"I Ciebie też, bardzo” po raz trzeci, czyli Męskie Granie 2021 w Poznaniu [RELACJA]
- Dodał: Izabela Brzostek
- Data publikacji: 24.08.2021, 21:00
Miniony weekend w Poznaniu należał do Męskiego Grania - najpopularniejszej polskiej trasy koncertowej. W ciągu dwóch dni na terenie Parku Cytadela zaprezentowali się czołowi polscy artyści oraz dwie orkiestry. W sobotę (21.08) na scenie, oprócz Męskie Granie Orkiestra 2021 w składzie: Daria Zawiałow, Dawid Podsiadło i Vito Bambino, zaprezentowali się: Baasch, Muchy, król oraz Organek.
Męskie Granie, którego organizatorem jest marka Żywiec, to trasa koncertowa, która na stałe wpisała się w letni kalendarz festiwalowy. Od lat cieszy się niesłabnąca popularnością, stając się jedną z najważniejszych imprez muzycznych w kraju. Od 12 lat gromadzi rzesze fanów rodzimej muzyki, którzy cenią nowe brzmienia i łączenie różnych muzycznych gatunków.
Zanim na scenie pojawiła się orkiestra mieliśmy przyjemność usłyszeć innych wyjątkowych artystów. Sobotnie popołudnie swoim hipnotyzującym wokalem rozpoczął Baasch, czyli Bartosz Schmitd. Artysta zaprezentował materiał ze swojej ostatniej płyty Noc. Album, nagrany jako pierwszy w całości po polsku, ukazał się w ubiegłym roku. Muzyk został za niego nagrodzony tegorocznym Fryderykiem w kategorii Album roku elektronika. Baasch z zespołem wprowadził świetny klimat i rozbujał zgromadzoną pod sceną publiczność. Nieco mroczne brzmienia, ale też chwytliwe, elektroniczne melodie, wprowadziły świetny festiwalowy klimat.
Baasch (fot. Izabela Brzostek)
Następnie na scenie wystąpił pochodzący z Poznania zespół Muchy. Grupa zaprezentowała materiał ze swojej najnowszej płyty, która swoją premierę miała nieco ponad miesiąc temu. Album pt. Szaroróżowe to szósty krążek w jej dorobku, który ukazał się po sześcioletniej przerwie. Zespół zagrał sporo numerów z tego krążka. Jednak największy aplauz publiczności wywołały starsze utwory, jak na przykład pochodzący z debiutanckiego albumu singiel pt. Miasto doznań, podczas którego w stronę sceny poszybowały papierowe samoloty. Widać było po wokaliście nieco stresu, mogło to być spowodowane obecnością jego syna wśród publiczności, co sam artysta podkreślał. W mojej ocenie był to najsłabszy sobotni występ.
Zespół Muchy (fot. Izabela Brzostek)
Wówczas scenę przejął król ze swoim genialnym zespołem. Błażej to po prostu koncertowy wyjadacz! Niespożyta energia, szalone tańce, słowne potyczki z Iwoną Król, solówki na saksofonie Moni Muc, żarty wywołujące salwy śmiechu - to stałe elementy królewskiego show. Wybrzmiały najbardziej znane piosenki z najnowszej płyty pt. Dziękuję (ukazała się w kwietniu tego roku). Nie zabrakło utworów z poprzednich albumów: hitowego Te smaki i zapachy, nastrojowego Powoli czy też śpiewanego wspólnie z publicznością z tobą / DO DOMU. Błażej zadbał, aby koncert był wyjątkowy, dlatego też na scenie pojawili się goście. Podczas utworów mogliśmy podziwiać tancerzy Strefy Teatru Tańca 2B. Jednak największym zaskoczeniem okazał się Grzegorz Skawiński, który zagrał na gitarze podczas jednego z utworów.
król (fot. Izabela Brzostek)
Ostatnim koncertem przed finałem był występ zespołu Organek. Grupa zagrała trzy piosenki z nadchodzącego krążka pt. Na razie stoję na razie patrzę (premiera jesienią). Zaprezentowany został także materiał z wydanej niedawno specjalnej płyty pt. Ocali nas miłość, albumu powstałego z okazji 77. rocznicy Powstania Warszawskiego. Powrót do wcześniejszej twórczości stanowiły utwory Mississipi w ogniu oraz Kate Moss. Ten drugi zagrany został w nowej, ugrzecznionej wersji, która wypadła dość blado w porównaniu do oryginału. Mam wrażenie, że zespół był w nie najlepszej formie, co przełożyło się na znudzenie publiczności. Czegoś w tym występie po prostu zabrakło i w moim odczuciu był to najsłabszy koncert tej grupy, w jakim przyszło mi uczestniczyć.
Organek (fot. Izabela Brzostek)
Pomiędzy występami artystów na głównej scenie, na kameralnie przygotowanej scenie Radia 357, wystąpili: Marta Bijan, Youth Novels oraz Syndrom Paryski.
