Ziuk wraca do gry - przewrót majowy.
- Dodał: Paweł Dziwisz (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II)
- Data publikacji: 12.05.2024, 13:28
Rankiem 12 maja 1926 roku w Rembertowie rozpoczęło się skoncentrowanie sił, które podporządkowane były Józefowi Piłsudskiemu, należy podkreślić że on sam nie zakładał jeszcze konieczności marszu na Warszawę. Marszałek myślał, że zdecydowanie wystarczy osobista wizyta u prezydenta Wojciechowskiego, który najprawdopodobniej zgodzi się na ustępstwa związane z podupadającym państwem. Generał Juliusz Malczewski (mianowany 10 maja 1926 roku przez ww. prezydenta ministrem spraw wojskowych w rządzie Wincentego Witosa) - obóz przeciwny Piłsudczykom, uznał działania Marszałka za bunt, w tym wypadku Józef Piłsudski z odciętą drogą powrotną, nie mógł już pozorować swoich działań - co zdecydowało marszem w stronę Warszawy. Na drogę ku stolicy wojska wyruszyły o 13:30.
Między godziną 8:00 a 9:00 w Sztabie Generalnym oraz ministerstwach po uprzednich informacjach iż oddział Piłsudskiego (a dokładnie 22 pułk piechoty) jest już w Siedlcach i zmierza ku Warszawie, uznano że to moment w którym czas podjąć jakiekolwiek decyzje.
W Warszawie panował chaos, brak zorganizowania, kierujący Sztabem Generalnym generał Edmund Kessler wydał rozkaz o braku wysyłania żołnierzy oraz braku wydawania im ekwipunku bez ówczesnej zgody Malczewskiego. Dopiero o godzinie 9:30 ustalono pierwsze decyzje - odwołano wszystkie wojskowe urlopy, zdecydowano się na wezwanie dwóch pułków piechoty z Dowództwa Okręgu Korpusu VII Poznań i DOK IV Łódź i uzbrojenie ich w ostrą amunicję. Poinformowano żołnierzy, że Piłsudski nie jest w czynnej służbie czym nie ma prawa do wydawania czynnych rozkazów, a wykonywanie jego poleceń będzie uznawane jako naruszenie obowiązującego prawa. Pojawił się również oficjalny komunikat Prezydium Rady Ministrów - mówiący o złamaniu wojskowej dyscypliny oraz wzywający do opamiętania się Piłsudskiego. W stolicy jaki i również w województwie lubelskim wprowadzono stan wyjątkowy. Wydarzenie to miało iście polityczny wydźwięk generałowie, ministerstwa oraz Sztab Generalny chciał ośmieszenia rebelii a tym samym Piłsudskiego. Wątpliwości nie ulega fakt, że to wojskowi nieprzychylni Piłsudskiemu podejmowali decyzje, które później aprobował rząd.
Spotkanie Marszałka Piłsudskiego z prezydentem Wojciechowskim na moście Poniatowskiego: Marszałek nieśpiesznie w odkrytym powozie, w asyście ułanów 7. pułku zmierzał w stronę mostu Poniatowskiego. Sam wcześniej most na rozkaz Gustawa Konstantego Orlicza-Dreszera został obstawiony przez pododdziały 1. pułku szwoleżerów i 36. pułku piechoty. Po przeciwnej stronie mostu widoczne już były oddziały sił rządowych czyli tj. batalion Oficerskiej Szkoły Piechoty wzmocniony plutonem samochodów pancernych i działonem 1. dywizjonu artylerii konnej oraz oddział pozostający w asyście 30. pułku piechoty. O godzinie 16:00 na moście pojawił się Józef Piłsudski, czekał już tam na niego prezydent Wojciechowski. Marszałek przekonał się, że rozmowy polityczne nie mają sensu, został przywołany do porządku - by powrócił na legalną drogę oraz zauważył własnymi oczyma, że żołnierze stojący po stronie rządu są wstanie wymierzyć broń w niego samego, nie miał zamiaru kapitulować - pozostawała tylko walka.
