Konnichiwa Tokio (9) - Pięciobój nowoczesny
- Dodał: Bartosz Szafran
- Data publikacji: 02.07.2021, 10:00
Pięciobój nowoczesny to jedna z najbardziej klasycznych i najdłużej rozgrywanych dyscyplin olimpijskich. Przez jakiś czas było zagrożenie, że zniknie z programu igrzysk, ale działania międzynarodowej federacji (UIPM) uczyniły z nudnej, rozgrywanej przez 5 dni dyscypliny pięciobojowy show, który w Tokio powinien przyciągnąć wielu kibiców. Polacy mają piękne tradycje w tej dyscyplinie, czy uda się do nich nawiązać trójce, która będzie reprezentowała Polskę na igrzyskach za nieco ponad miesiąc?
Program pięcioboju nowoczesnego TOKIO 2020
Garść historii
Dyscyplina ta jest najbardziej olimpijską ze wszystkich. Nie tylko ze względu na fakt, że jej twórcą jest sam baron Pierre de Coubertin, ale też dlatego, że jej ideą jest stworzenie ideału wszechstronnego sportowca, jacy startowali w czasach antycznych. Dobór dyscyplin do pięcioboju nowoczesnego opiera się na legendzie o żołnierzu napoleońskim, który dostał misję dostarczenia wiadomości. W trakcie swojej drogi musiał walczyć za pomocą broni białej i palnej oraz poruszać się konno, pieszo, a także płynąć wpław.
Po raz pierwszy zmagania w pięcioboju nowoczesnym rozegrano na igrzyskach olimpijskich w Sztokholmie w 1908 roku. Wówczas startować mogli jedynie oficerowie, dlatego też nazywano go „pięciobojem oficerskim”. Szwedzi zdominowali pierwsze olimpijskie zmagania – zgarnęli wszystkie medale w Sztokholmie, Antwerpii i Paryżu, a do 1956 roku tylko raz nie zdobyli złota (w Berlinie w 1936 roku triumfował reprezentant gospodarzy Gotthard Handrick).
W 1952 roku wprowadzono konkurencją drużynową, która wypadła z programu olimpijskiego po igrzyskach w 1992 roku. Początkowo naprzemiennie wygrywali ją reprezentanci Węgier i ZSRR, którzy zajmowali też najwyższe pozycje w zmaganiach indywidualnych od roku 1960. Od tamtej pory tylko dwukrotnie zawodnicy z państw Wschodu nie sięgnęli po złoto – w 1968 roku wygrał Szwed Björn Ferm, a na zbojkotowanych przez sojuszników ZSRR igrzyskach w 1984 roku triumfował Włoch Daniele Masala.
Niechlubną historię zapisały zmagania na igrzyskach w 1976 roku. Podczas konkurencji szermierczej kapitan drużyny brytyjskiej Jim Fox zgłosił zastrzeżenia dotyczące szpady obrońcy srebrnego medalu, Borysa Oniszczenki. Okazało się, że Ukrainiec przerobił broń tak, aby rejestrowała trafienie nawet bez kontaktu z rywalem. Oniszczenko natychmiast został zdyskwalifikowany. Wykluczenie z rywalizacji jednego z głównych rywali do złotego medalu znacznie ułatwiło sięgnięcie po złoty medal pierwszemu Polakowi – mistrzem olimpijskim został Janusz Pyciak-Peciak. Drużynowy triumf natomiast odnieśli ci, którzy przyłapali Oniszczenkę na oszustwie, Brytyjczycy.
Największy sukces na igrzyskach stał się udziałem polskich pięcioboistów w Barcelonie, w 1992 roku. Wtedy to po indywidualne złoto sięgnął Arkadiusz Skrzypaszek, a drużyna, której skład uzupełnili Dariusz Goździak i Mateusz Czyżowicz także okazała się najlepsza. Co ciekawe Polacy zostali ostatnimi mistrzami olimpijskimi, bo od 1996 roku konkurencja drużynowa (do której po prostu sumowano wyniki trójki startujących indywidualnie) nie jest rozgrywana.
Żeńskie zmagania wprowadzono na igrzyska dopiero w 2000 roku. Nim kobiecy pięciobój uzyskał olimpijską nobilitację, Polki zdobywały garściami medale na mistrzostwach świata i Europy. Ponad 20 lat temu liczyliśmy, że podobnie będzie na igrzyskach, jednak dopiero w Rio de Janeiro brązowy krążek i to raczej niespodziewanie, wywalczyła Oktawia Nowacka. W Brazylii mistrzami olimpijskimi zostali Rosjanin Aleksandr Lesun i Australijka Chloe Esposito. W klasyfikacji medalowej wszechczasów Polska zajmuje piąte miejsce, wyprzedzana Węgrów, Szwedów, ZSRR i Rosję.
