Tokio 2020: ceremonia otwarcia zakończona zapaleniem znicza przez Naomi Osakę!
Arne Müseler / www.arne-mueseler.com, CC BY-SA 3.0 DE , via Wikimedia Commons

Tokio 2020: ceremonia otwarcia zakończona zapaleniem znicza przez Naomi Osakę!

  • Dodał: Szymon Frąckiewicz
  • Data publikacji: 23.07.2021, 16:52

Na Stadionie Olimpijskim w Tokio odbyła się ceremonia otwarcia XXXII Letnich Igrzysk Olimpijskich. Zobaczyliśmy artystyczne pokazy, przemówienia oficjeli i, okrojoną w czasie pandemii, paradę narodów. Polską flagę wnieśli wspólnie Maja Włoszczowska i Paweł Korzeniowski.

 

Zaczęło się trochę dziwnie. W parominutowym "intro" do ceremonii oglądaliśmy mężczyzne trenującego na bieżni, a za jego plecami grupę tancerek. Na płycie boiska mapowane były natomiast różne "wzorki i kolorki". Osobiście często lubię abstrakcję, ale co miało symbolizować to, co zobaczyliśmy na stadionie w Tokio? Nie wiem.

 

Po tej introdukcji przeszliśmy do pierwszego oficjalnego fragmentu. Powitano przewodniczącego MKOl Thomasa Bacha i cesarza Naruhito. Wciągnięto flagę Japonii, przy akompaniamencie hymnu tego kraju, wykonanego w stylu znanym polskim kibicom z występu naszych piłkarzy na mundialu rozgrywanym w 2002 roku w Korei i, nota bene, Japonii. Po nim minutą ciszy uczciliśmy zmarłych. Przede wszystkim na COVID-19, ale też chociażby ofiary ataku terrorystycznego z igrzysk w Monachium.

 

Dopiero po niej przeszliśmy do głównej części artystycznej i zaczęło się robić trochę ciekawiej. Pojawiło się dużo drewna, w końcu Japonia słynie z pięknych drewnianych konstrukcji, dużo stepowania i bardziej energetycznej muzyki. Po paru minutach "budowania" pojawiły się wielkie, drewniane kółka olimpijskie, a wokół nich oglądaliśmy wielu tancerzy i tancerek. Grupa występujących osób zdecydowanie odpowiadała aktualnej polityce MKOl, stawiającej na połączenie tradycji i nowoczesności. Oglądaliśmy starych i młodych, osoby ubrane w tradycyjne japońskie stroje i streetwearowców.

 

Ten fragment nie trwał długo, a po nim nastąpiło przyznanie Olimpijskiego Lauru – specjalnej nagrody przyznawanej od niedawna wybitnym osobistościom, które wsławiają się swoimi działaniami i dla sportu, i dla społeczeństwa. Nagrodę otrzymał prof. Muhammad Yunus z Bangladeszu, zaangażowanego w pomoc krajom Trzeciego Świata i w działania na rzecz ekologii. W praktyce nie pojawił się osobiście w Tokio. Pokazano nagranie jak, trzymając nagrodę, dziękuje za nią, stojąc w swojej bibliotece.

 

Organizatorzy ceremonii raczej "nie przedłużali". Następnie zobaczyliśmy film, na którym "przebitki" z poprzednich igrzysk przeplatały się z nagraniami orkiestry. Wyglądało to ciekawie i ukazywało piękno sportu, porównując ruchy sportowców do gry na instrumentach. W czasie tego filmu dziecięce głosy powitały nas radośnie na Igrzyskach XXXII Olimpiady i po chwili przeszliśmy już do parady narodów.

 

Zaczęli oczywiście Grecy, a ich flagę wnieśli strzelczyni Anna Korakaki i Eleftherios Petrounias. Wiele krajów posłuchało zachęty MKOl-u do tego, by flagę wnosiła para – kobieta i mężczyzna. Ekipy wchodziły w okrojonym składzie. Zalecenia MKOl mówiły, aby pojawiało się nie więcej, niż 30-40 zawodników, ale parę reprezentacji zebrało się liczniej. Inne za to, jak Etiopia, posłały tylko chorążych. Zaraz po Grekach zobaczyliśmy reprezentację uchodźców, a później kolejność była już zgodna z japońskim alfabetem, który parę razy zaskoczył osoby nieznające tego języka, jeśli chodzi o "przesunięcia" względem polskiego czy angielskiego. Wyjątkiem była oczywiście reprezentacja Japonii, która zamknęła defiladę, oraz organizatorzy kolejnych igrzysk – Francuzi i Amerykanie, którzy ją poprzedzili.

 

Polacy weszli na płytę stadionu jako 165. reprezentacja, pomiędzy Belgią a Bośnią i Hercegowiną. Maja Włoszczowska i Paweł Korzeniowski dumnie wnieśli flagę, a grupa kilkudziesięciu sportowców ładnie prezentowała się w przygotowanych na tę okazję strojach. Oby ten miły przemarsz był ładnym początkiem pięknych igrzysk w wykonaniu naszej reprezentacji! Czekamy zatem na medale – pierwsze okazje już w sobotę!

