EBL: double-double Adriana Boguckiego, Zastal lepszy od PCT
- Dodał: Piotr Janczarczyk
- Data publikacji: 12.01.2021, 21:45
Świetne wyniki indywidualne osiągnęli dzisiaj koszykarze na parkietach Energa Basket Ligi. Najpierw double-double zaliczył Iffe Lundberg (25 pkt., 11as.), a później Adrian Bogucki (20pkt., 10zb.). Zastal Enea BC Zielona Góra pokonał Polski Cukier Toruń 94:82, a Enea Astoria Bydgoszcz wygrała z Legią Warszawa 85:75.
Zielonogórzanie na parkiet wyszli w składzie: Lundberg, Williams, Ponitka, Berzins, Groselle. Polski Cukier Toruń na początku rywalizacji reprezentowali: Jackson, Cel, Trotter, Diduszko, Kulig. Od skutecznej akcji z półdystansu rozpoczął rozgrywający Zastalu - Iffe Lundberg. Początek spotkania był ofensywnym popisem obu ekip - w czwartej minucie było już 12:7. Świetnie spisywał się Donovan Jackson, który wyprowadził swój zespół na pięciopunktowe prowadzenie. Gościom w pierwszych dziesięciu minutach wychodziło niemal wszystko - po pierwszej kwarcie prowadzili 26:22. Różnica w grze była widoczna szczególnie na podstawie celnych prób zza linii 6,75 - Polski Cukier trafił 80% rzutów za trzy, gdy Zastal tylko 16%.
W drugiej kwarcie obie drużyny nie były już tak skuteczne. Co więcej, Zastal miał na swoim koncie cztery przewinienia już na sześć minut przed końcem pierwszej połowy. Torunianie kontrolowali grę i przy wyniku 32:40 o czas na żądanie poprosił Żan Tabak. Przerwa przyniosła efekty - błyskawicznie trafił za trzy Janis Berzins, a chwilę później Ponitka przechwycił piłkę i był przy tym faulowany w sposób niesportowy. Zawodnicy trenera Zawadki nie potrafili wykorzystać wielu przewinień rywali - przez niemal 20 minut nie wymusili żadnego rzutu wolnego. Mimo tego świetnie prezentował się Michał Samsonowicz, który doprowadził gości do dziewięciopunktowego prowadzenia. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 44:50 na korzyść przyjezdnych.
Trzecią kwartę zainicjował celnym hakiem spod kosza Geoffrey Groselle, który w tym meczu spisywał się poniżej oczekiwań. Polski Cukier tracił sporo piłek, przez co gospodarze zbliżyli się na jeden punkt straty. Kolejne minuty to szereg błędów gości, którzy pozwolili zielonogórzanom na 4 celne trójki z rzędu. Wtedy kolejny raz faulowany był przy rzucie za trzy fenomenalny tego dnia Samsonowicz. Trzecią kwartę wygrali koszykarze Zastalu 26:21.
Na początku ostatniej odsłony meczu gospodarze powiększyli przewagę do dziewięciu punktów. Przez większość kwarty skutecznie utrzymywali to prowadzenie. "Gwoździem do trumny" dla przyjezdnych był przechwyt Ponitki i celne punkty Groselle'a. To była dwudziesta siódma strata gości w tym spotkaniu, które finalnie zakończyło się wygraną Zastalu 94:82. Było to osiemnaste zwycięstwo podopiecznych Żana Tabaka w tym sezonie. Bilans gości na wyjeździe nie uległ poprawie - Polski Cukier Toruń wciąż nie odniósł zwycięstwa na cudzym parkiecie. Najlepszy wśród gospodarzy był Iffe Lundberg (25 pkt., 6 zb., 11 as.), zaś w ekipie gości wyróżnić należy Donovana Jacksona (22 pkt.), a także Michała Samsonowicza (15 pkt.), dla którego był to najlepszy występ na parkietach EBL.
Enea Zastal BC Zielona Góra - Polski Cukier Toruń 94:82 (22:26, 22:24, 26:21, 24:11)
Enea Zastal BC: Lundberg 25, Freimanis 16, Groselle 14, Berzins 13, Ponitka 10, Williams 7, Richard 3, Put 3, Koszarek 3.