Zasady
Dawniej pięciobój rozgrywano przez pięć dni, każdego dnia jedną konkurencję. Jednak w roku 1996 wprowadzono format dwudniowy. W 2012 roku strzelanie i bieg połączono w kombinację, a na I Młodzieżowych Igrzyskach Olimpijskich w Singapurze po raz pierwszy zamieniono broń palną na pistolety laserowe - i tak na zakończenie rywalizacji od 2016 roku rozgrywany jest laser run. W Tokio po raz pierwszy runda bonusowa szermierki, pływanie, jazda konna i laser run odbędą się na jednym obiekcie - Tokyo Stadium. Za 3 lata na igrzyskach w Paryżu zasady ulegną kolejnej zmianie. Zasadnicza część konkurencji ma się odbyć nie tylko na jednym stadionie, ale zmieścić w ciągu 90 minut. W ostatnich miesiącach odbywały się zawody testowe w nowej formule, została ona zaakceptowana przez MKOl.
W pierwszym dniu rywalizacji rozgrywana jest runda zasadnicza szermierki - tu każdy z uczestników rywalizacji walczy z każdym. Pojedynki trwające maksymalnie minutę odbywają się na najpopularniejszą broń szermierczą, czyli szpady. Walka odbywa się do jednego trafienia, w przypadku, kiedy żadne z walczących nie uzyska trafienia, obie strony mają uznawaną walkę za przegraną. Punkty pięciobojowe przyznawane są w ten sposób, że 75% wygranych walk daje 250 punktów. Każda wygrana powyżej pułapu to sześć dodatkowych punktów, każda wygrana mniej to odjęcie szóstki od 250.
Główny dzień zmagań rozpocznie się od pływania na dystansie 200 m stylem dowolnym (niegdyś pływano na 300 metrów). Wynik 250 pkt. daje czas 2.30:00, natomiast po jednym punkcie dodaje się lub odejmuje za każdą 0.33 sekundy. Zazwyczaj i tak też będzie w Tokio, jest to pierwsza konkurencja w drugim dniu rywalizacji.
Jako kolejna zostanie rozegrana bonusowa runda szermierki. W pierwszym pojedynku na planszy pojawią się dwaj najsłabsi zawodnicy z rundzie rankingowej. Zwycięzca maksymalnie 45-sekundowego pojedynku (również do jednego trafienia) pozostaje na planszy i zmierzy się z trzecim od końca, triumfator tego pojedynku walczy z czwartym od końca i tak dalej aż do lidera szermierki. W ten sposób rozegranych zostanie dodatkowych 35 pojedynków, każdy wart jest jeden punkt. Jeśli jednak zwycięzca rundy wstępnej wygra swoją jedyną walkę w tej rundzie, dostanie dwa punkty.
W kolejnej konkurencji, jeździe konnej, wierzchowce są dostarczane przez organizatora i losowane przez lidera po szermierce i pływaniu. Za bezbłędny przejazd przydzielane będzie 300 pkt., natomiast błędy kosztować będą siedem (zrzutka) lub dziesięć (inne) „oczek”. Przekroczenie limitu czasowego kosztuje 1 punkt za jedną sekundę. Za cztery wyłamania lub dwa upadki z konia zawodnik jest eliminowany i nie otrzymuje żadnych punktów. To najbardziej loteryjna konkurencja pięcioboju, czasami znakomici pięcioboiści mogą wylosować słabego konia i stracić szanse na medale. Na szczęście obecnie coraz rzadziej zdarza się, że gospodarze dostarczają słabe rumaki.
Na podstawie wyników po jeździe konnej obliczone zostaną handicapy do laser runu – każdy punkt straty do lidera po trzech konkurencjach to sekunda straty na starcie. Zawodnicy, którzy stracili 120 i więcej punktów startują razem 2 minuty po prowadzącym w konkurencji. Bieg składa się będzie z czterech okrążeń po 800 metrów, a na ich początku odbędzie się strzelanie. W jego trakcie zawodnicy będą musieli pięciokrotnie trafić do tarczy (przypomina ona tarczę biathlonową), jeśli jednak sztuka ta nie uda im się w ciągu 50 sekund, będą mogli wyruszyć z powrotem na trasę biegu. Brak trafień nie wiąże się z odejmowaniem punktów, karnymi rundami itp. Jednak nie można wbiec sobie na strzelnicę, oddać jeden strzał i pobiec dalej. Albo 5 trafień, albo 50 sekund. Zwycięzcą całych zawodów będzie ten, kto pierwszy przekroczy linię mety.
