Premier League: Koguty zagryzione przez Wilki!

  • Data publikacji: 29.12.2018, 17:37

Otwarcie 20. serii gier w Premier League nie należało do najprzyjemniejszych, zabrakło hitowych starć, choć emocji było sporo. Show skradli podopieczni Nuno Espirito Santo, którzy pewnie pokonali Koguty i awansowali do górnej połówki tabeli.

 

Tottenham przyjmował gości po dwóch absolutnie genialnych meczach, w których strzelili 11 goli. Wolves miało obawiać się tego meczu, gdyż cały kwartet ofensywny Kogutów grał wybornie, przy czym prym wiedli Son i Kane. Wilki natomiast do spotkania w Londynie przystępowali po porażce z Liverpoolem i wyszarpanym remisie z Fulham.

 

Pierwsza połowa to przede wszystkim błysk Kane'a, który atomowym uderzeniem z lewej nogi w 22. minucie meczu zdobył piękną bramkę, dając Kogutom prowadzenie. By nie minąć się z prawdą, że to by było na tyle jeśli chodzi o to, co działo się do 45. minuty, trzeba wspomnieć techniczny strzał Eriksena i efektowną paradę Rui Patricio. 


Był to mocno taktyczny mecz, i choć to truizm, to określenie idealnie pasuje jako opis pierwszej połowy. Obie ekipy grały bardzo dobrze w obronie, z rzadka dopuszczając rywala do własnego pola karnego. 

 

Nie inaczej wygląda druga połowa, przynajmniej do pierwszego gola Wilków. W 72. minucie Boly wyskoczył najwyżej do dośrodkowania z rzutu rożnego i wpakował piłkę do bramki Tottenhamu. Gospodarze się nie przebudzili, co wykorzystali przyjezdni i wypunktowali rywala. Najpierw sprytnie między nogami Alderweierelda strzelił Jimenez, co uniemożliwiło Llorisowi skuteczną interwencję, a na samym końcu szybką kontrę skończył Costa. 

 

Po raz kolejny potwierdza się, że okres świąteczno-noworoczny jest niezwykle wymagający w Anglii, niezależnie od klasy drużyny. Ostatnio w dołek wpadł genialny przecież Manchester City, dziś nie udało się Tottenhamowi. Koguty tym samym dają okazję innym drużynom na zmniejszenie strat w tabeli. 

 

Tottenham 1:3 (1:0) Wolves

 

Gole: Kane 22’ – Boly 72’, Jimenez 84’, Costa 87’

 

Tottenham Londyn: Lloris – Trippier, Sanchez, Alderweireld, Davies – Winks, Sissoko, Alli (Lucas 68’), Eriksen – Son, Kane

 

Wolverhampton: Patricio – Boly, Coady, Bennett – Jonny, Neves, Dendoncker (Moutinho 68’), Doherty – Traore (Costa 59’), Cavaleiro (Gibbs-White 85’), Jimenez

 

Żółte kartki: Davies, Eriksen, Kane - Jonny, Jimenez

 

Sędzia: Stuart Attwell

 

*** 

 

Nie zabrakło emocji w pozostałych meczach. Brighton niespodziewanie wygrał z Evertonem, zaliczając przy okazji czyste konto. Warto wspomnieć, że w ostatnim meczu Everton wpakował aż 5 bramek ekipie Burnley. Fulham w doliczonym czasie przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść, a wybawicielem okazał się Mitrović. W 82. minucie karnego dla gospodarzy nie wykorzystał Kamara. Również w doliczonym czasie gry z Leicester wygrywa Crystal Palace. Mecz mógł się ułożyć inaczej, ale karnego dla Lisów nie strzelił Maddison. Jedyny remis to ten w Watfordzie, gdzie miejscowi podzielili się punktami z Newcastle. 

 

Pozostałe wyniki: 

 

 

Brighton 1:0 Everton

Locadia 59’

 

Fulham 1:0 Huddersfield

Mitrović 90+1’

 

Leicester 0:1 Crystal Palace

Camarasa 90+2’

 

Watford 1:1 Newcastle

Doucoure 82’ - Rondon 29’