Trump kontra świat: wojna celna, która może kosztować najwięcej samych Amerykanów
Gage Skidmore/Wikimedia Commons

Trump kontra świat: wojna celna, która może kosztować najwięcej samych Amerykanów

  • Dodał: Poinformowani .pl
  • Data publikacji: 11.04.2025, 19:52

Ogłoszenie przez Donalda Trumpa nowych ceł importowych 2 kwietnia wywołało prawdziwe trzęsienie ziemi na światowych rynkach. Giełdy zanurkowały, a inwestorzy zaczęli przerzucać swoje środki w stronę bezpieczniejszych aktywów, takich jak obligacje. Prezydent USA ogłosił „dzień wyzwolenia”, prezentując wachlarz taryf, które miały – jego zdaniem – przywrócić równowagę w globalnym handlu. W rzeczywistości jednak efekty mogą być odwrotne. Na końcu tej wojennej ścieżki to amerykańscy obywatele mogą zapłacić najwyższą cenę.

 

Rynki finansowe zareagowały natychmiast

 

Na wieść o wprowadzeniu ceł indeksy giełdowe gwałtownie traciły na wartości. Szeroki indeks S&P 500 w USA spadł z poziomu niemal 5700 punktów do mniej niż 4900. Niemiecki DAX, który od początku roku błyszczał wynikami, oddał większość zysków. Polski WIG, który zbliżał się do rekordowego poziomu 100 tysięcy punktów, spadł poniżej 84 tysięcy. Rynek nie spodziewał się tak radykalnych działań i odpowiednio zareagował. Część inwestorów, jak podkreśla Michał Stanek, szef Q Value, nie traktowała wcześniejszych zapowiedzi Trumpa poważnie. Jednak faktyczne działania zmieniły obraz sytuacji.

 

Branże w ogniu i potencjalni beneficjenci

 

Najmocniej odczują skutki nowej polityki celnej branże przemysłowe, szczególnie motoryzacja. Sektor automotive, już wcześniej narażony na globalne zawirowania łańcuchów dostaw, może znaleźć się w szczególnie trudnym położeniu. Cła dotkną też producentów żywności, w tym europejskich eksporterów, jak francuscy producenci win.

 

Z drugiej strony, istnieją branże, które mogą na tej sytuacji zyskać. Chodzi m.in. o logistykę, transport i magazynowanie. W sytuacji rosnących kosztów bezpośrednich dostaw z Azji do USA, Europa – a zwłaszcza Polska – może zyskać jako hub przeładunkowy i dystrybucyjny. Kurierzy, operatorzy magazynowi i firmy spedycyjne mają szansę zwiększyć swoje udziały w rynku.

 

Chińczycy mogą wygrać tę wojnę

 

Pomimo wysokich ceł (sięgających nawet 125 proc. na towary z Chin), Państwo Środka może wyjść z tej wojny handlowej zwycięsko. Struktura eksportu chińskiego przeszła transformację – Chiny nie są już zależne wyłącznie od rynku amerykańskiego. Ich towary trafiają na rynki całego świata, a w samych Chinach dominuje rodzima produkcja. Dziesięć lat temu na ulicach Pekinu można było spotkać pojedyncze chińskie samochody. Dziś jest odwrotnie – dominują lokalne marki.

 

Presja społeczna może odwrócić bieg wydarzeń

 

Decyzje Trumpa wywołały również wewnętrzne napięcia w USA. Część republikańskich kongresmenów otwarcie krytykuje politykę celną, a sama administracja zaczęła się dzielić. Po początkowym chaosie na rynkach, pojawiły się pogłoski o możliwym zawieszeniu ceł – co chwilowo wywołało entuzjazm inwestorów i wzrosty na giełdach. Ostateczne ich zawieszenie (z wyłączeniem Chin) przyniosło spektakularne odbicie – S&P 500 wzrósł o niemal 10%, a Nasdaq aż o 12%.

 

Presja społeczna i wyniki sondaży mogą ostatecznie przesądzić o dalszych krokach Białego Domu. W USA kampania wyborcza trwa praktycznie bez przerwy – wybory połówkowe do Kongresu są ważnym momentem dla każdego prezydenta. Jeżeli przeciętny obywatel – „statystyczny Smith” – zacznie odczuwać rosnące ceny na półkach sklepowych, presja na wycofanie się z kontrowersyjnych decyzji wzrośnie.

 

Konkluzja: skutki uboczne wojny celnej

 

Polityka celna Donalda Trumpa może przynieść więcej szkód niż korzyści. Choć w teorii miała chronić amerykański przemysł i zatrudnienie, w praktyce prowadzi do wzrostu cen, niepewności na rynkach i osłabienia zaufania inwestorów. W obliczu globalnej gospodarki, pełnej skomplikowanych zależności, jednostronne działania mogą mieć odwrotne skutki. A najwięcej mogą na nich stracić ci, którzy mieli na niej skorzystać.