NBA: Bucks kontynuują serię zwycięstw, pokonując Clippers
Erik Drost/wikimedia commons

NBA: Bucks kontynuują serię zwycięstw, pokonując Clippers

  • Data publikacji: 01.03.2021, 09:25

Trójka na Wschodzie przeciwko tej z Zachodu. Tym razem Bucks okazali się lepsi od Clippers, w pierwszym meczu między drużynami od ponad roku. To jednak tylko przedsmak tego co działo się minionej nocy, bo swoje bilanse poprawili również m.in. Lakers, Celtics, czy Grizzlies.

 

Starcie inaugurujące nocne zmagania, było na papierze najciekawszym z całego programu. Gospodarze z Fiserv Forum grali w lutym "seriami" wpierw notując pięć zwycięstw, następnie pięć porażek, by ponownie wrócić na dłuższą, zwycięską ścieżkę. By ją przedłużyć, Kozły musiały postawić się spisującym się kompletnie w kratkę Clippers, którzy ostatnio przeplatali przegrane, z wygranymi. Mecz zapowiadał się bardzo dobrze i nikogo raczej nie zawiódł. Praktycznie od samego początku zespoły szły łeb w łeb, nie mogąc wypracować sobie żadnej większej przewagi. W pierwszej połowie lepiej wyszli na tym Bucks, ale ledwo po powąchaniu dwucyfrowej zaliczki, rywale z Los Angeles ściągnęli ich na ziemię. Po solidnej trzeciej kwarcie, przedłużonej dobrym wejściem w ostatnią wydawało się, że to właśnie Clippers są bliżej triumfu, lecz finalnie zespół z Zachodu nie dotrzymał tempa do końca. Bucks wykorzystali nieskuteczność i głupie straty rywala, wychodząc dzięki sześciopunktowemu "serialowi" na prowadzenie, które utrzymali do ostatniej syreny. Antetokounmpo stanął na wysokości zadania - double-double Greka (36 punktów, 14 zbiórek) ładnie przyozdobi kompilacja spektakularnych wsadów jaką skleił sobie tej nocy. Wśród gości najczęściej trafiał Leonard, zbierając 25 oczek.

 

Niemiłosiernie rozchwiani w swojej dyspozycji Boston Celtics, podejmowali u siebie Washington Wizards. Czarodzieje zanotowali naprawdę przyzwoity miesiąc (bilans w lutym 10-7), co pozwoliło nieco odbić się od dna zestawienia we wschodniej konferencji. Wstępnie spotkanie kontrolowali Celtowie, ale w ich przypadku ostatnio nie można być pewnym niczego. Na samym finiszu bowiem, w czwartej kwarcie paliwa ewidentnie zabrakło, dzięki czemu przyjezdni po raz pierwszy, ale w kluczowym momencie objęli prowadzenie. Zamiast spokojnej końcówki, podopieczni Brada Stevensa musieli ostatecznie szarpać się z rywalem o zwycięstwo. Decydujący okazał się layup Tatuma, który dał Celtom kosmetyczny triumf 111:110. Sam zawodnik zdobył łącznie 31 punktów, ale w tych najboleśniejszych meczach dla Wizards zawsze błyszczy przecież Bradley Beal. Licznik lidera Czarodziejów zatrzymał się dopiero na liczbie 46, a nie obyło się bez kontrowersji przy interpretacji sędziowskiego werdyktu z jego udziałem tuż przed końcem. Czy też zespołowi ze stolicy zabrakło szczęścia, czy umiejętności musieli uznać wyższość przeciwnika, kończąc ten dobry miesiąc z porażką.

 

Rywalizacja LeBrona Jamesa ze Stephem Currym swój najpiękniejszy i najbardziej zacięty okres ma już za sobą. Finałowe batalie między Cavaliers, a Warriors przeszły już do kanonu ligi. Tym razem przy okazji starcia obu tych panów większych fajerwerków po prostu zabrakło. Los Angeles Lakers pozwolili rywalom zdobyć pojedynczy punkcik, po czemu ruszyli na swój "maraton", którego nie odpuścili do samego końca. Już po pierwszej kwarcie przewaga Jeziorowców nad Wojownikami sięgnęła dwudziestu oczek. James i spółka zrewanżowali się tym samym za ostatnie przeciętne tygodnie, pokazując, że ciągła absencja Davisa nie eliminuje ich z bycia ligowym hegemonem, broniącym tytułu. W statystykach obu liderów również było dość skromnie. LBJ punktował najlepiej na parkiecie, zdobywając 19 punktów, zaś Curry zanotował 16 oczek. Mecz przejdzie więc raczej bez większego echa.

 

Z nocnych zmagań warto odnotować również "blowout" zaliczony w starciu Houston Rockets z Memphis Grizzlies. Dręczone brakiem m.in. Oladipo, czy Wooda Rakiety zostały wręcz zmasakrowane przez Niedźwiedzie. 84:133 - 49 punktów różnicy. To liczby wystarczające do podsumowania całego starcia. Gorąco do samego końca było za to w Sacramento, gdzie miejscowi Kings musieli uznać wyższość Charlotte Hornets 126:127. Końcówka była istnie kuriozalna - gospodarz mając teoretycznie bezpieczne, ośmiopunktowe prowadzenie, nie trafili pięciu rzutów osobistych, co przyjezdni bezwzględnie wykorzystali Genialnie spisał nieco "zakurzony" P.J. Washington, wykręcają "życiówkę" na poziomie 42 punktów.

 

 

Komplet wyników minionej nocy (28.02.2021-1.03.2021):

 

Milwaukee Bucks - Los Angeles Clippers 105:100 (27:23, 26:25, 24:33, 28:19)

Boston Celtics - Washington Wizards 111:110 (33:28, 27:27, 19:21, 32:24)

Detroit Pistons - New York Knicks 90:109 (20:25, 17:23, 27:35, 26:26)

Houston Rockets - Memphis Grizzlies 84:133 (18:25, 19:38, 23:32, 24:28)

Los Angeles Lakers - Golden State Warriors 117:91 (41:21, 32:23, 26:25, 18:22)

Miami Heat - Atlanta Hawks 109:99 (26:21, 28:223, 24:33, 31:22)

Minnesota Timberwolves - Phoenix Suns 99:118 (36:30, 22:23, 28:33, 23:32)

Sacramento Kings - Charlotte Hornets 126:127 (39:36, 28:30, 29:32, 30:39)

 

Mecze przełożone (koronawirus):

 

Toronto Raptors - Chicago Bulls