
Jamajka boryka się z niedoborem marihuany
- Dodał: Karol Gąsienica
- Data publikacji: 05.02.2021, 19:38
W Jamajce, kraju znanym z uprawy marihuany oraz reggae, na rynku brakuje liści konopi indyjskich. Powodem takiego stanu rzeczy są niesprzyjające warunki atmosferyczne, wzrost lokalnej konsumpcji, spadek liczby hodowców oraz pandemia SARS-CoV-2.
Jamajka zalegalizowała przemysł marihuany medycznej i zdekryminilizowała posiadanie niewielkich ilości suszu z konopi indyjskich w 2015 roku. Osoby złapane z 2 uncjami (56 gramów) lub mniej muszą zapłacić teraz tylko niewielką grzywnę i nie grozi im aresztowanie ani wpis do rejestru karnego. Na wyspie można również uprawiać do pięciu roślin, a Rastafarianie mogą legalnie palić marihuanę w celach sakramentalnych. Od czasu legalizacji bardzo wzrosła lokalna konsumpcja tego zioła.
Ulewne deszcze, a następnie przedłużająca się susza w ubiegłym roku również znacząco wpłynęły na obecny dostęp do marihuany w tym kraju. To jednak nie wszystko - jak zaznaczają lokalni farmerzy, trwająca pandemia również odcisnęła swe piętno na rynku marihuany. Obostrzenia wprowadzane w celu zmniejszenia transmisji SARS-CoV-2, w tym godzina policyjna od 18:00, znacząco utrudniły farmerom pracę przy swoich uprawach. Rolnicy nie mogli bowiem pracować na polach w nocy, co jest bardzo powszechną i potrzebną czynnością.
- To wstyd kulturowy - powiedział Triston Thompson, pracownik firmy konsultingowej dla rodzącej się legalnej branży konopi indyjskich, odnosząc się do obecnego poziomu dostępności marihuany w kraju.
Rządowy urząd ds. Konopi indyjskich - który upoważnił 29 hodowców i wydał 73 licencje na transport, sprzedaż detaliczną, przetwórstwo i inne działania, oświadczył, że w branży regulowanej nie brakuje marihuany. Ale rolnicy i aktywiści twierdzą, że zioło sprzedawane w legalnych aptekach, zwanych domami zielarskimi, jest dla wielu poza zasięgiem, biorąc pod uwagę, że nadal kosztuje od pięciu do dziesięciu razy więcej niż ten sam produkt na ulicy.