
Przetargi na laptopy dla szkół znów pod lupą
- Data publikacji: 30.08.2025, 06:30
Zakup komputerów dla szkół w ramach Krajowego Planu Odbudowy miał być impulsem dla cyfryzacji edukacji w Polsce. Zamiast tego kolejne przetargi budzą emocje i pytania o realną konkurencję na rynku. W centrum sporu stoją zapisy dotyczące obowiązkowych certyfikatów, które w praktyce wykluczają część producentów.
Warunki, które zawężają konkurencję
Pierwsze kontrowersje pojawiły się już kilka miesięcy temu. W przetargu na zakup setek tysięcy laptopów wpisano obowiązek posiadania jednocześnie dwóch certyfikatów – amerykańskiego EPEAT i szwedzkiego TCO. Choć w rządowych rozporządzeniach wystarczył jeden z nich, w dokumentacji przetargowej zmieniono zapis z „lub” na „i”. W efekcie rywalizować mogło tylko pięciu producentów – Dell, HP, Lenovo, Asus i Acer.
To ograniczenie odbiło się na kosztach. Przykładowo w przypadku tabletów brak możliwości dopuszczenia urządzeń Apple czy Samsunga oznaczał różnicę cenową sięgającą ponad 20 mln zł. Mimo protestów przedsiębiorców i opinii ekspertów, ministerstwo nie zmieniło zdania.
Nowy przetarg, podobne problemy
NASK ogłosił kolejne postępowanie – tym razem na zakup 192 tys. laptopów w ramach tzw. „laboratoriów AI”. Oprócz komputerów w pakiecie znalazły się jednostki centralne, kamery HD i oprogramowanie. Choć zapisy przetargu różnią się od wcześniejszych, wymóg dwóch certyfikatów znów powrócił.
Dodano co prawda możliwość przedstawienia „równoważnych systemów oceny produktów elektronicznych”, jednak prawnicy i eksperci oceniają ten zapis jako pozorny. Brakuje bowiem wskazania, jakie dokładnie parametry miałby potwierdzać certyfikat alternatywny. W efekcie szanse na dopuszczenie innych rozwiązań są znikome.
Wyjaśnienia ministerstwa
Resort cyfryzacji przekonuje, że wymóg posiadania obu certyfikatów zapewnia najwyższą jakość sprzętu i gwarantuje zgodność z zasadą DNSH („Do No Significant Harm”), czyli brakiem szkód dla środowiska. Według ministerstwa certyfikaty TCO i EPEAT odnoszą się bezpośrednio do produktu, a nie do producenta, dlatego są najlepszym narzędziem weryfikacji jakości.
Urzędnicy wskazują również na konieczność dotrzymania terminów realizacji Krajowego Planu Odbudowy. Krótkie harmonogramy mają uzasadniać wysokie wymagania wobec dostawców, a dokumentację konsultowano z Prokuratorią Generalną i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
Co dalej z cyfryzacją szkół?
Spór o certyfikaty to tylko część szerszej dyskusji o cyfryzacji edukacji. Po zmianie władzy wstrzymano program rozdawania laptopów czwartoklasistom, uznając go za niezgodny z zasadami KPO. Zamiast tego ruszył projekt „Cyfrowy uczeń”, który zakłada doposażenie szkół. To oznacza jednak większe wydatki z budżetu i wzrost deficytu.
Niezależnie od argumentów ministerstwa, pozostaje pytanie o realny poziom konkurencji w przetargach wartych miliardy złotych. Wykluczenie części producentów sprawia, że zamówienia trafiają do wąskiej grupy firm, co może wpływać na cenę i dostępność sprzętu.
Zakup laptopów dla szkół miał być impulsem modernizacyjnym dla polskiej edukacji, tymczasem stał się źródłem sporów o przejrzystość i zasady konkurencji. Wymóg podwójnych certyfikatów – choć tłumaczony troską o jakość – w praktyce zawęża rynek i ogranicza wybór. Kluczowe będzie teraz to, czy kolejne przetargi faktycznie przyspieszą cyfryzację, czy też nadal będą przedmiotem odwołań i krytyki.
Źródło: Businesinsder