Liga Narodów: Japończycy z historycznym medalem po ponad 40 latach przerwy!
- Dodał: Aleksandra Suszek
- Data publikacji: 23.07.2023, 19:00
Przed meczem o możliwe powtórzenie sukcesu Polaków z 2012 roku, w niedzielne popołudnie o historyczny medal Ligi Narodów walczyli reprezentanci Japonii, których rywalem byli Włosi. Podopieczni trenera Blaina dokonali czegoś niezwykłego i można to powiedzieć głośno! Brązowy medal to pierwszy dla tej drużyny krążek światowej imprezy od ponad 40 lat.
W meczu o brąz spotkały się drużyny z dwóch różnych kontynentów - świetnie grająca Japonia, która uległa w półfinale Biało-Czerwonym 1:3 oraz aktualni mistrzowie świata, których wyeliminowali Amerykanie 3:0. Patrząc na aktualną formę tego tygodnia, to chyba jednak reprezentanci z Azji byli bardziej faworyzowani, choć ciężko jakkolwiek wykluczyć Włochów z pozytywnego scenariusza. Japończycy ostatni raz na podium światowego turnieju stawali w latach 70. XX wieku - wówczas była to drużyna, która medale zdobywała na prawie każdej imprezie, łącznie z igrzyskami olimpijskimi. Od tego momentu nie udało im się ani razu zdobyć ważnego medalu, a więc tym bardziej stając naprzeciwko tak utytułowanej ekipy, jak Włosi w ostatnich latach, ten krążek smakowałby podwójnie.
W pierwszej partii mocne wejście zanotowali Japończycy. Zmotywowani zawodnicy Philippe'a Blaina bardzo dobrze ustawiali swoje przyjęcie już od pierwszych akcji. Rywale z Italii mieli widoczne problemy ze skończeniem swoich akcji, bo tak naprawdę nie mieli zbytnio dobrego rozwiązania na tak solidną linię przyjęcia po stronie Japonii. Świetne wejście Ishikawy przyniosło prowadzenie "Samurajów" już 8:4, które później już tylko rosło. Swojej dyspozycji z wczorajszego półfinału nie poprawił Yuri Romano, który przecież jeszcze niedawno stanowił o sile włoskiego zespołu. Na półmetku było już siedem punktów różnicy, a w końcową fazę seta Japończycy wkraczali z wynikiem 21:16. Co zasługuje na uwagę, to fenomenalna zagrywka Miyaury w ostatnich fragmentach, który asem zakończył premierową odsłonę na 25:18.
Podjudzani w poprzednim secie Włosi tym razem od razu zaczęli testować przeciwników. Zaczęli wykorzystywać swoje atuty w bloku, ale i Japończycy pomagali im swoimi błędami, których wcześniej nie mieli dużo. Tym razem było już 7:4 dla ekipy Ferdinando de Giorgiego. Sytuację zaczął ratować Takahashi i momentalnie "Azurri" roztrwonili całą przewagę - 11:11. Topornie szło mistrzom świata od połowy seta, mimo że teoretycznie mieli delikatny zapas punktowy. Ciekawie zapowiadała się więc końcówka, bo do samego końca gdzieś pachniało remisem i właśnie tak też było, gdy na 23:23 po mocnym skosie uderzył Takahashi. Krótko mówiąc, Włosi nie wykorzystali swojej szansy i odwróciło się to przeciwko nim - 25:23.
Dość zachowawczo weszły oba zespoły w trzecią partię. Japończykom dużo dała zagrywka, ale Włosi szybko odpowiedzieli tym samym, odskakując wówczas na 6:4 i zmuszając trenera Japonii do wykorzystania przerwy. "Azurri" chyba odnaleźli sposób na zaskoczenie rywali, bo w końcu zaczęli dominować w polu serwisowym. Michieletto wykonał swoją pracę w tym elemencie i już pięć "oczek" zapasu było po stronie mistrzów świata. Całkowicie odwróciła się sytuacja na boisku, po asie serwisowym Galassiego było już 17:9 i całkowicie zblokowało to reprezentację Japonii. Powoli wszystko zmierzało ku wygranej Italii w tej partii, a dobiegła ona końca po cwanym zagraniu Gianneliego.
Potężne zagrywki były wizytówką jednej i drugiej drużyny na wstępie do czwartej odsłony. Również wynik był wyrównany, choć Japończycy rozpoczęli od 3:1 to Włosi momentalnie odrobili straty i od tego momentu przez jakiś czas utrzymywał się remis. Wkrótce przypomniał jednak o sobie Romano, a i pozostali wykorzystali przestój rywali - 8:5. Zdecydowanie lepiej wyglądała ofensywa Italii, częściej kontrowali i to miało swoje odzwierciedlenie w wyniku. Własne błędy dodatkowo pogrążały ekipę z Azji, której medal zaczął się coraz bardziej oddalać. Po autowej zagrywce Miyaury tie-break stał się faktem.
Na starcie za końcówkę zrehabilitował się Miyaura. Japończycy bardzo chcieli tego medalu, toteż byli mocniej skoncentrowani w tym secie. Bardzo dobra praca w bloku dała im przewagę 6:3, którą dokładnie pilnowali, by nie zniknęła im z oczu. Ten wynik pokazywał, jak wiele mogła zrobić skuteczna obrona. Fenomenalny fragment gry miał przede wszystkim Ishikawa, przy którego ataku było już 10:5 dla Japonii. Nerwy zgubiły w końcówce Włochów, którzy trochę pomogli ekipie Japonii dokonać tego historycznego sukcesu.
Japonia - Włochy 3:2 (25:18, 25:23, 17:25, 17:25, 15:9)
Japonia: Sekita, Miyaura, Yamauchi, Onodera, Takahashi, Ishikawa, Yamamoto (libero)
Włochy: Gianelli, Romano, Lavia, Michieletto, Russo, Galassi, Balaso (libero)
Aleksandra Suszek
Można powiedzieć, że piszę o wszystkim po trochu, ale w moim sercu gości głównie siatkówka.