F1: myśli przedsezonowe [FELIETON]
- Dodał: Tomasz Bill
- Data publikacji: 25.03.2021, 18:45
Dzień przed rozpoczęciem wyścigowego weekendu spójrzmy z szerszej perspektywy na to, czego możemy się spodziewać w porównaniu do minionego sezonu. Nie mam tutaj wyłącznie na myśli zmian w bolidach, bo oprócz niektórych naklejek nowych sponsorów, zmiany w konstrukcji są niemalże niezauważalne dla oka byle laika. Wartymi uwagi są przede wszystkim zmiany kadrowe, których jest dość sporo. Oczywiście nie wolno nam zapomnieć o samym kalendarzu, bowiem w tym roku F1 zawita w nowe miejsca.
Zakłady z kolegami zrobione, copięciominutowe roszady w składach F1 Fantasy - trwają. Nie pozostaje zatem nic innego jak czekać. W tym, drugim już z rzędu, nietypowym sezonie zaczynamy tam, gdzie niedawno byliśmy. I to dosłownie. Nie chodzi tylko o tor w Bahrajnie, lecz o brak jakichkolwiek spektakularnych zmian w nadchodzącym sezonie. Jeśli już o takowych mowa, zapowiadane kluczowe zmiany w przepisach, zostały odroczone o rok i mają wejść w życie od sezonu 2022.
Skłamałbym twierdząc, że nadchodzący sezon nie będzie się różnił niczym od poprzedniego. Zmian jest tak naprawdę dość sporo. Przejdźmy zatem do konkretów. I uwaga – wybaczcie proszę mój krytycyzm i naprawdę oceniający ton. Zaczynamy od tego, co widać – od obrzydliwej zielonej naklejki sponsorskiej na pięknym, majestatycznym, burgundowym malowaniu Ferrari. Boli? Trochę tak. Rosyjski, pardon, hassowski MiG 2021 też rzuca się w oczy, gotowy do walki.
Zmiany w składach zespołów – jest co komentować i nad czym spekulować. Do walki (no właśnie, tylko o co?) powraca weteran F1 – Fernando Alonso, by poprowadzić coś co z nazwy brzmi lepiej niż Renault – Alpine. Jego rodak, Carlos Sainz Junior, przywdział czerwony strój z wierzgającym koniem. Powiedzcie mi tylko proszę, że nie zamienił siekierki na kijek, błagam. Każdy przecież marzy o ściganiu się w bolidzie z Maranello. Wróćmy jednak do rosyjskiego bolidu. Wybaczcie, oczywiście miałem na myśli – amerykańskiego bolidu sponsorowanego przez ojca jednego z kierowców, którzy od tego roku będą prowadzić zespół Haasa do sukcesów. Mowa o Nikicie Mazepinie, który obok syna legendy F1 – Micka Schumachera – stworzy duet absolutnych "żółtodziobów", młodzików w całej stawce. Odważnie, panowie Steiner i Haas, oj bardzo odważnie. Może przynajmniej nie będą się rozbijać jak Romain Grosjean. Uszczypliwości na bok, bowiem i jeden, i drugi z młodych kierowców mają naprawdę godne szacunku, podziwu, i co ważniejsze – sukcesów portfolia.
Inny bardzo ciekawy duet mogą stworzyć kierowcy zespołu McLarena. Daniel Ricciardo zmienił charakterystyczne żółte barwy Renault na "papaya orange" brytyjskiego teamu z Woking. Ciekaw jestem czy oczko w głowie Zaka Browna, Lando Norris, będzie nieoficjalną teamową "jedynką". Czy może jednak to wiecznie uśmiechnięty Australijczyk, który zasłynął z najprecyzyjniejszych manewrów wyprzedzania, szybko zadomowi się w zespole i idealnie zastąpi Carlosa Sainza. Jednocześnie będąc znacznie bardziej doświadczonym mentorem dla znacznie młodszego od siebie Norrisa.
Skoro mowa o zespołach z Wielkiej Brytanii, to warto wspomnieć o innym brytyjskim producencie, który akurat w 2021 roku przypomniał sobie o swoim wyścigowym rodowodzie i dziedzictwie. Różowe bolidy BWT Racing Point zastąpi brytyjska zieleń wyścigowa zespołu Aston Martin Racing. Do takiego powrotu do świata sportów motorowych nie mogło zabraknąć i 4-krotnego mistrza świata – Sebastiana Vettela, który zasiądzie za sterami jednego z dwóch Astonów. Drugi bowiem poprowadzi znacznie młodszy, ale nie mniej utalentowany, Lance Stroll.
Przepraszam, czy powiedziałem że w sezonie 2021 pojawią się tylko dwa Astony na torze? Dla fanów brytyjskiej motoryzacji mam dobre wieści. Poza bolidami na torach pojawią się kolejne dwa pojazdy brytyjskiego producenta. Obok Mercedesa, ale nie dosłownie, a w roli safety cara, będziemy mogli podziwiać Astona Martina Vantage. Trochę większy Aston DBX, posłuży za to służbom medycznym w sprawnym docieraniu do miejsc, gdzie akurat potrzebna będzie pomoc. W końcu coś poza tym Mercem i Mercem.