Polski Cukier: Jackson 22, Samsonowicz 15, Trotter 14, Bragg Jr 12, Diduszko 8, Woods 8, Cel 2, Kulig 1, Perka 0.
W drugim i ostatnim tego dnia spotkaniu mierzyły się zespoły oddalone od siebie w tabeli o kilka pozycji. Topowa Legia Warszawa grała na wyjeździe ze średnio radzącą sobie w tym sezonie Enea Astorią Bydgoszcz. Choć w pierwszej rundzie to warszawiacy odnieśli 17-punktowe zwycięstwo, to do Bydgoszczy przyjechali bez Michała Sokołowskiego i Justina Bibbinsa (kolejno 19 i 18 pkt.), którzy opuścili drużynę ze stolicy. Różnica w ich grze była zauważalna, co doskonale wykorzystali gospodarze.
Pierwsza kwarta to nierówna gra obu zespołów i niska skuteczność rzutowa (40% Astorii i 27% Legii). Na początku to Legia wykorzystała ospałą defensywę gospodarzy i dzięki udanym wejściom pod kosz wyszła na prowadzenie 10:2. Tę stratę udało się zminimalizować dzięki kilku udanym przechwytom. Astoria zaliczyła serię 11:0 i objęła prowadzenie. Kwarta zakończyła się wynikiem 14:13 i w drugiej odsłonie czarno-czerwoni dalej napierali. Dobrze prezentował się zdobywca double-double Adrian Bogucki (20pkt., 10zb.) aktywowany przez Coreya Sandersa. Amerykański rozgrywający w tej fazie gry częściej asystował niż zdobywał punkty, ale to po jego celnych rzutach osobistych Astoria prowadziła już piętnastoma oczkami. Ostatni rzut w pierwszej połowie trafił najlepszy punktujący Legii, Jamel Morris (22 pkt.), i zawodnicy zeszli do szatni przy stanie 45:34.
Po powrocie na parkiet ofensywę kontynuowali gospodarze. Świetną skutecznością rzutową popisał się Tomislav Gabrić. Chorwat w całym spotkaniu zdobył najwięcej punktów – 25, w tym 6/9 celnych trójek. To właśnie po jego rzucie zza linii 6,75 Astoria prowadziła najwięcej, bo aż 23 punktami na minutę przed końcem trzeciej kwarty. Przed ostatnim gwizdkiem celnie rzucił jeszcze rozgrywający Legii, Nickolas Neal, i po 30 minutach na tablicy widniał wynik 71:50.
W finałowej odsłonie warszawska ekipa nieco się przebudziła. Zauważalni stali się również Polacy - w sumie po 9 punktów dołożył Jakub Karolak i Grzegorz Kulka. Tyle samo po stronie gospodarzy zdobył Jakub Nizioł. Legioniści zbliżyli się nawet na 7 oczek, ale w ostatnich dwóch minutach meczu zabrakło im skuteczności. Finalnie spotkanie zakończyło się wynikiem 85:75 i komplet ligowych punktów został w Bydgoszczy. Astorię dzieli od play-offów obecnie jedno miejsce, a Legia wskoczyła na drugą pozycję w EBL, tuż za Zastalem.
Enea Astoria Bydgoszcz - Legia Warszawa 85:75 (14:13, 31:21, 26:16, 14:25)
Astoria: Gabrić 25, Bogucki 20 (10zb.), Sanders 12, Nizioł 9, Dambrauskas 8, Chyliński 5, Waterman 3, Aleksandrowicz 3
Legia: Morris 22, Neal 14, Karolak 9, Kulka 9, Watson 8, Kamiński 4, Wyka 4, Medford 3, Linowski 2
Piotr Janczarczyk/Michał Rutka
Piotr Janczarczyk
Jestem entuzjastą koszykówki i MMA. Nazywam siebie melomanem i przedstawicielem jednoosobowej subkultury. Koncertowy tłum to moje naturalne środowisko.