EURO 2020: wielkie emocje i wielkie błędy w obronie - analiza meczu Polska - Szwecja
- Dodał: Paweł Klecha
- Data publikacji: 24.06.2021, 11:10
Chyba nie tak wyobrażaliśmy sobie naszą przygodę na EURO 2020. W trzecim meczu fazy grupowej, po nie najgorszej grze, ulegliśmy Szwedom 2:3. Co najbardziej zawiodło? Przekonajmy się.
Przed spotkaniem wiele osób zastanawiało się, jaki futbol tym razem pokażą Biało-Czerwoni. Czy zawiodą, tak jak ze Słowacją, czy też będziemy ich chwalili, jak po meczu z Hiszpanią. Okazało się, że ich gra była mieszanką obu "stylów", a w połączeniu z dużą ilością pecha, finalnie nie udało się ze Szwedami nawet zremisować.
Defensywa
Nie można powiedzieć nic dobrego o bronie, która w 2. minucie, w pierwszej akcji meczu pozwala sobie strzelić bramkę. Nasi defensorzy byli w tym meczu tragiczni w polu karnym - bardzo niepewni i jakby przestraszeni. Brakowało im agresywności i dojścia do piłki, czy też zawodnika z piłką. Za każdym razem, gdy Szwedzi zbliżali się do naszej "jedenastki", serce zaczynało bić mi mocniej i byłem przygotowany na najgorsze. Nikt tam wśród naszych piłkarzy nie wyglądał pewnie, na czele z Wojciechem Szczęsnym, który zdołał obronić tylko jeden z czterech strzałów lecących w światło bramki. Trzeba jednak zaznaczyć, że trzeci gol nie był typowym błędem naszej defensywy. Cała drużyna rzuciła się wtedy do ataku i była świadoma tego, że kontra Skandynawów może zakończyć się zmianą wyniku. Niemniej jednak, dwóch pierwszych bramek można było uniknąć i nawet przy pierwszej z nich, kiedy to Alexander Isak, leżąc, nieświadomie podbił futbolówkę, co uniemożliwiło Jóźwiakowi wybicie jej, szczęście najwidoczniej sprzyjało lepszym - Szwedom.
Ofensywa
W niej mieliśmy tak naprawdę dwa obrazy gry. Ten z pierwszej połowy, kiedy to nawet Robert Lewandowski nie był w stanie umieścić piłki w siatce w dwustuprocentowej sytuacji. Jak i z drugiej, kiedy nasz kapitan pokazał, dlaczego jest uważany za jednego z najlepszych piłkarzy na świecie. Do przerwy byliśmy bardzo nieporadni w ataku. Przypominało to mecz ze Słowakami. Dośrodkowania z gry niewiele dawały, a strzały z dystansu bronił, fantastyczny w tym meczu, Olsen. Możemy tylko "gdybać", jak potoczyłoby się spotkanie, gdyby nie dwie poprzeczki "Lewego" po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu.
Po przerwie coś w ofensywie się zmieniło, niestety wciąż beznadziejna obrona sprawiła, że musieliśmy odrabiać już dwubramkową stratę. O dziwo, sztuka ta się udała. Główną zasługę w tym mieli Lewandowski i Zieliński, którzy zagrali jeden ze swoich najlepszych meczów w kadrze. WIdać było determinację i chęć strzelenia bramki dającej zwycięstwo. Niestety, obudziliśmy się za późno. Trudno jest strzelić Szwecji, która jak dotąd na tym EURO nie straciła żadnego gola, trzy bramki w mniej niż 40 minut, bo wtedy dopiero zaczęliśmy na poważnie atakować. Głupotą było, w końcowych minutach spotkania, próbowanie miliona dośrodkowań z każdego miejsca na murawie. Duża część z nich w ogóle nie trafiała do celu i często była zwyczajną stratą czasu.
Paulo Sousa
Jak to mówią: "zwycięskiego składu się nie zmienia". I faktycznie, jeżeli za zwycięstwo uznamy remis z Hiszpanią, to nasz selekcjoner wyszedł właśnie z takiego założenia. Jedyną zmianą był powrót Grzegorza Krychowiaka do wyjściowej jedenastki. Było to oczywiście wymuszone kontuzją Jakuba Modera. Czy jednak naprawdę "Krycha" był tą najlepszą opcją na zastąpienie go? Już w pierwszym meczu pokazał, że nie jest on w swojej optymalnej formie; tracił piłki, dużo faulował, a w konsekwencji - osłabił drużynę swoją czerwoną kartką. Dlaczego więc od początku nie zagrał chociażby Karol Linetty, który był jednym z niewielu jaśniejących punkcików po spotkaniu ze Słowacją? Tego się już niestety nie dowiemy. Pewne jest natomiast, że wybór Krychowiaka nie był najlepszym wyborem Sousy w tym meczu.