Do istotnych zmian kadrowych doszło też w siostrzanych zespołach Red Bulla. Red Bull Racing zasili zaprawiony w boju zwycięzca ubiegłorocznego GP Bahrajnu – Sergio "Checo" Perez. Niestety Alex Albon nie wytrzymał presji ze strony dyrektora zespołu, Christiana Hornera i w 2021 będzie musiał zadowolić się rolą kierowcy testowego.
A co u zespołowej młodszej siostry? Mówi się, że F2 to nieprzypadkowo furtka do F1. Przekonał się o tym Yuki Tsunoda, który w nadchodzącym sezonie będzie zespołowym partnerem Pierre'a Gasly'ego. Dawno nie mieliśmy okazji oglądać kierowcy z Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeśli pamięć mnie nie myli, minęło siedem lat odkąd ostatni raz Japończyk, Kamuyi Kobayashi, zasiadał za kierownicą bolidu F1.
Mówiąc o zmianach, nie możemy zapomnieć o roszadach w samym kalendarzu F1. Tyczą się one przede wszystkim kolejności, ale i samych organizatorów wyścigów też. W sezonie 2021 Formuła 1 ponownie zawita do Portugalii, na tor w Portimao. Dwukrotnie w rolę gospodarza wcielą się Włochy. Na początku sezonu tor Imola, by we wrześniu przenieść się do Mekki Ferrari – na tor Monza. Absolutnym novum w kalendarzu na 2021 rok będzie świeżo oddany do użytku tor Zaandvort w Holandii. Czyżby dodatkowy atut Maxa Verstappena? Już nie raz w historii F1 doświadczyliśmy spektakularnych zwycięstw kierowców przed własną publicznością.
W kalendarzu na rok 2021 znajdzie się również GP na torze ulicznym w Arabii Saudyjskiej. To wydarzenie już teraz wzbudza wiele emocji, chociażby ze względu na napiętą sytuację polityczną w rejonie i możliwe zagrożenie atakiem terrorystycznym. Dla przypomnienia warto powrócić do sytuacji z Formuły E z bieżącego sezonu. Podczas odbywającego się wyścigu amerykańskie zestawy przeciwlotnicze i antyrakietowe Patriot udaremniły atak nad stolicą Arabii Saudyjskiej. Oficjele FIA ustosunkowali się do tych wydarzeń i powiedzieli, że: organizacja leży w gestii kraju w roli gospodarza, który odpowiada za kwestie związane z zapewnieniem bezpieczeństwa wszystkich uczestników imprezy. Jednocześnie przedstawiciele F1 uspokajają i dodają, że: Formuła 1 nie odbyłaby się nigdzie, gdzie nie było to bezpieczne, a rząd kraju organizującego imprezę nie miałby pod kontrolą takiego ryzyka.
Osobiście nie chciałbym być naiwny i liczyć na przebieg rywalizacji inny niż ten z ostatnich siedmiu lat. Może jednak nie będę aż tak krytyczny w stosunku do siebie. Faktycznie łudzę się, iż wydarzy się coś burzącego dotychczasowe status quo niektórych zespołów w stawce. Jeśli chodzi o nadchodzący sezon, chciałbym życzyć nie tylko sobie, ale i wszystkim fanom F1, żeby po prostu mogli doznawać tylu emocji, ile się da. Życzę, żeby cieszyli się małymi sukcesami, niespodziankami drugoplanowych bohaterów, bo to dzięki nim, ten sport jest tak widowiskowy. Marzy mi się Ferrari kończące wyścig w pierwszej dziesiątce, co jest absurdem mając na uwadze historię tego zespołu. Verstappen nawiązujący bezpośrednią walkę z Hamiltonem. Bottas który wbrew wszelkim komentarzom na jego temat, zacznie się odgryzać Lewisowi. Chciałbym, żeby Ricciardo wyprzedzał jak za dawnych lat w Red Bullu i by Vettel jeszcze raz zaznał prawdziwego smaku ścigania, a nie bycia objeżdżanym. Pewnie będzie to, do czego zdążyliśmy przywyknąć. Parafrazując cytat: Mercedesy będą dalej ryczeć z przodu, a stawka, swoim tempem, będzie jechać dalej.
Tomasz Bill
Na co dzień jestem właścicielem agencji językowej Alfa Lingua. O sobie mówię, że jestem naczelnym wodzem kreatywności i językowych sukcesów oraz "weekendowym" dziennikarzem. Zawodowo zajmuję się nie tylko prowadzeniem szkoleń czy tłumaczeniami, ale przede wszystkim pomagam rozwijać marki osobiste oraz firmy poprzez storytelling. Moją pasją jest rozwój osobisty, w dość szerokim zakresie, motoryzacja i sporty motorowe oraz nauka języków obcych. Jestem istnym Germanofilem i wszystko co ma w nazwie "niemiecki" przyprawia mnie o gęsią skórkę. W wolnym czasie trenuję boks, czytam naprawdę od groma książek i spędzam aktywnie czas z najbliższymi.