Faworyci
W pięcioboju prawie zawsze grono potencjalnych medalistów olimpijskich jest szerokie, a bardzo często zdarzają się niespodziewane wyniki, tak było choćby pięć lat temu w rywalizacji kobiet. Dodatkowo roczna pandemia przewróciła do góry nogami plany treningowe i startowe wszystkich niemal pięcioboistów, więc typowanie to takie trochę wróżenie z fusów.
Brać pod uwagę z całą pewnością należy wyniki rozegranych przed 3 tygodniami mistrzostw świata, które były też ostatnim etapem olimpijskich kwalifikacji. Wśród pań tytuł mistrzowski wywalczyła Anastazja Prokopenko z Białorusi wyprzedzając Francuzkę Elodie Clouvel i Węgierkę Michelle Gulyas. Cała trójka z całą pewnością powalczy o najwyższe cele w Tokio. Z kolei w finale Pucharu Świata triumfowała Brytyjka Kate French, a poszczególne zawody pucharowe wygrywały Francuzka Marie Oteiza, Gulyas i French. Tak więc wśród najmocniejszych kandydatek do medali wymienić należy Brytyjki, Francuzki, Węgierki i Białorusinki. W walkę powinny włączyć się Niemki, zwłaszcza Annika Schleu, Litwinki z Laurą Asadauskaite, Rosjanka Gulnaz Gubajdullina.
Mistrzem świata wśród mężczyzn został Adam Marosi. Węgier wyprzedził Rosjanina Aleksandra Lifanowa i Egipcjanina Ahmeda El-Gendy'ego. Puchar świata wygrał Francuz Valentin Prades, w trzech turniejach poprzedzających finał zwyciężali Brytyjczyk Joseph Choong, Koreańczyk Jun Woongtae i Łotysz Pavels Svecovs. Prócz wymienionych do walki o czołowe miejsca kandydują: drugi Egipcjanin Ahmed Hamed, Niemiec Patrick Dogue, broniący tytułu Lifanov, w drugiej linii zaś Meksykanie, Czesi. Rywalizacja będzie zapewne bardzo wyrównana i zacięta.
Polacy
Do Tokio pojedzie trójka Polaków. Największe nadzieje wiążemy ze startem Anny Maliszewskiej, która błysnęła w zawodach pucharowych w Sofii, zajmując po raz pierwszy w karierze trzecie miejsce. Jednak w pozostałych tegorocznych startach nie było już tak dobrze i Polka do końca drżała o kwalifikację olimpijską z rankingu. Wtedy, gdy stała na podium zanotowała świetny występ na planszy, w pozostałych startach fechtowała gorzej. Jeśli uda się jej dobrze powalczyć w Tokio, powinna być w czołówce.
Z dwóch panów wyżej stoją akcje Łukasza Gutkowskiego, który kwalifikację wywalczył dwa lata temu na mistrzostwach Europy. Sebastian Stasiak, podobnie jak Maliszewska dostał się na igrzyska dzięki wysokiemu miejscu w rankingu olimpijskim. Jednak ani jeden ani drugi w ciągu ostatnich miesięcy nie pokazał choćby jednego błysku genialnej formy, która pozwalałaby widzieć ich choćby w pobliżu olimpijskiego podium. Realnie miejsce w drugiej dziesiątce stawki jest realne, wszystko wyżej byłoby miłym zaskoczeniem.
Typy portalu poinformowani.pl:
Kobiety: Michelle Gulyas (Węgry)
Mężczyźni: Ahmed El-Gendy (Egipt)
Będziemy wniebowzięci: miejsce w czołowej ósemce Maliszewskiej i któregoś z panów
Realnie: miejsca 11-20 całej trójki
Korzystałem między innymi z artykułu Ola Rio na portalu ig24.pl
Bartosz Szafran
Od wielu wielu lat związany ze sportem czynnie jako biegający, zawodowo jako sędzia i medyk oraz hobbystycznie jako piszący wcześniej na ig24, teraz tu. Ponadto wielbiciel dobrych książek, który spróbuje sił w pisaniu o czytaniu.