Marszałek Piłsudski wiedział, że jedyną możliwą formą sforsowania Wisły jest most Poniatowskiego, lecz nie chciał być tym pierwszym który otworzy ogień, rozkazał swoim podwładnym by nie strzelali do przeciwnika jeśli oni sami pierwsi nie otworzą ognia. Próbę sforsowania mostu podjęły się pododdziały Oficerskiej Szkoły Piechoty (siły rządowe) powstrzymane krótką serią z CKM (ciężki karabin maszynowy) skierowaną w górę - były to pierwsze oddane strzały 12 maja 1926 roku. Zaś do pierwszego krwawego incydentu doszło na Nowym Zjeździe, ogień otwarli żołnierze strony rządowej. W okolicy godziny 17:00 obrońcą miasta Warszawy ze strony rządowej mianowany został generał Tadeusz Rozwadowski. Piłsudski otrzymał ultimatum w którym do godziny 18:30 miał się wycofać w innym wypadku siły rządowe przejdą do natarcia. Walki rozpoczęły się szybciej, kapitan Alojzy Szyc dowodzący 30. pułkiem piechoty oraz major Jan Korkozowicz zdecydowali się odsunąć od zajmowanych przez nich pozycje na których doszło już do starć i minięcie coraz to liczniej gromadzących się ciekawskich cywili sympatyzujących Marszałkowi Piłsudskiemu co z pewnością dodawało żołnierzom morali. Żołnierze kapitana Szyca gotowi byli do walki już od godziny 18:00, bowiem już o tej godzinie ich dowódca nakazał im załadować ich karabiny maszynowe i wycelowanie ich w odpowiedni kierunek, co zbiegło się z nadejściem posiłków kompanii odwodowej 30. pułku piechoty, działonu Dywizjonu Artylerii Konnej dowodzonego przez por. Szczepana Olchowicza i dwóch aut pancernych mjr. Edwarda Szymańskiego. Walki rozpoczęły się tuż po godzinie 18:00, zapoczątkowane przez ostrzał aut pancernych oraz dział, jednak zaatakowane oddziały 36. pułku odpowiedziały dużo skuteczniej.
Walki toczyły się tu o władzę polityczną, bano się również czy nie rozleją się one na cały kraj, brano również pod uwagę następstwa idące z możliwym zewnętrznym wrogiem, który zauważy wewnętrzny konflikt. Liczył się czas i szybkie zakończenie walk. Obie strony w Warszawie ściągały możliwe posiłki wojskowe, przez długi czas nie było wyraźnego faworyta tych walk, szala zwycięstwa przewijała się pomiędzy jedną a drugą stroną. Wieczorem 12 maja Piłsudczycy mieli szansę złamać opór wojsk rządowych, jednak przypłacone by to było dużą ilością strat. Piłsudski zdecydował się na mediację - które finalnie zakończyły się fiaskiem.
Należy tu wspomnieć o specjalnym zadaniu, który wydano Izydorowi Modelskiemu dowodzącemu 30. pułkiem piechoty po stronie rządowej, miały one nie tylko opanować budynki Komendy Miasta i Sztabu Generalnego, ale też „dostać w swe ręce przywódców ruchu, nie szczędząc ich życia” - co jasno wskazuje jakie zamiary miała strona rządowa i jakimi środkami chcieli się posłużyć wobec ludzi podległych Piłsudskiemu.
Skłonność do rozmów i prób załagodzenia konfliktu przez Piłsudskiego odbierane były jako słabość. Rankiem 13 maja siły rządowe ruszyły do kontrnatarcia. Inicjatywy taktyczne dowodzone przez generała Rozwadowskiego siły rządowe zachowały do godzin popołudniowych, wieczorem zaś Piłsudski był już pewien, że to on w warszawie odniesie zwycięstwo. Wczesnym rankiem 14 maja siły Marszałka nacierały coraz silniej na Belweder, o godzinie 15:00 zdecydowano się ewakuować rząd i prezydenta Wilanowa. O godzinie 18:00 podjęta została decyzja o dymisji prezydenta Wojciechowskiego.
Źródło: IPN
Paweł Dziwisz (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II)
Paweł Dziwisz (ur. 26.09.1992 w Lublinie) z rodziny Ks. Kard. Stanisława Dziwisza - absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, pracownik badawczy Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II na Wydziale Nauk Humanistycznych / były współpracownik Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie - Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Oddział w Lublinie w Oddziałowym Biurze Badań Historycznych. Współtwórca (wymieniony w podziękowaniach) książki wydawnictwa IPN: „Dokumenty zbrodni wołyńskiej tom I" , książka otrzymała wyróżnienie w kategorii "Wydawnictwa źródłowe" w drugiej edycji konkursu na Najlepszą Książkę Roku „Sygnety Wydawnictwa IPN”