Nie obyło się też bez innych "wpadek". Zmiany, które przed EURO wnosiły do drużyny świeżość, znów okazały się nietrafione i nieprzemyślane. Największą głupotą, według mnie, był ustawienie na lewej flance prawonożnego Frankowskiego i na prawej - lewonożnego Płachetę. Uniemożliwiło im o posłanie dobrych dośrodkowań w pole karne przeciwnika, przez co często zmuszeni oni byli wycofywać piłkę do obrońców. Wpuszczenie młodego Kozłowskiego również nie było najlepszym pomysłem selekcjonera. Zawodnik Pogoni Szczecin wszedł na boisko w bardzo trudnym i intensywnym czasie i nie poradził sobie z tą presją. Często tracił piłkę i nie wniósł nic do ofensywy. Może lepszym pomysłem byłoby wprowadzenie bardziej doświadczonego, wyżej wspomnianego Linettego?
Podsumowując. Naszą największą bolączką jest kompletna stagnacja w pierwszej połowie spotkania. Tracimy wtedy (w sumie to nie tylko wtedy) głupie bramki, a nie potrafimy stworzyć sobie klarownych sytuacji do strzelenia gola. Dopiero po zimnym prysznicu, który często "prezentują" nam rywale, zaczynamy grać - walczyć, atakować, biegać. Nie może tak być i sytuacja musi się zmienić, bo w innym wypadku może zabraknąć nas na przyszłej wielkiej imprezie piłkarskiej - Mistrzostwa Świata Katar 2022.
OCENY PIŁKARZY
Wojciech Szczęsny (2) - trzy na cztery strzały w światło bramki znalazło się w siatce. Jego wybicia na środek pola były bardzo niedokładne i nieraz piłka padała łupem piłkarzy rywala
Jan Bednarek (4) - jako członek formacji defensywnej, która traci trzy gole w meczu nie możesz dostać wysokiej oceny. Nawet jego indywidualna w miarę poprawna gra nie jest w stanie tego naprawić
Kamil Glik (3) - gorszy w obronie od Bednarka. Dodatkowo często zdarzały mu się bezsensowne wybicia piłki spod pola karnego, nawet w ostatnich minutach meczu, kiedy to czas uciekał nam nieubłaganie
Bartosz Bereszyński (3) - to jego stroną padły dwie bramki dla Szwecji. Brakowało u niego agresji i dojścia do piłki
Tymoteusz puchacz (3) - "rekord" niecelnych dośrodkowań w jednej połowie tego EURO. Widać, że chciał, ale zabrakło mu doświadczenia i techniki
Mateusz Klich (3) - mało widoczny przez cały mecz. Jedynym jego pomysłem na akcje ofensywne było dośrodkowanie w pole karne ze środka pola
Grzegorz Krychowiak (2) - przed kolejną "jedynką" w tym turnieju uchroniła go jedynie w miarę solidna gra w odbiorze w pierwszej połowie i celny strzał z dystansu. Kolejna żółta kartka na EURO 2020 przekreśliła całkowicie szansę na dobry odbiór jego gry
Kamil Jóźwiak (3) - brakowało jego celnych dośrodkowań z prawej strony i próby odważniejszej gry sam-na-sam w rywalem
Piotr Zieliński (6) - dominował w środku pola. Pięknym, długim podaniem do Lewandowskiego zanotował asystę. Zabrakło gola, o którego bardzo się starał, testując Olsena z dystansu
Karol Świderski (3) - nie zachwycił, a jego strzały głową pozostawiały wiele do życzenia
Robert Lewandowski (7) - najlepszy na boisku, strzelił dwie bramki dające nam nadzieję. Na duży minus sytuacja z pierwszej połowy kiedy z stuprocentowej sytuacji dwa razy trafił piłką w poprzeczkę. Możliwe, że ta akcja odmieniłaby obraz meczu
Przemysław Frankowski (4) - asystował przy drugim golu, niestety przez resztę czasu miał duże problemy na lewej stronie. Mogło być to spowodowane tym, że jego lepszą nogą jest prawa, co utrudniało mu wykonywanie pomyślnych dośrodkowań w pole karne
Jakub Świerczok (3) - mało zabrakło, a dałby nam gola wyrównującego dużo wcześniej. Niestety był wtedy na minimalnym spalonym. Resztę czasu próbował walczyć w powietrzu - bez rezultatów
Kacper Kozłowski (2) - zastąpił Mateusza Klicha i była to niekorzystna zmiana. Nie potrafił dobrze wejść w mecz, robił dużo błędów i często tracił piłkę
Przemysław Płacheta (2) - wszedł na prawą stronę i, podobnie jak w przypadku Frankowskiego, był to błąd - nie decydował się dośrodkowywać swoją słabszą, prawą nogą. Dopuścił się kilku akcji indywidualnych skrzydłem, ale nic z nich zbytnio nie wyszło
Paweł Klecha
Student Finansów i Rachunkowości na Uniwersytecie Ekonomicznym we Wrocławiu. Zajarany tak samo w finansach, jak i w sporcie. Głównie piłka nożna, skoki narciarskie i tenis, ale nie zamykam się na żadną dyscyplinę, szczególnie jeśli dobrze radzi sobie w niej reprezentant naszego kraju :D