 

Na zakończenie parady narodów wystrzelono fajerwerki i zaprezentowano nową wersję olimpijskiego motta: "Szybciej, wyżej, dalej – wspólnie". Następnie pokazano nagranie legendarnej Kirsty Coventry, apelującej o słuchanie głosu sportowców i zdrową rywalizację, po czym organizatorzy przeszli do ślubowania olimpijskiego. Po nim pokazano nagranie wspominające słynną węgierską gimnastyczkę Agnes Keleti, która niedawno skończyła 100 lat. W filmie pokazywano urywki rywalizacji z czasów, kiedy ona rywalizowała, ale i współczesne. Z jednej strony pokazano wspomnianą stulatkę, a z drugiej 12-letnią Brytyjkę Sky Brown – jedną z faworytek w skateboardowym parku.

 

Następnie znów miała miejsce krótka część artystyczna. Zaczęła się od fragmentu poświęconego pracy dziennikarzy (dzięki Tokio!). Dalej artyści układali wielokolorowe bloki, co miało symbolizować dążenie do wspólnoty i współpracę. Po krótkiej chwili z tychże bloków ułożono logo igrzysk. Pojawiło się ono też na niebie – ułożone przez świecące drony. Te drony po chwili przeformowały się, układając kulę ziemską. Wyglądało to imponująco. W tle można było usłyszeć cover "Imagine" Johna Lennona. Dziecięcy chór wykonał ten utwór w swoim ojczystym języku. Połączono to z nagraniami przygotowanymi wcześniej przez innych artystów – już po angielsku. Pojawili się piosenkarze z każdego kontynentu. Największą gwiazdą tego fragmentu był John Legend. To już piąty raz, kiedy podczas ceremonii otwarcia igrzysk wykonano "Imagine".

 

Po wspólnym śpiewaniu nastał najważniejszy moment. Igrzyska oficjalnie uznano za otwarte! Przewodnicząca komitetu organizacyjnego dziękowała za wysiłek i broniła tego, że, wbrew obiekcjom wielu Japończyków, igrzyska ostatecznie doszły do skutku. Wsparła też sportowców, życząc im szczęścia, siły i przezwyciężenia nerwów związanych z rywalizacją o olimpijskie medale. Następnie w podobnym tonie wypowiadał się Thomas Bach. "Błysnął" też wypowiedzeniem paru słów po japońsku. Kiedy były szermierz skończył przemawiać, poprosił cesarza Naruhito o oficjalne otwarcie igrzysk.

 

Chwilę po jego słowach wniesiono flagę olimpijską i wciągnięto ją na maszt. Oczywiście przy akompaniamencie olimpijskiego hymnu. W dalszej kolejności nad stadionem przeleciały wirtualne i papierowe gołąbki pokoju, a aktorzy grający dziennikarzy zaprosili nas na prezentację olimpijskich piktogramów. Pokazano na krótkim filmie ich historię, a przecież pierwszy raz piktogramy pojawiły się podczas poprzednich igrzysk w Tokio w 1964 roku. Następnie ubrany w niebieski kombinezon performer sam (no, z pomocą kilku kolegów) wcielił się w każdy z 50 piktogramów. Nie obyło się bez drobnych potknięć. Był to jeden z ciekawszych fragmentów ceremonii i niewątpliwie coś nowego.

 

Następnie niesubordynowany realizator wydarzenia, wcale nie zgodnie z planem, zabawił się światłami na stadionie i namalował na telebimie kotka. Kiedy spoczęło na nim spojrzenie szefowej, przeszedł jednak do rozświetlenia nocnego Tokio, w tym wszystkich olimpijskich aren. Nie wszystko szło mu zgodnie z planem, ale szefowa pomogła. Uruchomiła pokaz tradycyjnej japońskiej kultury. Byli samuraje-potwory, była pianistka, którą muzyka wyraźnie pochłonęła. Wszystko to w cieniu makiety góry Fudżi.

 

Wreszcie, po tej części ceremonii, na stadion dotarł ogień olimpijski! Rozpalony w Olimpii jeszcze w marcu 2020 roku, przed przesunięciem igrzysk, długo czekał na trafienie z pochodni na znicz. Pod koniec sztafety znicz chwycili lekarz i pielęgniarka – ukłon w stronę zapracowanych od kilkunastu miesięcy pracowników służby zdrowia. Zaszczytu rozpalenia znicza dostąpiła Naomi Osaka, faworytka do złota w tenisie. A zniczem okazała się wspominana już makieta góry Fudżi. Ten akcent zakończył oczywiście ceremonię.

 

A już od 1:30 w sobotę zapraszamy na naszą relację live z walki o medale!

Szymon Frąckiewicz

Miłośnik sportu i muzyki alternatywnej. Pasjonat geografii.