotą się przez wszystkie strony, mamy bohaterów pobocznych, mamy tło w czasie i przestrzeni. Dlaczego zatem zbiór opowiadań?
Lipska przedstawia historię ojca i córki, którzy wraz z resztą rodziny toczyli spokojne, dostatnie, szczęśliwe życie w okolicach irańskiego miasta Bam, nawiedzonego w 2003 roku przez katastrofalne trzęsienie ziemi. Katastrofa zabija tysiące ludzi, w tym rodzinę głównych bohaterów, a ocalałych na wiele lat rozdziela. Fardin i Nassim ocaleli, ale nie wiedzą o swoim wciąż istnieniu. Czy uda im się spotkać i poznać? Czy będą się wciąż mijać i żyć w niezamkniętej żałobie? Autorka uczestniczyła w misji ratunkowej i humanitarnej po trzęsieniu w Bam i na tamtych doświadczeniach buduje swoją opowieść. Ocalenie małej dziewczynki, która pod gruzami osłonięta ciałem matki przetrwała prawie dwie doby jest faktem autentycznym, reszta zdarzyła się zapewne tylko w wyobraźni pisarki, ale takich historii, niekoniecznie w Iranie, lecz w innych miejscach dotkniętych takimi katastrofami, pewnie jest niemało. Historii poruszających i wzruszających.
Ma Lipska niezwykłą zdolność takiego opowiadania, że czytelnik bez najmniejszego kłopotu przenosi się na Bliski Wschód i wraz z bohaterami porusza się wśród niezwykłych obrazów, dotyka delikatnych tkanin, czuje zapach orientalnych zapachów (w tym naturalnie szafranu), smakuje słodką wschodnią mocną herbatę. Współodczuwa też z głównymi postaciami - najpierw radość, dumę, później przerażenie, smutek, żałobę, tęsknotę. To niezwykły talent takie pisanie, zwłaszcza gdy mowa o osobie zawodowo zajmującą się dziedziną o galaktyki oddaloną od literatury. Lipska ma to coś, co powoduje, że czymkolwiek się zajmie, to wychodzi znakomicie. Medycyną ratunkową, organizację wielkich imprez sportowych, pediatrią, wreszcie pisaniem. Kobieta wielu talentów.
Zachwycający jest język Zalzali. Prosty, ale piękny. Nie a w nim wielu przymiotników, porównań, ale i tak działa na nasze zmysły i wyobraźnię. No zresztą przeczytajcie wybrany na chybił trafił urywek:
No może, bardzo może, tysiące myśli potem, może większy kurz, jakby wzbijany nie tylko przez uliczny ruch, ale zwielokrotniony. Może słońce nie tak jaskrawe jak wczoraj. Może ptaki bardziej gorliwie podrywające się do lotu, aby pospiesznie opuścić dolinę. Gdyby człowiek pochłonięty codziennością zwracał baczniejszą uwagę na dyskretny język natury, pulsujący znakami język świata, może mógłby coś zrobić, zareagować, wrócić do domu, zabrać rodzinę i uciec jak najdalej?
I jeszcze te ilustracje Gohy Lis, malarka idealnie wyczuwa klimat książki, delikatną kreską i jedną barwą doskonale dorysowuje klimat, miejsce i czas.
Droga Elu, pięknie, pięknie, ale mało, mało. Toż z tego można było zbudować powieść na 400, albo i 500 stron, równie piękną i smaczną, a nie pozostawiającą niedosytu. Pisz, pisz, nie przestawaj.
Elżbieta Lipska (1971). Lekarka, doktor nauk medycznych. Zajmuje się endokrynologią i diabetologią dziecięcą, pediatrią i medycyną ratunkową. Stypendystka polskich i międzynarodowych fundacji. Współpracując z Polską Misją Medyczną, uczestniczyła w kilkudziesięciu akcjach ratowniczych i humanitarnych podczas katastrof naturalnych i wojen na całym świecie. Te doświadczenia stały się zalążkiem jej twórczości. Zalzala ziemia drży jest debiutem literackim autorki. Opowiadania, które znalazły się w zbiorze, zostały nagrodzone w konkursach literackich: Puls Słowa (2021) oraz Przychodzi wena do lekarza (2022). Jest członkinią Unii Polskich Pisarzy Lekarzy.
Tytuł: Zalzala ziemia drży
Autorka: Elżbieta Lipska
Ilustracje: Goha Lis
Premiera: sierpień 2023
Stron: 77
Wydawnictwo Medycyna Praktyczna
Ocena 8/10
Goha Lis (1977). Artystka, graficzka, absolwentka Wydziału Malarstwa Warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, ze specjalizacją w litografii. Przez wiele lat prowadziła kursy przygotowujące do studiów artystycznych w pracowni rysunku i malarstwa dla młodzieży. Współwłaścicielka studia graficznego Logotomia. Wielbicielka malarstwa Williama Turnera i kreski Henriego de Toulouse‑Lautreca.
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.