Koszykówka - kwalifikacje IO: Doncić wprowadza Słowenię na igrzyska
- Dodał: Igor Wasilewski
- Data publikacji: 04.07.2021, 20:31
Słowenia pokonała Litwę, 96:85, w meczu decydującym o kwalifikacji do turnieju olimpijskiego na igrzyskach w Tokio. Najlepszym zawodnikiem spotkania, podobnie jak całego turnieju w Kownie był Luka Doncić, którego bezsprzecznie uznać można za najważniejszą postać słoweńskiej drużyny w drodze po pierwszy awans tego państwa na igrzyska.
Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju Litwa i Słowenia stawiane były w gronie pewniaków do finału. Polscy kibice mieli co prawda nadzieję, że którejś z drużyn utrą nosa podopieczni Mike’a Taylora, zamieniając jedną z nich w finale. Tak się jednak nie stało, a komplet kibiców w Kownie zobaczył widowisko, na które przygotowywać się mógł już po losowaniu grup.
Mimo tego, że już w trzeciej sekundzie spotkania Zoran Dragić zapisał na swoje konto pierwsze w spotkaniu punkty, to Litwini niesieni dopingiem ponad jedenastu tysięcy gardeł prowadzili grę. Robił to w zasadzie Jonas Valanciunas, który wygrywał niemal wszystkie podkoszowe pojedynki. Z czasem sytuacja zaczęła jednak ulegać zmianie, a Słowenia nie dość, że odrobiła wszystkie straty, to zaczęła jeszcze budować przewagę (w pewnym momencie było już 18:28). Duża rolę ogrywał w tym Jaka Blazić, notujący już po sześciu minutach gry dwucyfrowy dorobek punktowy. Ostatecznie po znakomitej serii Słoweńców, do głosu doszli w końcu gospodarze, którzy celną trójką Grigonisa zakończyli pierwszą kwartę, przegrywając jedynie czterema oczkami.
Dwa rzuty Litwinów ostatecznie zakończyły kwestię przewagi przyjezdnych. Od tego momentu wynik cały czas oscylował w okolicach remisu. Różnica między zespołami polegała jednak na tym, że u podopiecznych trenera Maskoulinasa punkty zdobywali prawie wszyscy gracze, a u Sekulicia w rolę jedynego punktującego wcielił się, nie kto inny, jak Luka Doncić. W dodatku trzecie przewinienia zebrały bardzo ważne ogniwa Słoweńców, naturalizowany Amerykanin Mike Tobey i świetny strzelec Jaka Blazić. Problemów mistrzów Europy nie było jednak widać na tablicy wyników. Ta po pierwszej połowie wskazywała remis 52:52.
Chwilę po przerwie gospodarze zaliczyli dwie minuty przestoju w grze, które jak się potem okazało były kluczowe w kontekście awansu na igrzyska. W trakcie tego czasu koszykarze Litwy nie zdobyli ani jednego punktu, podczas gdy celowniki trzykrotnie z dystansu nie zawodziły Cancara oraz Tobeya. Czas trenera Maskoulinasa przyniósł zamierzone efekty, Valanciunas, Sabonis i spółka obudzili się ze snu, odrobili kilka oczek, ale przed decydującą odsłoną ponownie oddali pole polującym na faule Słoweńcom.
Gdy rozpoczynała się ostatnia kwarta obie ekipy dzieliło 11 punktów. Już w pierwszych akcjach przyjezdni przypieczętowali swoje zwycięstwo i choć publiczność zgromadzona w Żalgiris Arenie cały czas wierzyła w sukces swoich ulubieńców, to z każdą sekundą stawał się on coraz mniej możliwy. Gracze Sekulicia dodali jeszcze szczyptę agresji w swojej grze w obronie i za cenę ryzyka pożegnania się kilku podstawowych zawodników z parkietem, zdecydowali się jeszcze mocniej utrudniać gospodarzom budowanie ataków. Ci, w trakcie ostatnich 10 minut zdobyli jedynie 16 oczek. Końcowa syrena wybrzmiała przy rezultacie 96:85 dla Słowenii, której najlepszym graczem był, notujący dziś triple-double Luka Doncić.
Dzisiejszy dzień jest dniem historycznym dla słoweńskiego basketu. Mimo licznych sukcesów koszykarskich tego kraju, w Tokio zobaczymy go dopiero po raz pierwszy w turnieju olimpijskim. Litwa natomiast zaliczy w nim pierwszą absencję od 1992 roku.
Litwa - Słowenia 85:96 (24:28, 28:24, 17:28, 16:16)
Litwa: Butkevicius 14, Kalnietis 14, Valanciunas 14, Bendzius 11, Grigonis 10, Sabonis 9, Lekavicius 4, Jokubaitis 3, Giedraitis 3, Dimsa 3, Masiulis 0
Słowenia: Doncić 31, Cancar 18, Blazić 16, Tobey 13, Dragić 9, Prepelić 7, Dimec 2, Hrovat 0, Nikolic 0, Murić 0
Z Kowna Igor Wasilewski