Liga Mistrzów: Tottenham w ćwierćfinale!
- Data publikacji: 05.03.2019, 22:56
Borussia Dortmund przegrała rewanżowy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z Tottenhamem 0:1 i to Anglicy awansowali do ćwierćfinału tych prestiżowych rozgrywek.
Mecz rozgrywany na Signal Iduna Park teoretycznie powinien budzić najmniejsze emocje wśród kibiców, ponieważ żadne z pozostałych spotkań 1/8 nie zakończyło się aż trzybramkowym zwycięstwem jednej z drużyn. Przedmeczowych prognoz, odnośnie szans BVB na awans do kolejnej rundy, nie poprawiła dyspozycja niemieckiego klubu w ostatnich meczach. Nienajlepsze występy w lidze i roztrwonienie przewagi nad Bayernem sprawiły, że koledzy Łukasza Piszczka nie przystępowali do rewanżu w dobrych nastrojach. Jednak Anglicy także nie mogli być zadowoleni ze swojej aktualnej formy. W ostatnich trzech ligowych meczach Koguty wywalczyły zaledwie punkt. Dziś mogliśmy oczekiwać dobrego widowiska, ponieważ każda z drużyn miała w tym spotkaniu coś do udowodnienia.
Pierwszy kwadrans spotkania wyglądał dokładnie tak, jak sobie to wyobrażaliśmy. Gospodarze ruszyli do ofensywy starając się jak najszybciej rozpocząć odrabianie strat. Piłkarze w żółtych koszulkach zdecydowanie częściej byli w posiadaniu piłki i wykreowali kilka sytuacji, które sprawdziły czujność angielskiej defensywy, jednak żadna z nich nie zakończyła się strzałem na bramkę. Tottenham wydawał się być przygotowanym na taki scenariusz i skutecznie bronił dostępu do własnej bramki. Goście mieli problem z dokładnością podań i rzadko udawało im się opuścić własną połowę boiska. Wraz z upływem spotkania, Borussia zaczęła stwarzać coraz bardziej klarowne sytuacje. W 16. minucie padł pierwszy, choć niecelny, strzał w tym spotkaniu. Weigl znalazł w polu karnym Paco Alcacera, a ten, naciskany przez obrońcę, posłał piłkę ponad porzeczką bramki Hugo Llorisa. Pierwszy raz francuski bramkarz musiał interweniować kilka minut później. Piłka trafiła przed pole karne, do niepilnowanego Marco Reusa, ale strzał Niemca był zbyt lekki, aby zagrozić bramce Spurs. W 31. minucie wreszcie mogliśmy oglądać atak drużyny gości. Heung-Min Son znalazł się w sytuacji sam na sam z Bürkim. Delikatnie popychany przez Wolfa, posłał piłkę obok lewego słupka bramki. Pan Danny Mekelie nie uznał jednak tej interwencji obrońcy ekipy z Dortmundu za przewinienie. Przez następne minuty, ku uciesze kibiców gospodarzy, obserwowaliśmy prawdziwe oblężenie bramki podopiecznych Mauricio Pochettino. Najpierw, głową, z bliskiej odległości, swych sił próbował Julian Weigl, ale lepszy okazał się Lloris. Następnie strzał Reusa obił plecy Sancheza i wyszedł na rzut rożny, a chwilę później Götze oddał piękne, techniczne uderzenie zmierzające w okienko bramki Kogutów, jednak po raz kolejny bramkarz gości pokazał swój kunszt.
W pierwszej połowie widzowie zgromadzeni na Signal Iduna Park nie oglądali bramek. W zamian za to, obserwowali dominację gospodarzy, których problemem nie do sforsowania okazał się Hugo Lloris. O ile obrońcy angielskiej drużyny popełniali większe, lub mniejsze błędy, to Francuz był znakomity. To dzięki niemu Borussia wychodziła na drugą połowę z taką samą stratą, z jaką rozpoczynała dzisiejszy pojedynek.
Niestety, dla wszystkich liczących na emocje w tym spotkaniu, druga połowa zaczęła się szybką bramką dla Tottenhamu. W 49. minucie, po małym zamieszaniu w środkowej strefie boiska, Sissoko znalazł prostopadłym podaniem Harrego Kane’a, a ten bezbłędnie wykorzystał sytuację sam na sam pokonując Bürkiego. Było to pierwsze celne uderzenie zawodników w białych strojach dzisiejszego wieczoru. W tym momencie goście prowadzili w dwumeczu już czterema bramkami, a Borrusia potrzebowała aż pięciu trafień, aby znaleźć się w gronie ośmiu najlepszych drużyn tej edycji Ligi Mistrzów. Teoretycznie w piłce nożnej wszystko jest możliwe póki nie usłyszeliśmy końcowego gwizdka, jednak zawodnicy Luciena Favre’a wyglądali, jakby stracili już wszelką nadzieję. Borussia przez pozostałą część spotkania nadal była stroną dominującą, jednak ich ataki nie były już ani tak częste, ani tak zdecydowane, jak to było przed bramką dla Spurs. W 74. minucie zmieniony został Marcus Reus. Zmiana powracającego po kontuzji kapitana BVB utwierdziła nas w przekonaniu, że Favre pogodził się z porażką i chce oszczędzać swoich piłkarzy przed kolejnymi kolejkami Bundesligi. Przez następne minuty widzieliśmy cały zespół Tottenhamu ustawiony na 30. metrze od własnej bramki i niezbyt chętną do ataku drużynę gospodarzy, wymieniającą piłkę w okolicach połowy boiska.
Do końca spotkania niewiele się zmieniło, gospodarze nadal nieudolnie próbowali znaleźć drogę do bramki świetnie dysponowanego Llorisa, a goście ograniczyli się do kilku niespecjalnie groźnych kontrataków. W 92. minucie spotkania Pan Mekelie zagwizdał dziś po raz ostatni, jednak ten mecz zakończył się kilkadziesiąt minut wcześniej, kiedy to na listę strzelców wpisał się Harry Kane. Porażka oznacza dla Borussi pożegnanie z Ligą Mistrzów. W obu spotkaniach grali z Tottenhamem jak równy z równym, jednak Anglicy byli zespołem skuteczniejszym i bardziej wyrachowanym, co dało im awans do ćwierćfinału.
Borussia Dortmund – Tottenham Hotspur 0:1 (0:0)
Gole: 49’ Kane
Borussia Dortmund: Bürki – Wolf (62’ Bruun Larsen) , Akanji, Weigl, Diallo - Witsel, Guerreiro (62’ Pulisic), Sancho, Reus (74’ Delaney), Götze - Alcácer
Tottenham: Lloris - Aurier, Alderweireld, Sanchez, Vertonghen, Davies – Winks (55’ Dier), Sissoko, Eriksen (83’ Rose) – Son (71’ Lamela), Kane
Sędziował: Danny Mekelie (Holandia)
Wynik dwumeczu: 0:4