"Malować śmierć, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć" [FELIETON]
fot. Natalia Jagiełło

"Malować śmierć, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć" [FELIETON]

  • Dodał: Karolina Koźlak
  • Data publikacji: 18.07.2021, 23:30

Malować śmierć, żeby choć na chwilę o niej zapomnieć - powiedział Zdzisław Beksiński, jeden z najwybitniejszych polskich artystów przełomu XX i XXI wieku. Ten cytat rozbrzmiewał w mojej głowie w trakcie oglądania obrazów na wystawie w Centrum Praskim Koneser. 

 

Obrazy Beksińskiego niektórych odbiorców oczarowują, innych niepokoją lub wprawiają w osłupienie. Mimo że sztuka nigdy nie była moją bajką, to muszę przyznać, że twórczość artysty z Sanoka chwyciła mnie za serce. Postać Beksińskiego fascynowała mnie od dawna, ale dopiero po obejrzeniu na żywo jego licznych dzieł zrozumiałam, jak wyjątkowa jest jego historia i jak wiele detali kryje się w jego obrazach. 

 

Wiele osób próbowało interpretować dzieła artysty na setki sposobów i zrozumieć, co twórca chciał nam powiedzieć, jednak sam Beksiński stwierdził, że nic nie chciał powiedzieć ani niczego przekazywać, ponieważ malował to, co przychodziło mu do głowy. Miał takie sny, takie wizje i to przenosił na płótno. 

 

W każdym razie, niezależnie od intencji twórcy, można stwierdzić, iż Beksiński osiągnął najważniejszy cel, jaki przyświeca artyście - wywołał u odbiorców emocje. Jakie emocje towarzyszyły mi w trakcie wystawy? Oglądanie śmierci, przemijania oraz surrealistycznych wizji sennych pozwoliło mi na doświadczenie prawdziwego rollercoastera wrażeń.   

 

O odwiedzeniu wystawy myślałam od bardzo dawna. Od razu, gdy dowiedziałam się, że dzieła Beksińskiego pojawią się w stolicy - tym bardziej, że niektóre z dzieł pochodzą z prywatnych zbiorów - zaplanowałam podróż na warszawską Pragę. Do Konesera weszłam podekscytowana. Po zakupieniu biletów przy kasie i zrobieniu 3 kroków do przodu ukazało mi się duże pomieszczenie z kilkoma ścianami, na których wisiały obrazy. Jeden z obrazów, który zwrócił moją uwagę na dłuższą chwilę, przedstawiał smukłą postać z dużymi oczami, czarnymi włosami, w czarnej sukience, na tle miasta i terenu pokrytego śniegiem. Mój wzrok w głównej mierze skupiał się spojrzeniu nieco upiornej postaci. Z każdą chwilą, im dłużej patrzyłam na obraz, tym większym smutkiem mnie napawał. Zastanawiałam się nad tym, dlaczego w oczach postaci jest tak ogromny żal i dlaczego krajobraz za nią wygląda tak przygnębiająco. Było to niesamowite doświadczenie. 

 

fot. Natalia Jagiełło

Kolejne dzieło, które jednocześnie mnie zachwyciło i wprawiło w melancholijny nastrój, przedstawiało grobowiec, w którym stały 2 trupy. Wokół grobu zgromadzonych było kilkudziesięciu innych umarłych, którzy patrzyli w kierunku źródła światła. Po spojrzeniu na ten obraz od razu do głowy przyszła mi myśl, że wielu z nas wierzy, że po zakończeniu życia czeka nas coś lepszego, jednak prawda może okazać się o wiele brutalniejsza. 

 

fot. Natalia Jagiełło

Przejście całej wystawy i kontemplacja nad niektórymi dziełami zajęły mi około 40 minut, a po opuszczeniu budynku jeszcze przez długi czas myślałam nad tym, co zobaczyłam. Właściwie, to do teraz myślę o niektórych z obrazów. Twórczość Beksińskiego jest równie interesująca i tajemnicza, a zarazem i tragiczna, co historia rodziny Beksińskich. Artysta stracił żonę i syna, a sam został zamordowany w swoim domu. Moim zdaniem obrazy Beksińskiego, mimo że kochał życie i był pogodnym człowiekiem, doskonale odzwierciedlają, co spotkało tę rodzinę. 

 

Źródło: Beks.pl
Karolina Koźlak – Poinformowani.pl

Karolina Koźlak

Studentka kryminalistyki i nauk sądowych, inżynier zootechniki, copywriter i pasjonatka tanatologii.