Wreszcie przyszedł czas na koncert finałowy, dla którego tak licznie zgromadziła się publiczność. Po 22:30 na scenie zagościło Męskie Granie Orkiestra 2021 w składzie: Daria Zawiałow, Dawid Podsiadło, Vito Bambino, Marcin Macuk, Łukasz Moskal, Agim Dżeljilji, Aleksander Świerkot i Piotr Rubik. Od samego wejścia na scenę poczuło się przypływ radosnej energii. Przy ogromnym aplauzie publiczności, orkiestra rozpoczęła koncert utworem Ten wasz świat (1983) zespołu Oddział Zamknięty. Następnie sceną zawładnął Vito, wykonując szlagier z repertuaru Maryli Rodowicz, czyli Małgośkę (1974), zgrabnie dostosowując tekst do Mateusz mówią mi(…). Publiczność oszalała! Setki gardeł śpiewały razem z artystą, a luz i radość, z jaką wykonywał utwór, obserwowało się z uśmiechem na twarzy. W międzyczasie Daria, Dawid i Vito przywitali się z publicznością. Luźne rozmowy między muzykami na scenie, ich przyjacielskie docinki i żarty wprowadziły świetną atmosferę. Kolejno wybrzmiały Warszawa (1991) zespołu T.Love, Śpij kochanie śpij (1999) Kayah oraz Mieć czy być (2006) Myslovitz. Wszystkie z tych piosenek to bardzo znane utwory, które razem z artystami chóralnie wykonywała publiczność.
Od lewej: Daria Zawiałow, Vito Bambino, Dawid Podsiadło (fot. Izabela Brzostek)
Kolejny utwór mógł być sporym zaskoczeniem dla tej młodszej części widowni. Psalm stojących w kolejce (1981) Krystyny Prońko, jego wykonanie i interpretacja, były czymś niesamowitym. Zespół zaprezentował elektroniczną wersję piosenki, a pomiędzy wplecione zostały fragmenty Tamagotchi (2018) duetu Taconafide. Wówczas artyści zapowiedzieli niespodziankę informując, że zagrają coś, czego nie było na dwóch poprzedni koncertach z trasy i, że decyzję o umieszczeniu utworu w setliście podjęli dopiero rano. Wywołało to sporo emocji pod sceną, a usłyszeliśmy jeden z najbardziej znanych utworów w twórczości Lady Pank, czyli Kryzysową narzeczoną (1983). Po takiej dawce energii przyszedł czas, aby na chwilę zwolnić. Tegoroczne trio wprowadziło więc nieco zadumy piosenką Oczy kamienic (2017) zespołu L.Stadt.
Nie spoczęliśmy na długo, ponieważ następny utwór, o przewrotnym tytule Spokój (2000) z repertuaru grupy Super Girl & Romantic Boys, znów porwał tłum do tańca. Następnie nastąpiła najbardziej wzruszającą część wieczoru. Daria i Dawid zaśpiewali Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości (2004) zespołu Pidżama Porno. Artyści rozpoczęli występ spokojnie, przy akompaniamencie samej gitary, by w końcówce zaprezentować niesamowitą siłę swoich wokali. To był taki moment, który wywołał ciarki na całym ciele i z pewnością pozostanie w mojej pamięci na bardzo długo. Wówczas istny rollercoaster emocji zaserwowali Vito i Dawid. Chłopaki wykonali utwór Załoga G (2005) grupy Hurt, dając publiczności porządną dawkę energii i zabawy. Na prośbę Vito każdy uruchomił w sobie drzemiącego dzieciaka i pod sceną skakała i śpiewała cała zgromadzona publiczność. Kolejną piosenką był Siłacz (2003) Marcina Rozynka, którą wykonała Daria, podkreślając, że wszystkie kobiety to prawdziwe siłaczki.
Od lewej: Piotr Rubik, Vito Bambino, Daria Zawiałow, Dawid Podsiadło, Olek Świerkot (fot. Izabela Brzostek)
Niespodziewanie przyszedł czas na ostatni utwór wieczoru, czyli hymn Męskiego Grania. I Ciebie też, bardzo zostało wyśpiewane przez setki gardeł. Piosence towarzyszył wystrzał konfetti, a także taneczny układ pochodzący z teledysku, zaprezentowany przez Darię, Dawida i Vito. Radość zarówno artystów, jak i publiczności, jaka towarzyszyła tej chwili, ciężko wyrazić słowami. Jestem wolny, już mnie porwał wiatr… - tak brzmi fragment hymnu, a tę wolności czuło się wówczas ze spotęgowaną siłą. Tegoroczne trio rozwaliło umiejętnością interpretacji utworów. Nie sztuką jest odśpiewać stare piosenki, sztuką jest zaśpiewać je, wkładając w nie siebie, a to udało się w 100%. Dodatkowo niezwykły luz między artystami, bijąca od nich świeżość i energia, przyjacielskie gesty, posyłane uśmiechy, świetny kontakt z publicznością sprawiły, że wieczór był istnym festiwalem radości.
Męskie Granie Orkiestra 2021, od lewej: D. Podsiadło, D. Zawiałow, V.Bambino, Ł.Moskal, P.Rubik, A.Świerkot, M.Macuk, A.Dżeljilji (fot. Izabela Brzostek)
Po raz kolejny Męskie Granie udowodniło, że koncept odświeżania klasyków polskiej muzyki przez kolejnych artystów to pomysł-petarda. Takie połączenia pokoleń, muzycznych stylów i artystycznych osobowości odbywają się tylko podczas tej jednej letniej trasy. Niech to trwa jak najdłużej!
Izabela Brzostek
Moje ulubione miejsce to te pod sceną na koncercie. Piszę o muzyce z miłości do muzyki.