!["This War of Mine" - gra planszowa [RECENZJA]](https://poinformowani.pl/image/868x429/0.102.2339.1156/media/2022/01/36737/this-war-of-mine-10.jpg)
"This War of Mine" - gra planszowa [RECENZJA]
- Dodał: Maciej Baraniak
- Data publikacji: 26.01.2022, 17:45
Jakiś czas temu, sporo mówiło się o pomyśle, aby gra komputerowa This War of Mine stała się dodatkową lekturą szkolną. Generalnie, sam pomysł jest w trakcie wprowadzania, natomiast jeśli komuś nie widzi się poznawanie tej historii przez ekran komputera, to Galakta zaproponowała wersję papierową.
This War of Mine to kooperacyjna gra dla 1-5 graczy, gdzie musimy zarządzać grupą ocalałych, podczas panującej wojny. Do naszych zadań należy m. in. zapewnienie żywności i wody, a także ciepła, czy komfortu psychicznego naszym bohaterom. Zadanie nie jest proste, gdyż będziemy zmuszeni wysyłać nasze postaci na niebezpieczne ekspedycje po zapasy, ale też ciągle wisi nad nami widmo wykonywania trudnych zadań, mogących sporo namieszać w rozgrywce.
Łatwo już dostrzec, że wiele w tej grze mechanik, które wydają się wysoce skomplikowane. Bo tutaj dbamy o nasze postaci, tam prowadzimy ekspedycje, a w tle przewijają się jeszcze jakieś cele i sankcje, więc już tłumaczę po kolei, co jak działa. Otóż, nasze postaci posiadają odpowiednie wskaźniki typu głód czy depresja, które musimy pielęgnować, aby postać nie zmarła zbyt szybko (bo jak umrze zbyt wielu to koniec). Zasoby na wojnie są jednak ograniczone, więc musimy cały czas je uzupełniać poprzez wspomniane wyprawy, natomiast cele są ustanawiane na początku każdego rozdziału (a takowe będą 3), abyśmy mieli jeszcze jakąś misję w tle.
I zaraz ktoś pewnie pomyśli, że to zbyt trudne, więc sobie podaruje. Ale nie nie nie, nie tak prędko. Bo w tym momencie wchodzi fantastyczny poradnik, który doskonale wskazuje graczowi co należy robić w danym momencie, aby sukcesywnie przeżyć chociaż 2 dni. Na szczęście nie jest to kolejny samouczek, fatalnie każący obrać nam jeden, wybrany przez twórców, sposób gry, a jedynie swego rodzaju mapa, pomagająca nam przemieszczać się po tym labiryncie mechanik. Wiedziałem co robię, ale nie czułem się prowadzony za rączkę, więc jestem zachwycony.
Skoro specyfikę mechanik mam już za sobą, to właściwie wypadałoby powiedzieć, co w tej grze wypada najlepiej, czyli wojna. Brutalna rzeczywistość to aspekt, który niewątpliwie był autem gry komputerowej i niezależnie od oceny tamtej produkcji, wszyscy gracze byli zgodni, iż to wypadło świetnie. Tutaj objawia się ona w zupełnie inny sposób, bowiem więcej jest tutaj losowości, a mniej kreatywności graczy. Szczególnie trudniej unikać starć podczas ekspedycji, gdyż wcześniej zależało to od naszej zręczności w odkrywaniu kolejnych pomieszczeń, natomiast tutaj o naszym losie zadecyduje rzut kostką oraz wybory, jakich dokonamy.
Przy tym świetnie rozegrano motyw różnych scenariuszy. Bardzo często jesteśmy zmuszeni poznać jedną z historii zawartą w specjalnej Księdze Skryptów, ale wpierw dobieramy kartę o specjalnym kolorze, która ukaże nam jak bardzo jesteśmy zgubieni. Czasem nam się poszczęści, natomiast widząc kolor czarny polecam szybko pomodlić się do swojego boga, złożyć mu ładną ofiarę, a najlepiej zaparzyć sobie meliskę, nim ostatecznie zobaczycie konsekwencje. Trzeba jednak pochwalić, iż dróg jest naprawdę wiele, gdyż zazwyczaj takie historie mają aż 5 rozwiązań, a samych tekstów do przeczytania jest prawie 2 tysiące, więc nuda zbyt szybko nie łapie.
Innym atutem gry komputerowej był poziom trudności. W końcu wojna nie bierze jeńców, szczególnie wśród zwykłych obywateli, a już tym bardziej zimą. I tutaj przeżycie kilku dni jest równie trudne, choć jestem skłonny nawet stwierdzić, że planszówka wymaga więcej. Jedzenia jest strasznie mało i bardzo trudno je zdobyć, w nocy mogą napaść nas najgorsze potwory (czyt. ludzie), a ustawione cele to już dobitne kopanie leżącego. Niby powinienem narzekać, gdyż właściwie nie udało mi się dobrnąć zbyt daleko, ale w sumie zachęca mnie to do tego, abym grał jeszcze więcej.
Warto również powiedzieć, że gra bardzo ciekawie przemyślała większą ilość graczy. Oczywiście możemy próbować swoich sił w pojedynkę, natomiast przy stole może znajdować się aż do 5 graczy. I tutaj ponownie wchodzi nasz świetny przewodnik, który co jakiś czas (stosunkowo krótki) każe nam oddać status lidera kolejnej osobie. W ten sposób, jeśli w grupie następuje konflikt, to ta osoba, która trzyma poradnik, ma moc decyzyjną. O ile w gronie dwóch osób będzie to zbędny bajer, tak wyobrażam sobie, iż przy czterech graczach będzie to przydatne.
Pod kątem wykonania wszystko jest tutaj na najwyższym poziomie. Swoich figurek doczekały się wszystkie postaci, natomiast większość wydarzeń jest przedstawiona na kartach. Plansza jest olbrzymia i zawiera dwa warianty, choć ten jeden niech nikogo na starcie nie korci, gdyż został stworzony dla prawdziwych weteranów. Na pochwałę zasługują również specjalne oznaczniki, które dostaje każda postać, abyśmy nie pogubili się przy okazji rozstawiania ich na planszy.
Generalnie czuję, że to chyba najlepsza adaptacja gry komputerowej na inne medium, jakakolwiek się ukazała. Wzięto rdzeń rozgrywki i to co działało w pierwotniej produkcji, ale opowiedziano w zupełnie inny sposób, korzystając z dobrodziejstw nowej formy. Jestem pewien, że wielu osobom spodoba się ta gra, niezależnie od tego, czy mieli styczność z jej cyfrowym kuzynem. Może będzie ciężko, może będą potrzebne modlitwy i meliska, ale jestem pewien, że wygrana przyniesie niesamowitą radość, więc z czystym sumieniem mogę ją polecić.

Maciej Baraniak
Student UEP na kierunku prawno-ekonomicznym. Prywatnie miłośnik różnych gatunków kina oraz komiksów, a przy tym mający bardzo specyficzny gust muzyczny. E-mail: maciej-baraniak@wp.pl