„Fafhrd i Szary Kocur. Omnibus” [RECENZJA]
Zdjęcie własne

„Fafhrd i Szary Kocur. Omnibus” [RECENZJA]

  • Dodał: Maciej Baraniak
  • Data publikacji: 20.05.2025, 17:09

Skłamałbym pisząc, że jestem wielkim fanem Mike'a Mignoli, ale na pewno mam do niego szacunek. Wszyscy wielbią go za Hellboya, ale mnie Hellboy przeraża swoim progiem wejścia i dlatego chętnie sprawdzam wszystko inne - aby poznać powody zachwytów, bez konieczności czytania 20000 stron komiksów z jednego świata. Sprawdźmy zatem, czy Fafhrd i Szary Kocur. Omnibus jest warty zakupu.

 

Fafhrd i Szary Kocur. Omnibus to zbiorcze wydanie komiksowych adaptacji twórczości Fritza Leibera o bohaterach z tytułu. Znajdziemy tutaj prace wspomnianego Mike'a Mignoli, ale również opowiadania pisane 20 lat wcześniej, pod szyldem DC Comics, od innego duetu twórców. Mamy więc zderzenie dwóch podejść, z dwóch różnych okresów czasowych i dwóch różnych zespołów twórców. A to wszystko, aby opowiedzieć zabawne historie fantasy o dwójce bohaterów, którzy ciągle muszą mieć jakieś problemy.

 

Na wstępie muszę odnieść się do tego wydania - czytanie tych dwóch różnych podejść było zjawiskiem ciekawym. Jakby nie patrzeć, 20 lat w komiksach to bardzo dużo i dlatego podejście do postaci zmieniło się drastycznie - starsze opowieści wyglądają trochę jak komiksy superhero osadzone w ramach fantasy, a te nowsze są już faktycznym lekkim fantasy z krwi i kości.

 

Można się zastanawiać, czy kolejność ich umieszczenia jest prawidłowa (zaczynamy od historii wydanych później), ale ja to rozumiem - opowieści Mignoli mają niższy punkt wejścia, natomiast przy starszych łatwo się speszyć. Czy warto było to łączyć w jeden album? Właściwie tak, bo mamy komplet, a temat wydaje się nieco niszowy, więc lepiej wydać to tak, niż żeby czegoś potem w ogóle nie wydać.

 

Ale dobra, dość już o wydaniu. Czy jest to komiks dobry? I tak i nie. Muszę przyznać, że fantastycznie wsiąkłem w klimat tej opowieści - jest lekko, humorystycznie i bardzo łatwo płynie się przez tę fabułę. Czasem podzieje się coś poważniejszego, czasem nasi protagoniści będą mieli rozterki moralne, ale w gruncie rzeczy ma być to luźna pozycja, która Was nie zmęczy. I ja to szanuję, bo niekiedy takich komiksów nam trzeba.

 

Problem w tym, że niektórzy szukają w tych albumach czegoś więcej. Że oczekują głębszego fantasy z drugim dnem, a tutaj tego nie uświadczymy - nawet jeśli już uświadczymy, to rzadko. Jak wspomniałem, mi to nie przeszkadza i bawiłem się dobrze, ale wypomnieć chciałbym, gdyż dla niektórych będzie to istotna cecha. 

 

We wstępie wspomniałem również o rysunkach, więc i w treści trochę wypada o niej napisać. Kiedy rysuje Mike Mignola (te nowsze opowieści) to jest pięknie - ten człowiek potrafi rysować prosto, czytelnie, ale z własnym sznytem. Ci co czytali jego komiksy to wiedzą, inni może się o tym przekonają przy tym dziele. Co do szaty graficznej lat 70. - po prostu jest. Można ją zobaczyć w ramach ciekawostki, ale nie powiedziałbym, aby była ona wybitna. Ja wolę właśnie lata 90. czy trochę później, bo wtedy nadal było bardzo kreatywnie, ale druk pozwalał na więcej.

 

Czy polecam Fafhrd i Szary Kocur. Omnibus? To zależy od oczekiwań. Jeśli jesteście fanami lekkiego fantasy, to powinniście się nieźle bawić. Ja nawet wsiąkłem, szczególnie przy opowieściach Mignoli. Dobrze wypada też kontrast, gdy widzimy 2 różne podejścia do tego samego tematu, ale dzielące je 20 lat. Może nie jest wybitnie, ale fani gatunku powinni i tak docenić. Musicie jednak mieć w głowie, że ten album to udana ciekawostka z luźną opowieścią fantasy, bo wysokie oczekiwania odnośnie głębi historii mogą się okazać zwodnicze.

 

Komiks otrzymałem od wydawnictwa Lost In Time na mocy współpracy recenzenckiej.

Maciej Baraniak – Poinformowani.pl

Maciej Baraniak

Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl