![„Hitomi” [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.43.1280.632/media/2024/07/55940/hitomi.png)
„Hitomi” [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 15.07.2024, 20:10
Kolejny miesiąc i kolejna premiera wydawnictwa Lost In Time od Image Comics. Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia, ale teraz mamy już 3 tytuły i wygląda na to, że lista będzie się sukcesywnie powiększać. Podsumujmy więc, jak wypadło Hitomi.
Hitomi to dość unikalna historia zemsty. Główna bohaterka, tytułowa Hitomi, udaje się w podróż w celu znalezienia mordercy swojej rodziny. Tym mordercą jest Yasuke - emerytowany samuraj, który szuka sposobu na zdobycie pieniędzy i ucieknięcie do swoich rodzinnych stron. Kiedy jednak protagonistka znajduje Yasuke, to... postanawia zostać jego uczennicą.
Główny koncept na historię bardzo mi się podobał. Pozornie mamy klasyczną historię o zemście, ale w praktyce dostajemy coś więcej. Wiemy, że nasza bohaterka ma być koniem trojańskim - chce wykorzystać Yasuke, aby ten nauczył jej wszystkiego co wie, a potem zapewne wbije mu nóż w plecy. Znamy ten koncept chociażby z Infiltracji i wiemy, że da się to zrobić dobrze, a tutaj dochodzi nietypowa stylistyka Feudalnej Japonii.
I ku mojemu rozczarowaniu, udało im się ten koncept skopać. Rozwiązanie tej historii jest mocno rozczarowujące, a przynajmniej ja nie czułem większej satysfakcji po jego zobaczeniu. Widać, że na koncepcie trochę się skończyło, bo mam wrażenie, że twórcy zwyczajnie nie chciało się napisać czegoś oryginalnego. Poszedł po najniższej linii oporu, oferując coś przeciętnego. Jednakże przeciętny, przy tak oryginalnym pomyśle, jest dla mnie sporym rozczarowaniem.
Żeby jednak nie było - to nie jest do końca zły komiks. Jasne, mam spore problemy do zakończenia historii i pójścia w nieco sztampowe rejony, ale są w tej historii plusy. Przede wszystkim bardzo podoba mi się budowanie relacji między Yasuke a Hitomi. Świetnie obserwowało mi się ich wspólną drogę, a szczególnie wybija się ich jedna wspólna misja. Gdy ich poglądy zaczynają się ze sobą gryźć i muszą znaleźć odpowiednie rozwiązanie, które będzie mniejszym złem. Gdyby ten komiks kończył się takimi dylematami, jakie ma środku swojej fabuły, to byłoby genialnie.
Dlatego z historią mam spory problem. Są te elementy, które wypadły świetnie, ale mam spory niedosyt po zakończeniu. Czy powinniśmy się tutaj kierować słynnym hasłem Nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz? No, nie do końca. Gdy emocje po czytaniu trochę opadną, to najpewniej będziecie pamiętać tę jedną mocną misję, a zakończenie pewnie ucieknie Wam z głowy. I może i lepiej...
Do tego są jeszcze rysunki. Spodziewałem się bardzo ładnej i czystej kreski po okładce, ale środek nieco się różni. Ma zupełnie inny styl, który bardziej przypomina kombinację między komiksem europejskim i amerykańskim. Z początku byłem trochę zawiedziony, że ten środek wygląda właśnie w ten sposób, ale bardzo szybko się do niego przekonałem. Nadaje on niepowtarzalnego stylu i klimatu całej opowieści, więc finalnie wyszło to na plus.
Podsumowując - jestem mocno zmieszany. W niektórych kwestiach mam spory szacunek do tej opowieści, ale nie mogę przejść obojętnie wobec istotnych wad. Jeśli podoba Wam się ten koncept na fabułę i ufacie wydawnictwu Lost In Time, to sprawdźcie. Miejcie jednak w głowie, że nie wszystko wypada idealnie i pewne wątki zakończą się nie tak, jak byście tego chcieli. Wtedy przynajmniej nie przeżyjecie zawodu.
Komiks otrzymałem od wydawnictwa Lost In Time na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl